Być nomadem wiary - 6 I 2013
Niedziela Objawienia Pańskiego
Ewangelia: Mt 2, 1-12
Mędrcy, obserwując świat, dostrzegli znak (gwiazdę) i wyruszyli w drogę. Nie był to żaden spektakularny znak, bo gdyby takim był, to byłby zauważony przez wielu. Był to raczej dyskretny znak, który spotkał się z ich odpowiedzią.
Tak właśnie rozpoczęła się ich przygoda, która kazała im porzucić dotychczasowe miejsce, przyzwyczajenia, prestiż, stanowisko, a narazić się być może na śmieszność, niezrozumienie, pokazywanie palcami, i podjąć ryzyko podróży, której celu ani zakończenia nie znali.
Ich postawę zrozumiemy lepiej, gdy zobaczymy ich spotkanie z uczonymi w Jerozolimie. Zwołani przez Heroda mają wszelkie potrzebne elementy i informacje, aby rozpoznać Mesjasza, co więcej – ich „wyruszenie” nie wiązałoby się z ryzykiem śmieszności itp., bo przecież cały naród oczekiwał na przyjście Mesjasza. A jednak nie wyruszyli, choć znali, wiedzieli, nie szukali, bo byli zajęci innymi rzeczami – pewni swego.
Postawa mędrców z Ewangelii św. Mateusza zachęca każdego człowieka do „wyruszenia” w drogę. Inspiruje do niezatrzymywania się przy prawdach, które już odkryliśmy, które znamy o świecie, człowieku, Bogu, o nas samych, a do zwrócenia się w stronę poszukiwania, pytania i w konsekwencji znalezienia.
Bycie człowiekiem wierzącym oznacza nieustanne poszukiwanie Boga, a nie Jego „posiadanie”. Człowiek wierzący jest zawsze kimś w drodze, kimś, kto poszukuje, a po znalezieniu znowu wyrusza na poszukiwanie. Trzeba pozbyć się złudzenia, że Boga można mieć, posiadać raz na zawsze. Moglibyśmy powiedzieć, że wiara jest darem, jest otrzymaną łaską, ale jest też zadaniem – czymś dynamicznym, co musi się rozwijać, wzrastać. Jest postawą, która nie znosi stagnacji; gdy się zatrzymuje w miejscu, staje się podobna do wody, która przestaje płynąć i zaczyna obumierać. Chodzi o to, aby zawsze mieć siłę i odwagę rozpoczynania poszukiwań każdego dnia, bo przecież Bóg jest kimś bliskim.