Miłością na Miłość - 13 VII 2025

13 lip 2025
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

15. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Łukasza 10, 25-37

Bóg nie narzuca nam niczego obcego. Objawia nie tylko samego Siebie, ale jednocześnie pokazuje nam prawdę o nas samych.

Grzech pierworodny, który w najgłębszej swej istocie jest wiarą w kłamstwo szatana najpierw o Bogu, jest zarazem wiarą w jego kłamstwo o nas samych. Zły duch zakłamuje istotę Boga, tworząc przed człowiekiem demoniczny Jego obraz jako groźnego satrapy, ograniczającego człowieka i pozbawiającego go tego, co najcenniejsze. Drugiego człowieka zaś przedstawia jako potencjalnego wroga i zagrożenie. Stąd też religijność pogańska – owoc grzechu pierworodnego – napełniona jest lękiem przed Bogiem, czy raczej przez bogami. W ludzkich zaś relacjach dominuje lęk i wrogość.

Nie przypadkiem starożytne pogaństwo ukuło maksymę: Homo homini lupus, czyli „Człowiek człowiekowi jest wilkiem”. A współczesny ateizm w jednym ze swoich najwybitniejszych przedstawicieli posunął się do stwierdzenia: Drugi to piekło (J-P. Sartre). Święty Paweł pisze w Liście do Efezjan, że Jezus Chrystus w sobie zadał śmierć wrogości i stał się naszym pokojem (Ef 2, 14. 16). Uczynił to w całej pełni poprzez swoje Misterium Paschalne, ale zanim tego dokonał, czynił to niejako wstępnie poprzez swoje słowo.

Jednym z takich najważniejszych słów jest odpowiedź Jezusa na pytanie o to, które z przykazań jest najważniejsze. Dla nas jest to może dziwne pytanie, ale jeśli się wie, że uczeni żydowscy doliczyli się w Starym Testamencie aż 613 przykazań, pytanie to staje się zrozumiałe, tym bardziej, że przykazania te dotyczyły rzeczy najróżniejszych, od tych zasadniczych po drobne. Owym najważniejszym przykazaniem jest według Jezusa przykazanie miłości. Nie jest to jednak prawny nakaz miłości, bo tej nie da się w ten sposób nakazać. Miłość jest zawsze owocem wolności. Jest to wezwanie, aby na Miłość Boga odpowiedzieć miłością. Miłość tę objawia Bóg już Starym Testamencie, ale w całej pełni właśnie w Jezusie Chrystusie. To ona daje siłę najpierw, by kochać Boga. Z miłości Boga zaś rodzi się prawdziwa miłość siebie samego, jak to przepięknie pisze św. Augustyn: Tylko ten, kto kocha Boga, umie kochać siebie… Kto kocha siebie samego, a nie kocha Boga, nie kocha siebie. Z tej miłości rodzi się potem miłość bliźniego jak siebie samego.

Uczony w Prawie dopytuje Jezusa: Kto jest moim bliźnim? Także i to pytanie może nam się wydać dziwnym, bo nasz sposób myślenia ukształtowany jest już przez chrześcijaństwo, ale dla Żydów sprzed dwóch tysięcy lat bliźnim był tylko drugi Izraelita. Zresztą słowo „bliźni” - i to nie tylko w języku polskim – oznacza „bliski”. Poganie, a jeszcze bardziej Samarytanie, nie zaliczali się wtedy do bliźnich. Jezus opowiadając przypowieść o dobrym Samarytaninie, pokazuje, że bliźnim jest każdy człowiek, także ten, którego uważa się za obcego, a nawet za wroga. Pan burzy mur wrogości, który wyrasta pomiędzy ludźmi na skutek grzechu. Pokazuje zarazem, jak fałszywe interpretowanie prawa zamienia je w coś bezdusznego, wręcz monstrualnego. Kapłan i lewita z przypowieści nie są złymi ludźmi. Oni nie udzielają pomocy napadniętemu przez zbójców, bo chcą zachować czystość rytualną. Zaciągnęliby bowiem nieczystość, dotykając się krwi, a tym bardziej człowieka na wpół umarłego, i nie mogliby spełniać swoich funkcji sakralnych. Inne przykazanie okazało się dla nich ważniejsze niż przykazanie miłości. Stąd tak ważna jest właściwa hierarchia przykazań. Widzimy tu, kim jest asceta, osoba pobożna lub znawca teologii bez miłości. Taka osoba budzi strach, który czasem eufemistycznie nazywamy szacunkiem. Ale jeśli wypełniamy najważniejsze przykazanie – przykazanie miłości, wtedy wszystko jest spełnione, wtedy wzrastamy ku Chrystusowi, który jest pełnią.

 

Warto odwiedzić