Tuchów
Tuchów to ciche miasteczko, malowniczo położone na południe od Tarnowa w oprawie niewysokich, obłych wzgórz, przecięte korytem Białej. Ta niewielka rzeka, wpadająca do Dunajca, zwykle leniwa, w przyborze wiosennych wód staje się groźna i niejeden raz podtopiła miasto.
Zmienną naturę kapryśnej rzeki docenili benedyktyni z Tyńca, którzy z tego powodu nie na równinie, lecz na wyniosłym pagórku wznieśli w XI w. drewniany kościółek poświęcony Matce Bożej. Zresztą nie mogli postąpić inaczej, wszak stanął on na miejscu pogańskiej gontyny. Przybywszy w te strony dla głoszenia wiary chrześcijańskiej pogańskiemu ludowi, tynieccy mnisi tak dobrze się tu zadomowili, iż pozostali w Tuchowie blisko 800 lat, aż do 1787 r., kiedy cesarz Józef II wydał dekret o kasacie zakonu. W swej łaskawości pozwolił niektórym zakonnikom pozostać w klasztorze do czasu ich wymarcia, co też nastąpiło w 1821 r.
W XVII w. do Tuchowa ciągnęły tak wielkie tłumy pielgrzymów, by prosić o wstawiennictwo Maryję, iż było koniecznością wzniesienie sanktuarium na miejscu dawnego, skromnego kościółka piastowskiego, prawdopodobnie wielokrotnie już wcześniej powiększanego. Konsekrowany w 1687 r. nowy kościół barokowy był budowany szybko, od 1665 r., w czym partycypował niejaki Adam Gliński z miejscowości o nazwie Zimna Woda. Wdzięczni benedyktyni wygospodarowali dość osobliwe miejsce na dużych rozmiarów portret fundatora – wnękę okienną w bocznej ścianie kościoła. Spogląda ku nam ponurym, groźnym wzrokiem szlachcic w czerwonym kontuszu, uzbrojony w ciężką karabelę, widać, że wojownik, bo tarczę herbową okala różnoraki rynsztunek wojenny.
Nieco przyciasne jednonawowe wnętrze zdobią imponujące ołtarze. Najpiękniejszy jest w prezbiterium, dzieło małopolskiego rzeźbiarza, Antoniego Frąckiewicza, który w pierwszych dekadach XVIII w. dał się poznać, jako wybitny artysta z kościołów w Krakowie, Kielcach, Ibramowicach, a nawet w Tyńcu. Dla tutejszego wizerunku Maryi zaprojektował on i zbudował z rozmachem ołtarz godny Jej czci.
Poszedłem i ja pokłonić się tuchowskiej Pani. Pora była już późna tego dnia, w ławach miejsce zajmowało około 20 osób, bo wieczorne nabożeństwa właśnie dobiegły końca. Słynący łaskami obraz w głównym ołtarzu lśnił od wyzłoconych ram. Podszedłem pod stopnie ołtarza, by przypatrzyć się niezwykle pięknej twarzy Madonny, delikatnej, dziewczęcej, ze wzrokiem skierowanym ku wiernym. Maryja podaje im prawą ręką rozwinięty kwiat róży, jakby na przywitanie. Podobnie przyjaźnie zachowuje się Dzieciątko – Chłopczyk o niewinnej twarzyczce, siedzący na lewym ramieniu Matki. Lewą rękę ma lekko uniesioną w geście błogosławienia, prawa dłoń spoczywa na kuli ziemskiej zwieńczonej krzyżykiem na podobieństwo królewskiego jabłka. Szkoda, że nie można oglądać obrazu w całej jego okazałości, bo ludowa pobożność kazała ozdobić go srebrną sukienką, odsłonięte są tylko twarze i dłonie.
Obraz, uznany za słynący łaskami już w 1597 r., wyszedł ze szkoły malarskiej niejakiego Mistrza z Bodzentyna, przynajmniej tak chcą historycy sztuki i datują dzieło na lata 1530-1540. Kiedy zbierałem informacje na temat tego obrazu, doczytałem się, że miał on pierwowzór w postaci innego obrazu Matki Boskiej, tak zwanej Czortkowskiej. Miał on być malowany z końcem XV w. i trafił w ręce Jana Kazimierza, który w 1663 r. podarował go dominikanom dla ich kościoła w Czortkowie w rejonie Tarnopola, dziś na Ukrainie. Kiedy w wyniku II wojny światowej Polska straciła wschodnie województwa, dominikanie – przynajmniej ci, którzy przeżyli wojnę, bo ośmiu rozstrzelali w lipcu 1941 r. służący w szeregach NKWD miejscowi Żydzi – zabrali z sobą obraz do Krakowa, skąd ostatecznie trafił on do ich kościoła św. Jacka w Warszawie. Będąc na ulicy Freta, sprawdziłem to: obraz z Czortkowa wypełnia ołtarz w bocznej kaplicy Kotowskich. Podobieństwo obrazu z Tuchowa do obrazu z Czortkowa jest uderzające. Po zmiennych losach sanktuarium, pozostawionego w XIX stuleciu nieco bezpańsko, wzięli go w posiadanie redemptoryści w 1893 r. Usunęli oni dawne zabudowania klasztorne benedyktynów, by z czasem na ich miejscu wznieść imponujący gmach seminarium duchownego. Dostawili do dwuwieżowego kościoła dzwonnicę, zagospodarowali przykościelne wzgórze, zorganizowali nawet muzeum misyjne z ciekawymi zbiorami etnograficznymi z krajów Ameryki Południowej, Afryki i z Azji.
Poświęcony Nawiedzeniu Najświętszej Maryi Panny kościół otrzymał ostatnimi czasy tytuł bazyliki mniejszej. Patronuje jej również św. Stanisław Biskup i Męczennik, być może w nawiązaniu do bardzo wczesnej tradycji, która w biskupie krakowskim chce widzieć pierwszego konsekratora drewnianego kościółka na tuchowskim wzgórzu. Tradycyjnie od 1 do 9 lipca odbywa się Wielki Odpust Tuchowski, na który tysiącami przybywają wierni i pielgrzymi nie tylko z Podkarpacia, ale i z najdalszych zakątków Polski.