Spotkania z Matką Bożą

26 paź 2021
ks. Thierry Monfils SJ
 

Drodzy przyjaciele, poproszono mnie, abym dał wam świadectwo o miejscu Maryi Panny w mojej modlitwie i w moim życiu. Aby to uczynić, przyjrzałem się temu, co Pan dał mi w moim życiu, krótko mówiąc, w ponownym  przeglądzie i odczytaniu mojego życia. I wydawało mi się, że mogę pogrupować moje spotkania z Matką Bożą w trzech kierunkach: radość, droga i ubodzy.

Jako rodzina zawsze z radością przygotowywaliśmy się do Świąt Bożego Narodzenia, raz w roku, rozpakowując karton z przedstawieniem stajenki betlejemskiej, z figurkami, żłóbkiem! Mama zapalała lampę, która nadawała piękny kolor słomie, osiołkowi, wołu, pasterzom, a potem mędrcom (a więc najpierw ubogim, potem wszystkim narodom). I nauczyłem się pięknej pieśni aniołów: Gloria in excelsis Deo. W domu był świątek większy od innych, „ten zachwycony”, z podniesionymi do góry rękoma, który zawsze jest radosny i zachwyca się Maryją i Dzieciątkiem Bożym.

W Horrues, wiosce niedaleko Brukseli, jako nastolatek bawiłem się z dziećmi, które zabrano z rodzin żyjących w ubóstwie. Nawet obecnie rodziny przeżywają podobny dramat. Rodziny mają prawo do pomocy, czasami poprzez odłączenie od nich dzieci, których nie potrafią utrzymać. Często jest to nadal odczuwane jako kara: kara za to, że nie były w stanie zapewnić swoim dzieciom możliwości, które odpowiadałyby zwykłemu poziomowi życia. Byliśmy grupą kilkunastu młodych ludzi, którzy regularnie jeździli na weekendy do miejsca nazywanego przez nas „Domem Matki Bożej Radości” dla tych dzieci, które były daleko od swoich rodziców (rodzice czasami przyjeżdżali, aby je odwiedzić). To Maryja była powodem naszej radości. Tam też odkryłem modlitwę Anioł Pański.

Po latach, otrzymawszy od Pana powołanie jezuity, moi rodzice zaproponowali mi „ostatnią wycieczkę” przed rozpoczęciem życia zakonnego; sam mogłem wybrać dokąd. Był to gorący okres rozkwitu Solidarności (sierpień 1981), dlatego wybrałem Polskę. Podczas pobytu w Częstochowie, patrząc z szacunkiem na ikonę z dwoma ciosami od miecza, wydawało mi się, że otrzymuję od naszej Matki słowo: Raduj się! Maryja zachęcała mnie do radosnego przeżywania mojego życia zakonnego. Tak oczywiście było i jest, nawet jeśli naśladowanie Jezusa wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami. Dzięki uczuciu głębokiego przywiązania do Jezusa, zakonnicy ofiarują Mu siebie w ubóstwie, czystości i posłuszeństwie.

Pamiętam, że pod koniec nowicjatu jezuickiego, po złożeniu pierwszych ślubów, odbyliśmy pielgrzymkę dziękczynną do Beauraing, sanktuarium w Belgii, gdzie Maryja Panna ukazała się z sercem ze złota dzieciom. Ta radość towarzyszy mi do dnia dzisiejszego.

Kiedy zostałem księdzem w Verviers, zorganizowałem konkurs kompozycji muzycznych i literackich z okazji Jubileuszu Roku 2000, którego tematem były radości Dziewicy Maryi - Regina caeli, laetare. (Królowo nieba, wesel się!).

Dziewica Maryja jest obecna w całej mej drodze, w jej decydujących etapach, na początku i na końcu. Kiedy się urodziłem, na drugie imię dano mi Maryja. I jeśli w życiu codziennym nazywano mnie po prostu Thierry, to przez rok imię Maryi łączyło się z moim, jak w przypadku świętego Proboszcza z Ars, Jean-Marie. To było na tzw. trzecim roku, ostatnim roku formacji jezuickiej. W grupie było dwóch Thierry'ch , jak mogliśmy się wyróżnić? Jedynie poprzez dodanie drugiego imienia do jednego z nich: w ten sposób w Trosly-Breuil, gdzie byliśmy goszczeni przez wspólnotę L'Arche (Arka), nazywano mnie Thierry-Maria. Imię Maryi zostało mi prawdopodobnie przypisane niedługo po narodzinach. Właśnie wtedy dano mi szkaplerz, ten płócienny obrazek, na którym dziecko otrzymuje z jednej strony imię Maryi, a z drugiej zapewnienie o miłości Jezusa w Jego świętym Sercu. Doświadczałem radości z powodu przynależności do rodziny Kościoła, radości, która początkowo była nieuświadomiona, ale która niewątpliwie odbijała się w oczach moich rodziców, moich dziadków, ponieważ moja babcia ze strony ojca była moją matką chrzestną. Ona miała wielkie nabożeństwo do Dziewicy. Pewnego dnia zachorowała na zapalenie płuc i jej stan zdrowia się pogarszał. Lekarze robili, co mogli, ale wtedy nie było antybiotyków. Za to głęboka wiara była większą pomocą. Babcia kazała położyć przy samym łóżku dwie duże figury Najświętszego Serca i Matki Bożej, które miała w domu. Po czym powiedziała do swoich dzieci: Moi przyjaciele, przestańcie lamentować nad moim zdrowiem. Czego mogłabym się obawiać? Widzicie, w jak dobrym jestem otoczeniu, z Maryją i Jezusem. Nie bójcie się! Jestem w dobrych rękach. I rzeczywiście, babcia po jakimś czasie wyzdrowiała.

Wreszcie Maryja nabrała dla mnie konkretnego oblicza w swojej łączności z ubogimi, dzięki francuskiemu księdzu polskiego pochodzenia (jego ojciec, Władysław Wrzesiński, pochodził ze Śremu). Ojciec Józef Wrzesiński (1917-1988) jest autorem książki, która została przetłumaczona na język polski i nosi tytuł: Ubodzy są kościołem. Ojciec Józef odnalazł w Magnificat Maryi inspirację dla swojego życia kapłańskiego. Przedstawił Maryję jako silną kobietę z Księgi Przysłów: wstaje wcześnie, przygotowuje zimowe ubranie dla Jezusa, daje hojnie jałmużnę, przyjmuje ubogich z sercem słuchającym, szybciej niż Józef podejmuje inicjatywy, aby nikt wokół Niej nie cierpiał niedoli. Maryja, która przez swoją czułość i współczucie zachęca nas i na nowo wprowadza w misję. Józef Wrzesiński założył ruch ATD Czwarty Świat - „Razem Działajmy w obronie Godności” (zob. https://www.atd.org.pl ), który jest ruchem sprzeciwienia się ubóstwu; ze wszystkim, co to oznacza w kontekście szacunku dla rodzin ubogich: poszukiwanie tego, o co walczą, odczytanie ich pragnienia szacunku. Wspólnym zadaniem tego ruchu jest pogłębianie wiedzy o skrajnej biedzie na całym świecie. Jego członkowie wchodzą w dialog ze wszystkimi, którzy chcą bronić praw ubogich, przeciwstawiając się mechanizmom wykluczenia. Zakończę to świadectwo, cytując modlitwę z Noisy. Noisy-le-Grand jest tym miejscem na wschodnich przedmieściach Paryża, gdzie w 1957 roku o. Józef Wrzesiński założył ruch ATD „Czwarty Świat”. Oprócz ludzkiej walki o godne warunki mieszkaniowe, o edukację dzieci, o sprawiedliwość poprzez bycie z ubogimi, ta piękna postać kapłana (który być może kiedyś będzie wzorem świętości) każe nam skierować wzrok, wraz z Maryją, na ubogich. Na tych, którzy nic nie mają; z powodu swojej nędzy nie reprezentują niczego w oczach innych, wydają się nie mieć nic do zaoferowania, nie mają możliwości i zdolności do działania, do realizacji różnych zamierzeń. A to powoduje ich wielką samotność, w której jednak mogą liczyć na Boga obecnego dla wszystkich. To modlitwa otwiera nasze serce na cały świat i czyni nas zdolnymi do bycia prawdziwie żyjącymi, w solidarności i braterstwie, w duchowej harmonii z Sercem Jezusa, które jest chwałą Boga.

***

Matko Boża tych, którzy są niczym, módl się za nami.
Matko Boża tych, którzy nic nie mają, módl się za nami.
Matko Boża bezradnych, módl się za nami.
Matko Boża samotnych, módl się za nami.
Matko Boża wszystkich ludzi, módl się za nami.
Pani nasza, Pani wszelkiej chwały, módl się za nami.

 

Przeczytaj także

ks. Tadeusz Chromik SJ
Bożena Leszczyńska OCV
ks. Marek Wójtowicz SJ
ks. Marek Wójtowicz SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Stanisław Biel SJ
ks. Bogdan Długosz SJ

Warto odwiedzić