Nawrócenie Meksyku

19 gru 2013
Katarzyna Pytlarz
 

Aztecy dysponowali rozległą wiedzą matematyczną, astronomiczną i architektoniczną. Wierzyli w wielu bogów, których przedstawiali w postaci węży, i byli przekonani, że ich przodkom ukazała się kometa w kształcie uskrzydlonego węża o imieniu Quetzalcoatl, co znaczy „pierzasty wąż”.

Wierzyli, że to bóstwo w dawnych czasach mieszkało między nimi jako władca o białej twarzy. Pewnego dnia odeszło, zapowiadając jednak swój powrót i ponowne objęcie władzy. Tymczasem Quetzalcoatl bez końca przyjmował rytualne krwawe dary. Zabijanie, przemoc i okrucieństwo były nieodłącznymi elementami azteckiego życia społecznego, kultury i religii. Zgodnie z wierzeniami, aby uniknąć unicestwienia, Indianie musieli poić bogów ludzką krwią, nazywaną „szlachetną wodą”. Słońce – według ich przekonań – pojawiało się każdego ranka na niebie tylko dlatego, że dostarczano mu energii. Aztecy systematycznie wyruszali więc na wojny i brali do niewoli jeńców przeznaczonych na ofiary.

W 1503 r. władzę nad Azteckim Imperium objął Montezuma, człowiek okrutny i przesądny. Jego siostra, księżniczka Papantzin, miała w 1509 r. niezwykły i proroczy sen. Anioł ze znakiem krzyża na czole poprowadził ją nad rzekę, gdzie ujrzała statki z białymi żaglami oznakowanymi wielkimi czarnymi krzyżami, które podążały w kierunku azteckiego wybrzeża. Anioł powiedział jej, że na pokładzie tych statków są cudzoziemcy o białych twarzach, niosący Aztekom poznanie prawdziwego Boga. Księżniczka wyjawiła treść swego snu królowi.

Hernan Cortes, który wyprawił się w 1519 r. do Meksyku, trafił na niezwykle korzystny dla siebie zbieg okoliczności. Montezuma struchlał na widok Hiszpanów o białych twarzach, którzy na żaglach statków mieli czarne krzyże. Cortesowi towarzyszyło 2 kapłanów i 550 innych mężczyzn. Stanęli na ziemi meksykańskiej w Wielki Piątek 22 IV 1519 r. Aztecy oczekiwali Quetzalcoatla, który zgodnie z proroctwami miał właśnie wówczas powrócić do nich w postaci cielesnej. Montezumie, jego wodzom i kapłanom przypomniały się te przepowiednie oraz sen księżniczki Papantzin. W oczach tubylców Cortes oraz jego ludzie mogli być bogami towarzyszącymi Pierzastemu Wężowi, więc król Azteków, dysponujący ogromną armią, nie ośmielił się z nimi walczyć. W rezultacie dziesięciomilionową społeczność Azteckiego Imperium rozgromiła garstka spragnionych przygód i zysków przybyszów zza oceanu. Większość konkwistadorów pochodziła z najuboższych regionów Hiszpanii. Wywodzili się oni z różnych warstw społecznych: chłopów, prostych żołnierzy, szlachty, a podboje postrzegali przede wszystkim jako szansę polepszenia swych warunków bytu oraz okazję do wzbogacenia się. Pragnienie głoszenia wiary w jedynego Boga było co prawda zapisane w oficjalnych deklaracjach, ale dla nich stanowiło motyw drugoplanowy.

Konkwistadorzy doprowadzili do zniszczenia ludu i kultury. Poniżeni i okrutnie traktowani Indianie zbuntowali się i powstali przeciw najeźdźcom podczas tak zwanej smutnej nocy. Cortes postanowił wówczas ostatecznie rozprawić się z Aztekami i zdobyć ich stolicę – Tenochtitlan. Pomogły mu w tym nieustanne wojny i terror na podbitych przez Azteków terenach. To właśnie wykorzystali konkwistadorzy. Po stronie oddziałów hiszpańskich stanęło 80 tysięcy tubylczych sprzymierzeńców z innych plemion (w tym Inków) gotowych zniszczyć znienawidzonych Azteków. W wyniku podboju praktycznie przestało istnieć wspaniałe centrum wojowniczego imperium. Stolicę wkrótce odbudowano, lecz już na podobieństwo hiszpańskich miast. Staraniem Cortesa w miejscu dawnych indiańskich świątyń powstały katolickie kościoły, w których prowadzono katechezy dla miejscowej ludności.

W 1524 r. zza oceanu przybyli franciszkanie, którzy całkowicie poświęcili się ewangelizacji. Niestety, po początkowych sukcesach chciwość konkwistadorów wychodzących z założenia, że Indianie nie mają duszy, więc można ich uczynić niewolnikami, zablokowała dalszy postęp chrystianizacji. Biskup Nowego Świata, Juan de Zumarraga, daremnie protestował. Kapłanów, którzy usiłowali przeciwstawić się niewolnictwu, zamęczono i zabito. Hiszpański władca, król Karol V, kiedy został o tym poinformowany, zakazywał niewolnictwa, ale bezskutecznie. Indianie szybko zauważyli rozbieżność w zachowaniu wielu Hiszpanów z nauką ewangeliczną. Azteków, co prawda, nadal nakłaniano do przyjmowania chrztu, w tej sytuacji jednak było to mało skuteczne. Tubylcy stali się nieufni i coraz bardziej stronili od kontaktów z misjonarzami.

Karol V pod wpływem tych wszystkich trudności, które napotykano podczas ewangelizacji Meksyku, zaczął błagać w modlitwach Najświętszą Pannę o pomoc i znak, że jego prośba zostanie wysłuchana. Wkrótce miał go otrzymać w sposób, jakiego z pewnością się nie spodziewał. Dziesięć lat po upadku Tenochtitlan miało miejsce objawienie Madonny w Guadalupe.

Wizerunek Maryi z Guadalupe jest jedynym znanym nam Jej obrazem „nienamalowanym ludzką ręką”. Swym autoportretem, nawiązującym w formie do bizantyjskiej ikony, bogatym w niezliczone symbole i odwołania do tradycji oraz rodzimej kultury Indian, Maryja delikatnie poruszyła ich dusze. Oblicze Matki Bożej z Guadalupe nie jest twarzą białej kobiety czy nawet Meksykanki, lecz Metyski. W ten sposób Ona sama dała do zrozumienia, że nie ma już zwycięzców ani zwyciężonych. Jej metyskie oblicze wyraża duchowe macierzyństwo.

Gdy wśród Indian rozeszła się wieść o objawieniu, o cudownym obrazie, o obietnicy Matczynej miłości, współczucia i pomocy oraz o tym, że Matka Boża zdeptała głowę węża, Aztekowie masowo zaczęli przyjmować chrześcijaństwo, odwracając się od kultów pogańskich. Cały naród nawrócił się na chrześcijaństwo w sposób zupełnie dobrowolny. Po objawieniach w Guadalupe 8 milionów Azteków włączyło się w chrześcijańską wspólnotę. Od tego momentu zaprzestano składania krwawych ofiar z ludzi.

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić