Rebeka – matka Izraela
Izaak modlił się do Pana za swą żonę, gdyż była ona niepłodna. Pan wysłuchał go, i Rebeka, żona Izaaka, stała się brzemienna. A gdy walczyły z sobą dzieci w jej łonie, pomyślała: „Jeśli tak bywa, to czemu mnie się to przytrafia?”. Poszła więc zapytać o to Pana, a Pan jej powiedział: „Dwa narody są w twym łonie, dwa odrębne ludy wyjdą z twych wnętrzności; jeden będzie silniejszy od drugiego, starszy będzie sługą młodszego”. Księga Rodzaju 25, 21-23
Dziwnie to brzmi: „matka Izraela”, ale tak jest rzeczywiście, bo przecież imię „Izrael” to przede wszystkim imię własne osoby, dopiero potem przeniesione na cały naród. Bóg sam nadał je Jakubowi po nocnej walce nad potokiem Jabbok, jako znak głębokiej przemiany, która wtedy dokonała się w Jakubie. Rebeka nie żyła już wtedy i nie była świadkiem spełnienia się obietnic Bożych w jej ukochanym synu. Ale to dzięki jej wierze obietnice te się spełniały. Była bardzo piękną kobietą, co zresztą zawarte jest w jej imieniu, które oznacza „powabna” (dziś powiedzielibyśmy raczej „atrakcyjna”). Lecz nie na tym budowała swoją wartość. Najważniejsza była dla niej wiara, choć nie zawsze – jak zobaczymy – była ona doskonała. Skąd ona się w niej wzięła? Przypuszczać można, że przynajmniej w ogólnych zarysach znała historię swego wuja Abrahama. Zapewne docierały do niej wieści o jego dziejach, dlatego też ona sama otwarta była na Boże natchnienia.
Abraham nie chciał, aby Izaak – syn obietnicy – wziął za żonę kobietę z ludów pogańskich, które go otaczały. Zdawał sobie sprawę, jakie niebezpieczeństwo niosłoby to dla wiary, której dziedzicem był Izaak. Dlatego, gdy się zestarzał, wezwał swego najwierniejszego sługę i zaprzysiągł go, by nie brał dla jego syna żony spośród kobiet Kanaanu. Wyprawił go do swego rodzinnego kraju, aby tam znalazł żonę dla Izaaka. Ale jak to praktycznie zrobić? Po jakie sięgnąć kryteria? Czym się w takim wyborze kierować? Dla owego sługi sprawa była prosta, gdyż i on był człowiekiem wiary. Kiedy we wskazanym mieście przybył do studni, gdzie kobiety czerpały wodę, modlił się: Panie, Boże Pana mego Abrahama, spraw, abym spotkał ją dzisiaj; bądź łaskaw dla mego pana Abrahama! Gdy teraz stoję przy źródle i gdy córki mieszkańców tego miasta wychodzą, aby czerpać wodę, niechaj dziewczyna, której powiem: „Nachyl mi dzban twój, abym się mógł napić”, a ona mi odpowie: „Pij, a i wielbłądy twoje napoję”, będzie tą, którą przeznaczyłeś dla sługi swego Izaaka; wtedy poznam, że jesteś łaskaw dla mego pana (Rdz 24, 12–14). Pan Bóg nie kazał mu długo czekać, bo zanim przesłał się modlić, nadeszła Rebeka z dzbanem, aby zaczerpnąć wody, a on zwrócił się do niej ze słowami, które wcześniej zawarł w modlitwie. Ona zaś odpowiedziała właśnie tak, jak o to prosił Boga.
Skąd jednak Rebeka wzięła te właśnie słowa? Otóż i ona zapewne polecała swoje życie Panu Bogu i była wyczulona na Jego natchnienia. Nie wiedziała, co się za tym kryje, ale było dla niej jasne, że tak ma mówić i tak postąpić. Sługa był tak zachwycony działaniem Pana Boga, że dosłownie ją ozłocił: wyjął kolczyk złoty wagi pół sykla oraz włożył na jej ręce dwie bransolety złote ważące dziesięć syklów. A kiedy potem dowiedział się jeszcze, że jest ona bratanicą Abrahama i kuzynką Izaaka, padł na kolana i, oddawszy pokłon Panu, rzekł: „Niech będzie błogosławiony Pan, Bóg mego pana Abrahama, który nie omieszkał okazać łaskawości swej i wierność memu panu, ponieważ prowadził mnie w drodze do domu krewnych mojego pana!” (Rdz 24, 26–27). Później nastąpiły – jak to było w tamtych czasach – pertraktacje z rodziną kandydatki na żonę. Jak można było się spodziewać, zakończyły się one pozytywnie, ale rodzina chciała, by Rebeka pozostała z nimi jeszcze przez dziesięć dni, tymczasem sługa Abrahama chciał wracać do domu niezwłocznie. Decyzję pozostawiono Rebece, a ta bez wahania odpowiedziała: Chcę iść… To kolejny dowód jej wiary, bo przecież udawała się w nieznane.
Izaak nie tylko przyjął Rebekę za żonę, ale bardzo ją pokochał. Jednak – jak się okazało – Rebeka przy całym swym pięknie miała tę samą skazę, co jej ciotka Sara. Mijały lata, a ona nie mogła począć dziecka. Izaak i Rebeka nie powtórzyli jednak błędu Abrahama i Sary, nie sięgnęli po surogatki czy inne sposoby, by zapewnić sobie potomstwo. Na tę próbę wiary odpowiedzieli wytrwałą modlitwą, a ta przyniosła wreszcie oczekiwane owoce. Rebeka poczęła bliźnięta. Lecz ten jej stan, jeszcze do niedawna zwany błogosławionym, choć oczywiście był błogosławieństwem, stał się jednak również trudnym doświadczeniem: dzieci walczyły w jej łonie. Nie rozumiejąc dlaczego tak się dzieje, znów się modliła i otrzymała odpowiedź od Pana: Dwa narody są w twym łonie, dwa odrębne ludy wyjdą z twych wnętrzności; jeden będzie silniejszy od drugiego, starszy będzie sługą młodszego. Zwłaszcza te ostatnie słowa były osobliwe, gdyż w tamtym społeczeństwie działo się dokładnie na odwrót: to właśnie młodszy był sługą starszego. Zapewne nie rozumiała tej dziwnej logiki Bożej, ale pozostała jej wierna.
Tymczasem jej mąż – Izaak – pozostawał wierny ówczesnym zasadom i kiedy przyszedł czas porodu, bardzo mu zależało na tym, by wiedzieć, które z dzieci urodzi się pierwsze. Pierwszy okazał się Ezaw. Jakub był drugi… Tak więc swe oczekiwania i miłość przelał na Ezawa, bo w nim widział swojego następcę. Trwał przy tym przekonaniu, mimo że postępowanie Ezawa pokazywało, że nie nadaje się do tej roli. Był człowiekiem powierzchownym, wręcz prostackim, kierującym się instynktami. Jakub zaś był jego przeciwieństwem: refleksyjny, wyrafinowany, wrażliwy, ale też inteligentny i sprytny. Potrafił wykorzystać wady swego brata, jak choćby wtedy, gdy za miskę soczewicy odkupił do niego pierworództwo. Rebeka kochała obydwu swych synów, ale też bacznie ich obserwowała, pamiętając o proroctwie, które otrzymała, gdy nosiła ich w swym łonie: że to starszy będzie służył młodszemu. Skupiła się więc na Jakubie. Także tu widać jej wiarę i trwanie przy słowie Boga, podczas gdy jej mąż trzymał się starych zasad, choć i on zapewne wiedział o proroctwie. Tak więc Rebeka podobnie jak Sara była większą prorokinią niż jej mąż.
Gdy Izaak się zestarzał i przyszedł czas przekazania następcy pierwszeństwa w rodzie, trwając przy swych zasadach, chciał tą godnością obdarzyć swego pierworodnego – Ezawa. I tu Rebeka posłużyła się podstępem. Jako że Izaak stracił na starość wzrok, tak ucharakteryzowała Jakuba, by w dotyku i zapachu przypominał swego brata. Podstęp się udał i Izaak nieświadomie pobłogosławił Jakuba, przekazując mu zarazem godność głowy rodu. Widać tu, że wiara Rebeki nie była doskonała. Nie wyczekała, aż Bóg ten problem rozwiąże, tak jak uczyniła Najświętsza Maryja Panna w przypadku swego męża Józefa, gdy poczęła Jezusa za sprawą Ducha Świętego. Rebeka sięgnęła po czyn niegodny, który potem przyniósł wiele cierpienia jej samej i jej rodzinie. Ezaw postanowił zabić swego brata, dlatego ten musiał salwować się ucieczką. Rebeka na starość została więc bez swego ukochanego syna, nie widziała jego dzieci, a swoich wnuków, Ezaw zaś zapewne chował do niej urazę za to, co zrobiła. Nie widziała też pojednania swych synów, bo kiedy Jakub wrócił z wygnania, już nie żyła. Na ostatnie lata życia pozostała jej tylko ufność, że Bóg ze zła, które powstało przez jej machinacje, wyprowadzi dobro. Tak zresztą się stało.