Jaki powinien być ksiądz według bpa Michaela von Faulhabera

08 mar 2020
ks. Stanisław Pyszka S
 

Przenosząc się z Małego Rynku 8, z domu zakonnego do Domu Pisarzy przy ul. Mikołaja Kopernika 26 w Krakowie, w sierpniu 2012 roku zabrałem ze sobą z likwidowanej tamtejszej biblioteki domowej małą broszurkę pt. Ksiądz. Czym jest i czego dziś chce? autorstwa biskupa Spiry (1910-1917), arcybiskupa Monachium w latach 1917-1952, kardynała od 1921 roku, Michaela von Faulhabera. Książeczka była wydana w 1912 roku. Dałem ją do oprawy, zachowując jej sygnaturę biblioteczną.

Arcybiskup ten przeprowadził kościół w Bawarii przez okres nazizmu i był współautorem encykliki Piusa XI Mit brennender Sorge, skierowanej przeciwko hitlerowskiemu reżimowi. Wyświęcił on na kapłanów 29 czerwca 1951 r. braci Georga i Josepha Ratzingerów. Broszurka powstała na kanwie jego przemówienia Priester und Volk und unsere Zeit [Kapłan i lud a nasze czasy], wygłoszonego w Moguncji 7 sierpnia 1911 roku, podczas Zjazdu Katolickiego na temat stosunku duchowieństwa do bieżącej sytuacji w Niemczech. Wszyscy słuchacze zgodnie uznali to przemówienie za piękne i ważne nie tylko dla Niemiec. Natychmiast przetłumaczono je na różne języki, w tym także na język polski. Pozwoliłem sobie dokonać wiernego streszczenia tego przemówienia sprzed l09 lat.

Biskup Michael von Faulhaber w swoim przemówieniu zmierzył się z kilkoma zagadnieniami, szukając dla każdego z nich rozsądnej argumentacji. Cytując, trzymam się wiernie wyrażeń Autora, zmarłego w 1952 roku, w niczym nie łagodząc używanych przez niego oryginalnych form językowych. Od niego również pochodzi numeracja i brzmienie śródtytułów.

Wszystko, co świat dotąd uważał za dobre i święte,rozlatuje się w gruzy. Ludzie stali się jakoś dziwnie niecierpliwi i niezadowoleni. Myślą ciągle o czymś nowym i marzą o wielkim szczęściu na ziemi. (...) Najgłośniej krytykują ludzie religię, chrześcijaństwo, katolicyzm, Kościół i duchowieństwo (...). Najlepiej usunąć i znieść to wszystko, bo to nie na dzisiejsze czasy. Szkoda dziś czasu i atłasu na te rzeczy! (str. 5-6).

I. Jakim prawem istnieje w świecie osobny stan duchowny?

Na „czarnych”, kiedy się pojawią publicznie, kierują się spojrzenia politowania i nienawiści. Po co dziś potrzebni są duchowni? Najlepszą postawą ze strony duchownych wydaje się przepraszanie świata, że żyją i zajmują miejsce w świecie (str. 6-7).

Kapłan, duchowny jest szafarzem tajemnic boskich na mocy wyraźnego nakazu Boga i woli Jezusa. Władza udzielania sakramentów nie jest późniejszą naroślą na drzewie chrześcijaństwa, ani nie wymyśliło jej sobie samo duchowieństwo, ale Jezus przekazał władzę kapłańską Apostołom jeszcze przed swoją męką. Wrogami ludzi są osoby bez religii i bez zasad, uważające duchownych za zwykłych funkcjonariuszy kościelnych. Tam, gdzie szanowana jest religia i sfera sacrum, tam też szanowany jest stan duchowny. Duchowny otrzymuje urząd szafarza nie po to, by jak faryzeusz w świątyni wynosił się ponad innych, ale by rozdawał im łaski nie swoje, ale Boże. Duchowny jest prochem z ziemi, ale takim, z którego Jezus czyni błoto, by nim pomazać oczy niewidomego i przy jego pomocy go uzdrowić. (str.l3).

II. Prawa i obowiązki osób świeckich

Świeccy bez urzędowych święceń nie mają być bezmyślnymi owcami w rękach duchownych, ale królewskim kapłaństwem. Każdy chrześcijanin może i powinien być apostołem. Rodzina chrześcijańska może i musi także sprawować niektóre funkcje kapłańskie: wychowywać, prowadzić, nauczać, brać udział w rekolekcjach, zjazdach, skupieniach katolickich liderów, stowarzyszeniach głębszej j duchowości czy modlitwy. Świeccy jednak nie powinni chcieć kierować Kościołem zamiast duchownych, bez duchownych i przeciw duchownym, lecz stać u ich boku. Kapłani powinni wzajemnie darzyć świeckich pełnym zaufaniem (str. 16).

III. Dlaczego ksża i duchowni katoliccy się nie żenią?

Dla bardzo słusznych powodów. Zarówno mądrość Salomona, jak i wymowa św. Jana Złotoustego i energia papieża Grzegorza VII oraz innych wielkich Ojców i Doktorów Kościoła byłyby nieskuteczne bez bezżeństwa. Również w Kościołach Wschodnich największymi świętymi są duchowni bezżenni. Bezżenność kapłana, jego celibat są zrozumiałe w świetle uobecniania i rozdawania Eucharystii oraz udzielania innych sakramentów. Celibat nie jest alternatywą dla małżeństwa, ani jego pogardą. Któż uwierzy kapłanowi, który nie chciałby zachować dobrowolnego celibatu, że potrafi być uczciwy w innych przeciwnościach, które niewątpliwie napotka? (str. 19). Ksiądz musi być niezależny, wolny, gotowy nawet do heroicznych posług. Nie może oglądać się na żonę i dzieci w domu (str. 20). Jeżeli porównujemy ducha misyjnego i zaangażowanie misyjne Kościołów Wschodnich i Kościoła rzymskiego, to widzimy tu ogromną różnicę właśnie dlatego, że duchowni Kościoła rzymskiego są wolni i dyspozycyjni.

Fakt zgorszeń i skandali seksualnych wśród duchowieństwa nie dyskwalifikuje celibatu. Przecież nie mówią księdzu dopiero po święceniach, że będzie musiał zachować celibat (str. 21). Kandydat na kapłana jest wolny, może odejść nawet w trakcie obrzędu święceń, w czasie śpiewania Litanii do Wszystkich Świętych. Dziś mężczyzna w wieku kanonicznym wymaganym do przyjęcia święceń zwykle jest już dawno mężem i ojcem. Jeżeli osoba duchowna upadnie, trąbi się o tym po całym świecie, i wszyscy ci, którym tak bardzo zależy na czystości obyczajów duchownych jak na zeszłorocznym śniegu, wyją z radości, że mogą to podać do gazet. A jeśli jakiś ksiądz zawiesi sutannę na kołku i chodzi od domu do domu, robiąc na tym swój interes, wtedy naraz staje się uczonym i sławnym człowiekiem, sadza się go na naczelnych miejscach, obwozi po kraju. Rozumny człowiek nie będzie wnioskował o dobroci drzewa według zgniłych gruszek, ani też nie będzie osądzał morale całego wojska na podstawie garstki dezerterujących żołnierzy. Są przecież w życiu także „kanalarze”, którzy przeszukują tylko kloaki ludzkości (str. 23-24).

Nieprawdą jest, że można mieć prawdziwe powołanie do stanu duchownego, nie mając powołania do celibatu. Gdyby tak było, to byliby ludzie powołani do małżeństwa, a nie mający zupełnie powołania do wierności małżeńskiej. Celibat jest w takim samym stopniu winien upadku księży, co małżeństwo cudzołóstwa (str.25).

IV. Wykształcenie i wychowanie duchowieństwa

Prawo kościelne, mimo wielkiego braku kapłanów, nie pozwala wyświęcać byle kogo, nie umożliwiając mu gruntownego przygotowania (str. 26). Pierwszymi seminariami są rodziny chrześcijańskie. One nie powinny zmuszać wychuchanych synalków do obrania stanu duchownego dla prestiżu rodziny, żeby potem wykruszyli się przy pierwszych trudnościach, ani też nie powinny czynić dramatu z tego, że ich dziecko, nawet jedyne, chce wstąpić do stanu duchownego. W seminarium równie ważne jest wychowanie intelektualne, nauka i wiedza, co nauka modlitwy. Nie wolno nam być ignorantami i nieukami. Bez matury nie powinno się przyjmować nawet na najniższy stopień życia duchownego, czyli brata zakonnego. Należy także później kształcić się na studiach wyższych i bronić istnienia wydziałów teologicznych przy uniwersytetach świeckich, bo to sprzyja konfrontacji poziomu wykształcenia duchownego z wykształceniem wyższym świeckim (str. 27-32).

V. Duchowni wobec zagrożeń społecznych

Duchowny, podobnie jak lekarz, musi znać choroby czasu i stawiać właściwe diagnozy pacjentów i chorób do leczenia (str. 34). Duszpasterstwo musi się liczyć z dysproporcjami bogactwa i ubóstwa, pracy i bezrobocia, dobrych i złych obyczajów, mieszkających w wygodnych mieszkaniach i bezdomnych. Najkrótsza droga do serca ludzkiego prowadzi przez żołądek (str. 35). Krzyku nędzy i troski o chleb powszedni nie może zastąpić wzniosłość kazań wygłaszanych w pięknych kościołach. Duchowny musi być otwarty na ludzką nędzę, na zbawienie nie tylko siebie, ale i bliźniego; musi być wytrwały w głoszeniu prawd ewangelicznych, nawet gdy wie, że nie będą przestrzegane; musi być cierpliwy i rozsądny, zwłaszcza podczas spowiedzi, kładący nacisk na słuszną płacę i liczenie się z cudzą godnością osobistą; musi unikać rutyny i sztywnego urzędowania w kluczowych momentach życia wiernego: przy pogrzebie, chrzcie, małżeństwie; nie ma łajać, ani też nie ma być szorstki, rubaszny, gniewny i uraźliwy. Jezus powiedział: jesteście solą ziemi, ale nie cukrem ziemi, ani nie pieprzem ziemi (str. 39-40). Duchowni nie powinni unikać zaangażowania w stowarzyszeniach świeckich i zawodowych, bo taka praca jest próbą ogniową każdego duchownego i jest znakiem czasu.

VI. Stosunek duchowieństwa do świata pracy

Odzyskanie dla Kościoła świata pracy i robotników, zarówno tych, którzy jeszcze chodzą do kościoła w niedzielę, jak i tych, który przez 5-6 dni w tygodniu nasłuchali się tylu wymyślań przeciw religii, naczytali się tylu gazet antykościelnych, że krótka wizyta w kościele nie jest w stanie tego zrównoważyć - jest zadaniem bardzo trudnym (str. 41). Duchowny powinien umieć organizować ludzi pracy, pouczać ich, podsuwać im praktyczne rozwiązania, pomagać interesować się ich życiem. Pracownicy będą słuchać duchownych, którzy znają się na ich problemach, a odwrócą się od tych, którzy nie umieją albo nie chcą interesować się ich problemami (str. 43). Duchowni muszą uczyć ludzi pracy, by nie dawali się manipulować, zarówno przez pracodawców, jak i przez związki zawodowe, zachęcać, aby myśleli krytycznie, nie tylko wspierać ich socjalnie, ale wskazywać, jak zasypywać przepaści pomiędzy ludźmi. Kto chce uchodzić za ucznia Syna Cieśli z Nazaretu, nie może być ignorantem w świecie pracy (str. 47).

VIII. Duchowieństwo wobec inteligencji

Inteligencja na ogół odwraca się od Kościoła i od religii. Lubi krytykować wszystko, nie dowierza niczemu i ciągle szuka czegoś nowego raz po cichu i półszeptem, to znowu w sposób hałaśliwy i złośliwy (str. 47).

Duchowny musi, jak św. Paweł na Areopagu, przykładać ucho do serca dzisiejszego inteligenta, bywać na forach, gdzie gromadzi się inteligencja, nie żeby miał być nawet tam, gdzie mu być nie wypada, ale niechby był gotów na każde zawołanie i nie musiał się obawiać, że sobie nie poradzi. Niechże przemawia do inteligencji w jej języku, niech do niej mówi o podstawowych prawdach wiary, niczego nie ujmując ani dodając, bez rozwadniania i bez kompromisów. Inteligencja z wdzięcznością będzie słuchała, bo sama przecież czuje, że nowoczesny subiektywizm jest doprawdy „gumplastyką” (str. 49). Inteligencja wcale nie oczekuje rubasznych duszpasterzy, ale ciepła, które bijąc od osobowości mówiącego, udziela się słuchaczowi, zjednuje go i podnosi, i staje się dla niego pomocną dłonią, która dźwiga duszę dzięki zaufaniu w jego dobrą wolę (str. 50). Duchowny nie ma tylko zwalczać błędów, ale i prowadzić do sakramentów. „Zaufanie jest sztuką wychowawców, królów i duszpasterzy”.

Tyle biskup Michael von Faulhaber powiedział w roku 1911. Czy jego słowa utraciły choćby na jotę swoją aktualność po l09 latach?

 

Przeczytaj także

ks. Stanisław Groń SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Stanisław Biel SJ
ks. Stanisław Biel SJ
ks. Artur Wenner SJ
ks. Stanisław Biel SJ
ks. Stanisław Biel SJ

Warto odwiedzić