Święta Róża z Limy
Święta Róża z Limy (1586-1617) jest pierwszą świętą pochodzącą z Ameryki Południowej, której jest Patronką. Jej rodzice Gaspar Flores i Maria Oliva pochodzili z Hiszpanii i osiedlili się w Peru. Kiedy 20 kwietnia 1586 r. urodziła się im dziewczynka, ich służąca zachwycona jej pięknem wykrzyknęła: jest śliczna jak róża! Na chrzcie św. nadano jej imię Izabela. Od najmłodszych lat była bardzo pobożna i obdarowana przez Boga nadprzyrodzonymi łaskami. Podczas modlitwy widziała Pana Jezusa, Matkę Bożą, a także swego Anioła Stróża. Mając 14 lat, złożyła Panu Bogu prywatny ślub czystości. Gdy w wieku 20 lat proponowano jej wyjście za mąż za bogatego człowieka, zdecydowanie odmówiła, nie ulegając groźbom i naleganiom ze strony matki. Izabela postanowiła wstąpić do Trzeciego Zakonu św. Dominika. Złożywszy śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, przyjęła imię Róża, ofiarując Bogu piękno swej duszy i ciała. Zapragnęła naśladować Jezusa w duchu Jego błogosławieństw. Przewodniczką na tej nowej drodze była dla niej św. Katarzyna z Sieny. Odtąd zamieszkała w niewielkim domku z ogrodem, znajdującym się niedaleko rodzinnego domu. Codziennie pracowała na roli, a wieczorami szyła i reperowała ubrania. Była kobietą bardzo wrażliwą na ludzką nędzę, dlatego chętnie pomagała ludziom ubogim, odwiedzała chorych i pocieszała smutnych. Wielu nie rozumiało jej radykalnej postawy, uważając nawet, że jest pozbawiona zdrowych zmysłów.
Współcierpiąca z ukrzyżowanym Jezusem
Jej modlitwa stawała się coraz bardziej intensywna. W każdy piątek doświadczała wielkiego cierpienia, duchowo współuczestnicząc w męce Zbawiciela świata. Swoje cierpienia ofiarowała w intencji nawrócenia grzeszników i ludzi obojętnych na wielką miłość Boga. Miała widzenie męki Jezusa i cierpiała razem z Nim. Wiele pościła i umartwiała się, zwłaszcza w Wielkim Poście, a jej codzienne życie pełne było wyrzeczeń. Przez 15 lat swego życia doświadczała całkowitego opuszczenia, „nocy ciemnej”. W postawie całkowitego zawierzenia ufała jedynie Bogu samemu. W tym czasie doświadczała również ataków złego ducha, a jej modlitwa stawała się coraz bardziej trudna, pozbawiona odczuwalnej pociechy. To była jej kenoza (wyniszczenie) na wzór Jezusa, który ogołocił samego siebie, przyjmując postać Sługi (por. Flp 2, 1-11). Owocem jej wewnętrznych zmagań było mistyczne zjednoczenie z Chrystusem. Bardzo wcześnie zmarli jej rodzice. Ostanie trzy lata swego życia spędziła w rodzinie Gonzaleza della Maza i Marii Uzategui, którzy się nią opiekowali, darząc wielką miłością. Róża przewidziała dzień swojej śmierci we wspomnienie św. Bartłomieja, 24 sierpnia 1617 r. Odeszła do Pana, mając 31 lat. Została beatyfikowana w 1668 r. przez ojca świętego Klemensa IX, zaś trzy lata później kanonizował ją papież Klemens X. Jej wspomnienie obchodzimy 23 sierpnia.
Głosicielka piękna Bożej łaski
Święta Róża z Limy pozostawiła swoje zapiski duchowe świadczące o jej bogatym życiu modlitwy i zażyłości z Jezusem umęczonym. Odkryto je dopiero w 1923 r., kiedy otworzono trumnę z jej ciałem. Zapiski te pokazują, że nieustannie nosiła w sobie głęboką troskę, by łaska zbawienia dotknęła wszystkich ludzi, wzbudzając w ich sercach na nowo gorliwość. Czytamy w nich: Pan i Zbawiciel przemówił w swym niezrównanym majestacie: „Wszyscy powinni wiedzieć, że po utrapieniach przychodzi łaska. Niech też pamiętają, że bez brzemienia cierpień nie można wejść na szczyty łaski; niech rozumieją, że miara łask powiększa się wraz ze wzrostem utrapień. Niechaj nikt z ludzi nie błądzi i nie pozwala się oszukiwać. To właśnie są prawdziwe i jedyne schody do nieba, i nie ma drogi prowadzącej do niego, która byłaby pozbawiona krzyża”. Gdy usłyszałam te słowa, odczułam naglące wezwanie, aby niejako stanąć na środku ulicy i zawołać do wszystkich osób, mężczyzn i niewiast jakiegokolwiek wieku i stanu: „Posłuchaj, ludu, słuchajcie, wszystkie narody: Z polecenia Chrystusa napominam was słowami, które wyszły z Jego ust: Nie możemy dostąpić łask, jeśli nie doznajemy cierpień. Trzeba więc znosić wiele cierpień, aby osiągnąć pełne uczestnictwo w Bożej naturze, chwałę dzieci Bożych i doskonałe szczęście duszy”.
To samo wezwanie pobudzało mnie, aby głosić piękno Bożej łaski. Odczuwałam duszność, na czole pojawiał się pot i oddychałam pośpiesznie. Wydawało mi się, że dusza nie potrafi dłużej pozostawać w więzieniu ciała, że rozerwawszy więzy, wolna i swobodna, z większą łatwością pójdzie na cały świat, wołając: „Oby wszyscy ludzie mogli poznać, jak wielką rzeczą jest Boża łaska, jak piękną, szlachetną i cenną, jak wiele mieści w sobie bogactwa, jak wiele skarbów, jak wiele radości i szczęścia. Bez wątpienia z ogromną skwapliwością i pilnością zabiegaliby o cierpienia i upokorzenia. Po całej ziemi zamiast bogactw szukaliby ucisków, słabości i cierpień dla zdobycia nieocenionego skarbu łaski. Ona jest zyskiem i ostateczną zapłatą za cierpliwość. Nikt nie narzekałby na krzyż ani spotykające go trudy, gdyby wiedział, na jakiej wadze są odmierzane i jaką w sobie niosą nagrodę”.
Również dla nas dzisiaj św. Róża z Limy może być przykładem i wzorem do naśladowania w dążeniu do świętości i głębokiej zażyłości z Bogiem. Ona uczy nas, jak być cierpliwym na drodze ku niebu, na której doświadczamy nieraz wielu przeciwności, niezrozumienia, odrzucenia czy duchowego lub fizycznego cierpienia. Święta podpowiada nam: jedyne lekarstwo na twoje choroby i siłę do duchowej walki możesz uzyskać, gdy zaczniesz kontemplować umęczone Oblicze Jezusa. Współczując Jego cierpieniom, odkryjesz, że są one źródłem wielu łask, których dotąd, żyjąc w rozproszeniu i wewnętrznym zamęcie, jeszcze nie odkryłeś. A przecież Jezusowa miłość przynagla nas do udzielenia hojnej odpowiedzi!