W stolicy Bizancjum
Mądrość jest wspaniała i nie więdnie, ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują, ci ją znajdą, którzy jej szukają, uprzedza bowiem tych, co jej pragną, wpierw dając się im poznać (Mdr 6, 12-13).
Duchową pielgrzymkę śladami Apostołów w Azji Mniejszej rozpoczynam w Stambule. Słynna bizantyjska stolica, nazywana w przeszłości Konstantynopolem, jest obecnie wielomilionowym tyglem rozmaitych kultur i religii. W tym mieście Wschód łączy się z Zachodem, Europa z Azją, przeszłość konkuruje z nowoczesnością, chrześcijaństwo trwa w cieniu islamu. Na ulicach tłoczno i gwarno. Kobiety z zakrywającymi twarze burkami giną w tłumie turystów i dominujących już wyemancypowanych kobiet.
Całodzienną wędrówkę po mieście rozpoczynam od pałacu Topkapi. Stanowił on niegdyś centrum życia politycznego cesarstwa i siedzibę członków rodziny sułtanów z dynastii osmańskiej. O wielkości pałacu świadczy ogrom kompleksu zabudowań rozciągających się w kierunku morza Marmara. W czasach cesarskich był on właściwie swoistym miastem w mieście. Mieszkało w nim około pięćdziesięciu tysięcy osób, nie mówiąc o trzymanych tu zwierzętach.
Moją uwagę przykuwa Komnata Świętych Relikwii – Płaszcza Szczęśliwości. To najświętsze miejsce pałacowe. Przechowywane są tu bowiem pamiątki po Mahomecie. Do najważniejszych należy odcisk stopy Proroka, fragment jego zęba ułamany w czasie bitwy, czarny sztandar i miecz oraz kamień używany do ablucji. Gdy patrzę, z jakim pietyzmem przechowywane są najmniejsze pamiątki po Mahomecie, powracam myślą do chrześcijańskich relikwii. Właściwie każde miejsce pielgrzymkowe uświęcone jest relikwiami. Są nimi najczęściej doczesne szczątki lub pamiątki po świętych, lecz także miejsca uświęcone obecnością Jezusa, Maryi, świętych i błogosławionych.
Człowiek potrzebuje miejsc świętych i relikwii. Nie jest przecież aniołem. Ma ciało i zmysły. Dzięki nim, kontemplując i dotykając miejsc i relikwii, dotyka równocześnie rąbka Tajemnicy samego Boga. Te zewnętrzne znaki wprowadzają w głębię, jaką jest wnętrze człowieka. To ludzkie serce wypełnione miłością jest najpiękniejszym sanktuarium obecności Boga. W nim łączy się w głębokiej, intymnej więzi z najwyższą Świętością i Miłością.
Stambuł nie jest jedynie domeną kultury i religii islamskiej. Przeciwnie, gdy czytam jego dzieje, uświadamiam sobie, że to stosunkowo „młoda” historia. Wcześniej niepodzielnie panowało tu chrześcijaństwo. Pierwsze Kościoły zakładane przez Apostołów Pawła i Jana rozwijały się w czasach rzymskich i znalazły wspaniałą kontynuację w czasach Konstantyna Wielkiego. Ukoronowaniem tego rozwoju był Konstantynopol, najświetniejsze miasto ówczesnego świata i stolica Bizancjum.
Przykładem świetności czasów bizantyjskich jest świątynia Hagia Sophia – „Świętej Mądrości”. Ta największa (do czasów powstania bazyliki rzymskiej) świątynia świata została wzniesiona za czasów cesarza Justyniana II. W ciągu zaledwie pięciu lat zbudowano jeden z cudów architektonicznych świata, niemający równego sobie. W czasach osmańskich została zamieniona na meczet, potem pełniła rolę muzeum, teraz znów jest meczetem.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że bazylika była oświetlona przez tysiące lamp i świec. Ich blask przebijał się przez cienkie marmurowe płyty, dzięki czemu świątynia pełniła rolę także latarni morskiej. Hagia Sophia była zatem latarnią morską dla żeglarzy, ale przede wszystkim dla wierzących i pielgrzymów. To właśnie z niej płynęło słowo Mądrości Bożej. Mądrość wskazuje kierunek, cel. Pozwala umiejętnie wykorzystać dary i talenty. Umożliwia dokonywanie właściwych wyborów i rezygnację z tego, co zniewala i oddala od Boga. Dlatego Autor Księgi Mądrości zachęca, by się trudzić dla niej: O niej rozmyślać – to szczyt roztropności, a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie: sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni (Mdr 6, 15-16). Mądrość bowiem jest odblaskiem wieczystej światłości, zwierciadłem bez skazy działania Boga, obrazem Jego dobroci (Mdr 7, 26). Ostatecznie to sam Bóg jest największą Mądrością i z Jego pełni otrzymujemy łaskę po łasce (por. J 1, 16).
Medytując nad Mądrością Bożą, podziwiałem w Hagia Sophia wspaniałe mozaiki, przedstawiające uosobioną Mądrość – Chrystusa Pantokratora. Kontemplowałem też mozaiki Bogurodzicy. To przecież Maryja jako najdoskonalszy człowiek jest „wyrazicielką” mądrości Boga. W Niej przyjęła ona ludzkie kształty. Słowo stało się ciałem (J 1, 14). Słusznie więc nazywamy Matkę Bożą „Stolicą Mądrości”.
W monumentalnej świątyni Hagia Sophia człowiek prawdziwie odczuwa swoją małość i nędzę wobec wszechmocy i potęgi Boga. Z drugiej jednak strony, napawa nadzieją, którą symbolizują kolumny. Jedna z nich, zwana „płaczącą”, zawdzięcza swą nazwę cudowi. Według tradycji cesarz Justynian pozbył się męczącej migreny, opierając o nią głowę. Pielgrzymi przez całe wieki dotykali tego miejsca i przypisywali każdej z kolumn bazyliki inne właściwości lecznicze. W przekonaniu tym zawarta jest głęboka prawda, że Bóg działa, leczy i uzdrawia, kiedy chce i jak chce.