Ku pamięci – z dawnych dziejów
Czytając w marcu 2020 roku starą książkę Malarstwo w Polsce od XVI do XVIII wieku, autorstwa profesora dra Feliksa Kopery (1871-1952), natrafiłem na ciekawy opis mało znanego obrazu „Zmartwychwstanie”. Namalował go na desce nieznany artysta na początku XVI wieku.
Profesor sztuki Feliks Kopera w okresie okupacji hitlerowskiej podczas II wojny światowej brał udział w ratowaniu zbiorów muzealnych. Był wielokrotnie przesłuchiwany przez gestapo i nigdy nie zdradził miejsca ukrycia obrazu Jana Matejki „Hołd pruski”. Ten znany historyk krakowski, muzeolog, Dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie i wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego datował powstanie „Zmartwychwstania” na lata 1530-1540. Prawdopodobnie do naszych czasów obraz się nie zachował z powodu licznych zawieruch wojennych, które przetoczyły się przez Polskę i burzliwych dziejów zakonu jezuitów, jak chociażby jego kasaty (Klemens XIV w 1773 roku wydał bullę kasacyjną). Wtedy wiele cennych dzieł sztuki zakon stracił bezpowrotnie. I dla tego obrazu los minionych wojen i okupacji nie okazał się łaskawy. To malarskie dzieło znam tylko ze wspomnianej publikacji książkowej. Zdaniem prof. Feliksa Kopery niektóre szczegóły architektoniczne namalowane na tym obrazie sugerowały, jakoby ówczesny malarz przedstawił architekturę miasta Krakowa z perspektywy Kleparza.
Kontemplując to zaginione malarskie dzieło z reprodukcji tablicowej, zamieszczonej we wspomnianej książce, podziwiamy artystyczne i realistyczne ujęcie królewskiego grodu – Krakowa. Dynamika przestraszonych postaci żołnierzy i spokojna postawa kobiet idących z wonnościami do grobu Pana została na obrazie genialnie przedstawiona. Również sama lokalizacja zmartwychwstania Jezusa w Krakowie jest niezwykle oryginalną koncepcją. To nie Jerozolima, lecz Kraków był miejscem tego cudownego zbawczego zdarzenia. Zważywszy, że tak wiele się zmieniło w topografii miasta od czasu XVI wieku, trudno dzisiaj wyrokować z pewnością co do wielu architektonicznych szczegółów tu namalowanych. Niektóre kościoły zostały spalone lub zburzone, rozebrano też baszty i mury obronne miasta z wyjątkiem Bramy Floriańskiej. Wciąż jednak istnieją w centrum miasta pewne stałe punkty architektoniczne i są one nadal jakimś odniesieniem pozwalającym na wyznaczenie perspektywy obrazu.
Zachęcam wszystkich znających centrum Krakowa do własnej interpretacji i identyfikacji szczegółów architektonicznych widocznych na obrazie obok wież Kościoła Mariackiego i Małego Rynku. Czy dzisiejszy stan miasta da się nałożyć na dawną malarską fantazję i ukazane szczegóły na przedstawionym obrazie? W każdym razie dobrze będzie skupić się na teologicznym przesłaniu prawdy wiary, jaką jest zmartwychwstanie Pana Jezusa. Rzeczy i sprawy tego świata przemijają, dobrze się dzieje, gdy chociaż w naszej pamięci ożywają i pomagamy im przetrwać. A może, gdzieś znajdzie się zaginione dzieło i powróci do jezuickiego domu zakonnego...
„Zmartwychwstanie”
Opis obrazu (prezentujemy uwspółcześnioną wersję językową) został zaczerpnięty z książki prof. dr. Feliksa KoperyMalarstwo w Polsce od XVI do XVIII wieku Kraków, 1926, s. 137-138. Pod tablicą numer 28 (z ilustracją obrazu) wydrukowaną w sepii autor zamieścił informację: obraz w posiadaniu oo. jezuitów przy kościele św. Barbary w Krakowie. Tego obrazu, niestety, tam dziś nie ma.
(…) Najciekawszym ze wszech miar zjawiskiem jest obraz z kościoła św. Barbary w Krakowie, przechowywany w domu jezuitów przy tymże kościele. Malowany na drewnie przedstawia Zmartwychwstanie Chrystusa. Widzimy nieco z boku wielki sarkofag a koło niego żołdaków w gwałtownych ruchach, jeden tylko z nich nie ocknął się ze snu. Stroje ich różnorodne, widocznie malarz przedstawił żołnierzy różnych narodowości, widzimy więc na przodzie turka w turbanie a dalej w czapie spiczastej jakby moskala, wreszcie niemieckiego lancknechta, to znów żołnierzy w pancerzach i hełmach. W górze w jasnożółtej przestrzeni unosi się Chrystus w narzuconym czerwonym płaszczu, na którego tle uwydatnia się nagie ciało.
Z boku rozciągają się zabudowania i krajobraz w dali. Przyglądając się bliżej nabieramy wrażenia, że malarz gdzieś z okolic przedmieścia Kleparza z jego drewnianymi zabudowaniami, stawianymi na zrąb, patrzał na kościół św. Barbary, który przysłania jedna z baszt fortecznych miasta, a dalej na wieżę kościoła N. P. Maryi.
Obraz ma 1*20 m wys. a 0*82 m szer. i jest wybornie zachowany. O ile wiemy, nigdzie nie był omawiany, a tym mniej publikowany. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że nie siląc się na studium z natury, lecz dając widok z fantazji, do szczegółów wciągnął jednak miejscowe motywy. Kiedy Michał Lenz w swoim św. Hieronimie maluje zabudowania drewniane, daje budowle wznoszone na słup, tu zaś widzimy drewniane budowy polskie, stawiane na zrąb. Wieże kościoła Mariackiego, tak charakterystyczna wyższa i niższa, uwydatniają się najwyraźniej. W głębi majaczy jakby kościół św. Salwatora na wzgórzu i rozciąga się dalszy pagórkowaty krajobraz.
Na tle otwartej bramy ogrodzenia widzimy trzy Marie z maściami bardzo dobre w ruchu.
Kto był malarzem tego wybornego i w kolorze świetnego obrazu, trudno dociec. W każdym razie był on znakomitym kolorystą. Umiał odtworzyć daleki pejzaż równie dobrze jak odtwarzać mury omszałe. Wydobywał drzewa doskonale przedstawiając świetnie w masie ich korony. Głowy figur malował z poczuciem plastyki. Operował plamami podporządkowując im rysunek.
Odznacza się w ogóle obraz wielką żywością barw. A więc gorące jasnożółte tło, płaszcz czerwony, turban żółty, stal z błyskami; to wszystko świadczy o niepospolitym artyście, który umiał odczuwać przy tym malowniczość starych budynków.
Zestawiając dzieło to ze znanymi nam obrazami, widzimy, że gwałtowne ruchy figur i realizm w przedstawianiu twarzy mają podobieństwo z obrazem Lenza: Nawrócenie św. Pawła, tylko nasz obraz stoi znacznie wyżej. Przypomina się także Hans Sues z Kulmbachu przez siłę kolorytu i krajobraz. Wspominaliśmy, że i Lenz lubuje się w malowaniu budynków i krajobrazów w głębi. O ile zatem figury żołnierzy i krajobraz a przede wszystkim kompozycję można by odnieść do niemieckich wpływów, to postać Chrystusa niewątpliwie zestawić się da tylko z dziełami sztuki flamandzkiej XVI w. i nawet wygląda, jakby była wzorowana na flamandzkim obrazie i wciągnięta do pozostałej części kompozycji, z którą słabo się łączy.
Ciekawy jest inny szczegół. Oto jedna z drobnych figurek trzech Mari ubrana jest w strój żywo przypominający nam kostium włoskich figur, zwłaszcza na obrazach Palmy Starszego, druga zaś wygląda jak matrony malowane w Krakowie na obrazach. Rozważając te szczegóły sądzimy, że obraz powstał w Krakowie zapewne w latach 1530-1540, ale ugrupować około niego nie jesteśmy w stanie żadnych innych zabytków.
W dziele tym zaznaczyły się więc podobnie jak w miniaturach i obrazach Stanisława Krakowianina wszelkie wpływy, a więc niemiecki, flamandzki a nawet, choć nieznacznie, włoski. Pod tym względem obraz wiąże się z całą grupą zabytków w Polsce. Twórcami nie są tu eklektycy bezduszni, dzieła ich bowiem mają wiele werwy i życia, wiele nieraz uroku i nastroju. (…).
*Oddziały Landsknechtów wywodziły się z krajów niemieckojęzycznych, jednak służyły w rozmaitych armiach w Europie. Landsknecht lub lancknecht – to żołnierz(e) zaciężnych formacji piechoty z końca XV wieku i z XVI wieku, wzorowanych na oddziałach zaciężnych Szwajcarów uzbrojonych w halabardy, miecze, rusznice.