Modlitwa Imieniem „Jezus Chrystus“

11 lip 2021
Bernhard Bürgler SJ
 

Wielkanocne Orędzie opiera się na dwóch kolumnach: Bóg ocalił Skazanego, Wyszydzonego, Torturowanego i Ukrzyżowanego; jednocześnie Zmartwychwstały jest jako Wywyższony rzeczywiście Chrystusem dla swojego ludu i jest nam – co prawda niewidzialnie – bliski, pomagając i chroniąc.

Dopiero teraz jest On rzeczywiście Kyrios, Panem, o którym może zostać powiedziane: Każdy, kto wzywa Imienia Pana, będzie zbawiony (Dz 2, 21). Niezliczeni ludzie przeżyli i przeżywają, że nieustanne, uważne, miłujące, wciąż powtarzane wzywanie Imienia „Jezus Chrystus”, które łączy się z rytmem oddechu, otwiera ludzi na Jego boską rzeczywistość, pozwala doświadczać jej coraz bardziej i w niej żyć. Wzywanie Imienia ma wielką moc. Ono zbawia, uzdrawia, przemienia nasze życie oraz życie wokół nas, we wszystkich jego różnorodnych formach.

Stare i nowe

Ten sposób modlitwy – modlitwa Imieniem – jest bardzo starą praktyką modlitewną. Przez stulecia był on praktykowany przez kobiety i mężczyzn, przez mniszki, mnichów, ale także przez świeckich, osoby żyjące samotnie lub w małżeństwie. Jest to zarazem jednak nowy sposób modlitwy. Przez spotkanie z innymi kulturami i religiami, w których są podobne sposoby modlitwy, została ta praktyka ponownie odkryta jako istotna część naszej chrześcijańskiej Tradycji.

Modlitwa Imieniem „Jezus Chrystus” jest zarazem łatwa i trudna – albo też, jak czasem to mówię: jest ona całkiem prosta, ale nie przychodzi lekko. Zaczynamy ustami. Wypowiadamy – głośno albo cicho, wewnętrznie – Imię i zwracamy się do Niego. Jednak doświadczenie prowadzi do tego, że Imię głębiej i głębiej wsiąka w nas, w naszego ducha, a ostatecznie w nasze serce. Wsiąka do momentu, w którym, żeby tak powiedzieć, Imię samo się w nas powtarza, aż Ono w nas zadźwięczy, a my po prostu (tylko) się Jemu przysłuchujemy.

Najważniejsze jest jednak, jak myślę, aby tę praktykę modlitwy zacząć. Możemy być pewni, że będziemy prowadzeni, że otrzymamy konieczne pomoce, w jakiejkolwiek formie miałyby być nam potrzebne.

Modlitwa i codzienność

Ten rodzaj i sposób modlitwy jest możliwy do praktykowania zarówno w naszych wyraźnych czasach modlitwy, jak też w naszej codzienności. W ten sposób modlitwa i codzienność wiążą się ze sobą. Poszukajcie sobie jakiegoś cichego miejsca, na zewnątrz, na łonie przyrody, w jakimś (pustym) kościele, w domu w waszych czterech ścianach; usiądźcie tam wygodnie. Następnie zauważcie wasze ciało, wyczuwajcie je. Zwracajcie uwagę na oddech, jak powietrze wchodzi i wychodzi, całkiem naturalnie, nie musicie nic robić, niczego zmieniać. Oddychajcie tak, jak oddychacie, ciężko lub lekko, płytko bądź głęboko… Po prostu, przyglądajcie się waszemu oddechowi. Kiedy będziecie mieć wrażenie, że powraca w was więcej i więcej pokoju, wtedy pozwólcie, aby Imię „Jezus Chrystus” zwyczajnie wpłynęło w wasze wydychanie i wdychanie – „Jezus” na wydechu, a „Chrystus” na wdechu.

Pozwólcie Imieniu działać, powracajcie wciąż na nowo ze wszystkich waszych myśli, wyobrażeń, przedstawień – cierpliwie, ale także zdecydowanie – z powrotem do tego prostego, uważnego, pełnego czci, miłującego powtarzania Imienia. Zobaczycie, że Imię stopniowo będzie wtedy przejmowało prowadzenie, Imię otworzy swoją rzeczywistość, otworzy Jezusa Chrystusa, Jego prawdziwą Istotę, a nie nasze bardziej lub mniej pasujące wyobrażenia na ten temat. Imię wprowadza nas w relację do Niego, Imię wiąże nas z Jego miłującą Obecnością.

Oczywiście, nie jesteście w stanie cały dzień pozostawać spokojnie w pozycji siedzącej. Musicie wstać, chodzić, mówić, pracować. Lecz także w całej naszej konkretnej codzienności, w naszym działaniu, jest możliwe, aby przypominać sobie o Imieniu i wciąż na nowo rozpoczynać powtarzanie Imienia wewnętrznie. Również w ten sposób wzrasta nasza więź z Nim. Również tak Imię ujawnia swoją moc. Od samego rana do wieczora jest wiele możliwości, aby trwać przy Imieniu, na przykład kiedy gdzieś się samotnie udajecie, kiedy czekacie na autobus: zamiast rozmyślać o wszystkim, co się nasunie – najczęściej nie jest to nic ważnego – skierujcie myśl na Niego, wzywajcie wewnętrznie Jego Imię, wsłuchujcie się w Jego wewnętrzne brzmienie.

Jeżeli ruszycie tą drogą, nie pozwólcie się łatwo zniechęcić! Czasami – w momentach zaplanowanej modlitwy oraz w codzienności – mamy wrażenie, że myśli i uczucia zalewają nas, że jest to dla nas niemożliwe, abyśmy byli i trwali przy Imieniu. Tak to jest, tacy jesteśmy. Jednakże nie rezygnujcie, zawsze wtedy, kiedy sobie o tym przypomnicie, sprowadzajcie waszą uważność do Imienia. W ten sposób wzmacnia się nasza więź z Nim, nasz związek z Jego rzeczywistością, która jest także naszą najgłębszą rzeczywistością.

***

Mit dem Namen 'Jesus Christus' beten. Geistlicher Impuls, „Jesuiten“ 4(2006).
z języka niemieckiego tłumaczył ks. Jacek Poznański SJ

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić