Święty Edmund Campion SJ (1540-1581)
Edmunda Campiona powieszono 1 grudnia 1581 r. Po sześciu tygodniach na ulicach Paryża sprzedawano broszurę opisującą jego męczeństwo. Był to protest przeciwko okrucieństwom popełnianym przez królową Anglii Elżbietę.
Jej rząd nakazał rozsiekać ciało Campiona i rozpętał wściekłą akcję urabiania o nim negatywnej opinii. Jeszcze w 1587 r. sprawa ta była przedmiotem sporów, kiedy Tajna Rada tydzień przed egzekucją Marii, królowej Szkocji, wycięła 47 linijek z kroniki Rafaela Holinsheda, świadczących o tym, że Campion zginął za wiarę, a nie za zdradę. W tych sporach na dalszy plan zeszła postać tego męczennika, który wstąpił do Towarzystwa Jezusowego jako Edmundus Campianus Anglus Londonensis.
Urodził się 21 stycznia 1540 r. na terenie drukarni Pawła Churchyarda. Był synem wydawcy wrogiego katolikom, też o imieniu Edmund. Jako wybitnie uzdolnionego ucznia wybrano go, by witał nową królową Marię Tudor w 1553 r. W latach 1557-1570 Edmund Campianus Oxoniensis był znakomitym uczniem, a następnie podziwianym kaznodzieją w Oksfordzie. W końcu opuścił Anglię rozdartą religijnymi sporami. Po krótkim pobycie w Douai (1571 - 1573), Campion pieszo, pokonując trasę tysiąca mil, udał się do Rzymu, gdzie wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. Zakon prowadził wtedy już misje w Indiach i Brazylii. Edmunda przydzielono do prowincji czeskiej. Pobyt w Brnie i w Pradze (1579-1580) należał z pewnością do najszczęśliwszych lat w jego życiu. Pisał tam utwory sceniczne, wykładał Cycerona i Arystotelesa. Był ulubionym kaznodzieją na dworze Rudolfa II i jego bratanka Filipa II. Wszędzie z łatwością zdobywał opiekunów i przyjaciół wśród kupców, radnych miejskich, szlachty, a nawet pozyskał samą królową. Przyjaciele odnosili się do niego z najwyższym uznaniem, zwracając się do niego: Dilectissime (Najdroższy), Suavissime et optima (Najmilszy i najlepszy).
W grudniu 1579 r. otrzymał z Rzymu dwa listy wzywające go do podjęcia pierwszej misji jezuickiej na terenie Anglii. Jeden list napisał Everard Mercurian, przełożony generalny, drugi dr William Allen, kierownik angielskiej misji katolickiej. Historycy prowincji czeskiej zapisali, że Campion się ociągał. Było to zrozumiałe, że decyzja opuszczenia dotychczasowego miejsca pobytu była trudna. Minęły cztery miesiące od otrzymania pism, zanim przybył do Rzymu 10 kwietnia 1580 r. Mercurian, który tak samo jak Campion był przeciwny mieszaniu się do polityki, zgodził się z jego życzeniem, by nie mianować go na przełożonego, ale powierzyć mu funkcję kaznodziei i szafarza sakramentów. Doktor Allen prawdopodobnie zataił przed Mercurianem i Campionem, że w Irlandii wylądowała już armada pod sztandarem papieża z zamiarem wkroczenia do Anglii. Powiedział o tym misjonarzom dopiero wtedy, gdy przeszedłszy 800 mil, zbliżali się do Reims. Robert Persons SJ wspomina przerażenie swoje i Campiona, gdy się o tym dowiedzieli w maju 1580 r. Campion z gniewem pytał Allena, dlaczego wyciągnął go z Pragi i co może zrównoważyć cały ten wysiłek? On i Persons zdawali sobie sprawę z tego, że mogą być potraktowani jako wysłannicy obcej siły, popierający interwencję wojskową. Campion nawet wypowiedział się negatywnie na temat papieskiej bulli ekskomunikującej królową Elżbietę w 1570 r. W kwietniu 1580 r. papież prywatnie przyznał, że ta bulla wyrządziła wielką szkodę katolikom angielskim, publicznie zaś próbował łagodzić jej wymowę, co zresztą zostało przez Tajną Radę wyśmiane. Gdy Campion wylądował wczesnym rankiem 25 czerwca 1580 r. w Dover, wyglądało to, jakby ruszał na pole bitwy z parasolem w ręce.
Edmund Campion zawsze podkreślał, że przełożeni wysłali go „pod natchnieniem Bożym” i w duchu posłuszeństwa wypełniał swoją misję. Głosił kazania raz lub więcej razy dziennie, wędrował w przebraniu po całej Anglii, nocował w jednym domu tylko raz, nocami słuchał spowiedzi, Mszę odprawiał wczesnym rankiem. W północnej Anglii przetrwała w ustnej tradycji pamięć o jego działalności kaznodziejskiej. Młodzież szlachecka spędzała nieraz całą noc w stodołach, by rano posłuchać jego kazania. Tematem kazań była serdeczność Bożego zaproszenia. Niektóre teksty kazań z okresu praskiego zachowały się w Cieszynie, przewiezione tam przez o. Leopolda Szersznika SJ w 1773 r. i zostały tam niedawno odkryte. Pokazują one umiejętność Campiona przekonywania o tym, że każdy osobiście jest kochany. Wygłaszał egzorty dla Sodalicji Mariańskiej, zachęcając, by zwracano się do Maryi o pomoc. Opowiadano, że w czasie kazań wszyscy razem z nim płakali. Podczas ostatniego kazania, jakie wygłosił przed swym aresztowaniem, płakał nawet ten, kto go wydał. Wielki smutek odczuwała angielska szlachta, która popierała misję, prosząc jezuitę o napisanie ostatniego testamentu, a w nim o stwierdzenie, że misja miała cel wyłącznie duchowy. Campion wysłał uprzejmy list do królowej, swej dawnej opiekunki oraz do Tajnej Rady. Wezwanie do teologicznej dysputy było zredagowane w języku tak szlachetnym i pełnym zapału, że wkrótce tysiące egzemplarzy krążyły wśród ludzi. Nie o to jednak chodziło Campionowi.
List do Rady spowodował, że Edmund Campion stał się najbardziej poszukiwanym człowiekiem w Anglii, a wieść o nim dotarła do króla polskiego Stefana Batorego, który kazał pismo natychmiast przetłumaczyć. Po pięciu miesiącach niebezpiecznej misji księża i szlachta prosili, by napisał po łacinie jakiś tekst dla dwóch uniwersytetów. Było to dziełko pt. Rationes decem (Dziesięć dowodów). Wydrukowano je na strychu w tajnej drukarni. Stało się sensacją. W następnym stuleciu wznawiano je w ponad 90 wydaniach, w ośmiu różnych językach w całej Europie, m.in. w Krakowie, Wiedniu i w Rzymie. Książę Mikołaj Radziwiłł wydał je w Wilnie w 1584 r. w dwóch tłumaczeniach; jednego dokonał Kasper Wilkowski, drugiego ks. Piotr Skarga SJ.
Dramatyczne aresztowanie Campiona niedaleko Oksfordu nastąpiło błyskawicznie. Obiecywano mu wspaniałe posady pod warunkiem, że się wyrzeknie swej wiary. Torturowano go, pozwolono na publiczną dysputę, znów torturowano, a w końcu postawiono przed sądem. Rząd zakładał, że umysł Campiona będzie osłabiony, a tymczasem pobił on przeciwników ich własną bronią: zaledwie opuścił lochy Tower, zeznał, że był torturowany, co w Anglii było bezprawiem. Podczas przewodu sądowego przeprowadzonego z wielkim rozmachem w Westminster Hall, wygłosił tak wspaniałą mowę w obronie swoich współoskarżonych i siebie samego, że wszyscy byli pewni uniewinnienia. Nawet królowa spotkała się w tajemnicy w nocy z Campionem przed rozprawą, obiecując mu godność arcybiskupa, jeśli wyrzeknie się swojej wiary.
Campiona zawleczono na saniach do Tyburnu 1 grudnia 1581 r. Przed śmiercią zwrócił się do ogromnego tłumu i poprosił, by razem z nim odmówiono Skład Apostolski. Gdy przebrzmiały ostatnie słowa: świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny, a ciało Campiona zawisło w powietrzu, rozległ się taki lament i płacz, jakby cały kraj pogrążył się w żałobie po stracie najdroższych rodziców.
Edmund Campion został kanonizowany 25 października 1970 r.
z angielskiego przełożył ks. Stanisław Ziemiański SJ