Przywracajmy pamięć
Fundacja Pomoc Polakom na Podolu, Wołyniu, Pokuciu i Bukowinie z siedzibą w Wałbrzychu (ponad 10 lat działająca na Ukrainie) stara się walczyć o uratowanie wspaniałych pomników architektury, a przede wszystkim – świadectw narodowego dziedzictwa.
Największą świetnością naszych przodków była żarliwa wiara katolicka. Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem – pisał Adam Mickiewicz. Widocznym znakiem tej wiary, która w ciągu wieków stała się ważnym składnikiem kształtującym narodową tożsamość, były kościoły i klasztory. Budowano je wielkim nakładem sił i śródków, wyposażano... Tętniły żywą potrzebą kontaktu z Bogiem – szczególnie na południowo-wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej, mieszczących się w granicach archidiecezji lwowskiej, szczycącej się sześciowiekową historią.
Świetność bliska unicestwienia
Obecnie w południowo-zachodniej Ukrainie znajduje się około 400 kościołów rzymskokatolickich. Pozostają bez opieki; opuszczone przez ludzi szybko popadają w ruinę. I niestety, w większości przedstawiają obraz nędzy i rozpaczy.
Taka sytuacja jest też prawdziwym policzkiem dla wciąż mieszkających tam Polaków kresowych wyznania rzymskokatolickiego, którzy się czują coraz bardziej spychani na margines życia religijnego i społecznego. A przecież do II wojny światowej w tych kościołach całe pokolenia przeżywały najważniejsze chwile swojego życia: Msze św., chrzty, pierwsze komunie, bierzmowania, prymicje, śluby, wreszcie – żegnały swoich bliskich. W 1939 r. do Kościoła rzymskokatolickiego na tych terenach należało blisko milion sto tysięcy wiernych. W 28 dekanatach i 416 parafiach służyło 805 kaplanów.
Zaczęły się jednak kolejne okupacje sowieckie i niemieckie, a wraz z nimi wielkie spustoszenie na tych ziemiach. Okupanci, wykorzystując niesnaski i zaszłości historyczne, podjudzali również ludność ukraińską do wystąpień przeciwko Polakom, co prowadziło do straszliwych zbrodni.
Obok martyrologii duchowieństwa i wiernych trwała też (do chwili rozpadu Związku Sowieckiego) świadoma dewastacja świątyń prowadzona przez zmieniających się okupantów. Była to bezprzykładna w skali całej historii archidiecezji lwowskiej eskalacja zniszczeń, zbrodni, prześladowań wszystkiego co Boże i polskie. Szczególnie tragiczny w skutkach był ukraiński ruch nacjonalistyczny. Rabowano, podpalano, burzono kościoły i klasztory. Rozkradano bądź niszczono wyposażenie naszych świątyń. Jedynie niewielka część cennych przedmiotów została wywieziona przez osoby świeckie i duchowne do Polski w jej nowych granicach. Niektóre przedmioty sakralne trafiły do cerkwi prawosławnych, inne były przechowywane przez katolików w domach bądź przenoszone do tych nielicznych świątyń, które nie zostały zamknięte.
Niszczenie i zaniedbanie
Po wojnie bolszewicy zajęli się pełną walką ze wszystkim co święte. Pogańskie środowiska likwidowały ośrodki parafialne (ok. 98%), kościoły i klasztory. Zrabowano też własność kościelną, przeznaczając ją na cele niekultowe. Budynki sakralne zamieniano na: magazyny, składy, domy kultury, muzea ateizmu, szkoły, szpitale, biblioteki, kina, sklepy, fabryczki, sale sportowe, biura kołchozów. W klasztorach tworzono więzienia.
W sierpniu 1991 r. Ukraina odłączyła się od ZSRS. Tereny Małopolski Wschodniej i Wołynia znalazły się w granicach niepodległego państwa ukraińskiego, którego stolica, Kijów, uchodzi od wieków za bastion prawosławia. Dla Ukrainy kością niezgody stały się, spychane przez kilkadziesiąt lat na margines, problemy wynikające z braku wspólnej przeszłości i wspólnego rdzenia kulturowego ziem, które znalazły się w obrębie jednego państwa.
Po przemianach ustrojowych na początku lat 90. stan budynków sakralnych nie tylko nie uległ poprawie, lecz się systematycznie pogarsza. Państwo ukraińskie nie wykazuje dbałości o zabytki polskiej kultury choćby z racji niedostatku pieniędzy. Również problemy dotykające polską spuściznę kulturową na dawnych polskich ziemiach nie są w Polsce dostatecznie nagłaśniane, a działań na szczeblu państwowym praktycznie nie ma. Część kościołów (ok. 50%) została oddana Kościołowi greckokatolickiemu i Cerkwiom prawosławnym, a nawet rożnym sektom religijnym.
Świadectwa wiary i polskości
Pozostałe kościoły są opuszczone i znajdują się w opłakanym stanie. Wdziera się deszcz, śnieg, wiatr i mróz, niszcząc dach i stropy, które zapadają się pod własnym ciężarem; wieże się walą. Woda się dostaje w stare mury, które pękają. Wiatr nanosi coraz większe ilości nasion i ziemi. W miejscu, gdzie kiedyś ludzie wielbili Boga i modlili się, rozrasta się zagajnik. Trawy, krzewy, drzewa pożerają mury oraz dachy kościołów. Otoczone niegdyś czcią i szacunkiem ołtarze, rzeźby popadają w ruinę. To samo się dzieje z nieraz unikatowymi malowidłami na ścianach i sufitach.
A przecież nie są to zwyczajne świątynie, sanktuaria modlitwy. Są to świadkowie minionych czasów, w których na owych ziemiach panowali Polacy. Kościoły zaskakują swoją różnorodnością. Jedne proste, z wieżą. Inne stanowią połączenie świątyni z warownią. Pozostałości ołtarzy, ambon, balasek, balkonów, ław, figur, a nawet banalnych przedmiotów świadczą o znakomitej pracy miejscowych snycerzy, utalentowanych rzemieślników tworzących na chwałę Boga. Kościoły te na każdym kroku przypominają o swojej polskości. Wystarczy unieść głowę, by odczytać polskie napisy czy ujrzeć herby rodów polskich. Powoli, lecz skutecznie zarastających mchem, niszczejących bez odpowiedniej opieki. Zdecydowana większość ocalałych to „sławne kaplice ks. Bilczewskiego”. Polski historyk Feliks Koneczny tak zakończył fragment poświęcony dziełu abpa J. Bilczewskiego: Oby się dalej mnożyły [kaplice, kościoły], oby z kaplic powstawały kościoły, a z ekspozytur i filii nowe parafie obrządku łacińskiego. O, gorzka ironio losu!
Zmarnowany wysiłek?
Przodkowie nasi nie poddawali się wieczystemu losowi kresowemu. Przelewali krew i tracili mienie. Przetrwali i pozostali po najściach tatarskich, moskiewskich, kozackich, a potem po innych sposobach zagłady: konfiskata i wywózka na Sybir, konfederacja barska, insurekcja kościuszkowska, napoleońskie legiony, dwa powstania, dwie wojny światowe, okupacja sowiecka. Nie żebrali, nie poddawali się...
Wielu z kościołów na Kresach już nie da się uratować. Na remonty tych, które są jeszcze w niezłym stanie, trzeba ogromnych pieniędzy. Ale są działania, które można podjąć od razu, bez wielkich sum. Wystarczy chęć ludzi, którym nie jest obcy los naszego dziedzictwa, by pomoc. Możliwe jest sukcesywne porządkowanie wnętrz i najbliższego otoczenia kościołów. W najprostszy sposób – przez usunięcie śmieci, gruzu i wycięcie samosiejek drzew oraz krzewów tak licznych wewnątrz, jak i wokół kościołów. Można by też naprawić dachy, tam gdzie nie są one znacznie uszkodzone. Wypadałoby również przy każdym obiekcie postawić tablicę informacyjną, a w miejscach, gdzie nie ma śladu po kościele – tablice upamiętniające ich istnienie.
Wszystkie wymienione propozycje nie wymagają wielkich nakładów. A ich dobre owoce od razu staną się widoczne. Pokażmy, że Polacy żyjący w kraju, ale i rozproszeni po całym świecie, pamiętają o swojej historii. Pozostali jej wierni; zaczynają pielęgnować dziedzictwo katolickie i kulturowe swoich przodków.
Pomóżmy w akcji. Przywracajmy pamięć!