Serce rozpoznaje i zwycięża! - 21 IV 2019
Zmartwychwstanie Pańskie
Ewangelia według św. Jana 20, 1-9
Maria Magdalena idzie do grobu wczesnym rankiem.
Doskonale zdaje sobie sprawę, co tam zastanie: kamień jest zbyt duży, aby go odsunąć, pieczęć pozostawiona na grobie czyni sprawę urzędową i nie ma najmniejszych szans na jej ściągnięcie, szczególnie, że jest wcześnie rano, i wreszcie dostępu strzegą żołnierze, którzy na pewno nie ulegną słabej niewieście. Ona idzie do grobu, doskonale zdając sobie z tego sprawę. Rodzi się pytanie: dlaczego wobec tego idzie? Czy tylko dlatego, że nie wyobraża sobie życia bez bliskości Jezusa i nawet, jeśli jest złożony w grobie, to chce być blisko Niego. A może gdzieś w niej tli się nadzieja i wiara, że przecież był (jest) kimś szczególnym.
To właśnie jej i innym niewiastom zostaje powierzone zadanie poinformowania o zmartwychwstaniu Apostołów. Może to budzić głębokie zdziwienie, gdyż w ówczesnym czasie świadectwo kobiety nie miało żadnej wartości w sądzie – czyli było bezużyteczne, a tym samym czyniło zmartwychwstanie Jezusa mało wiarygodnym.
Jest jednak bardziej istotny powód, który przewyższa kulturowe uwarunkowanie. To właśnie Maria Magdalena nie opuściła Jezusa i wytrwała pod krzyżem do końca. Była świadkiem śmierci Jezusa. Nie uciekła, jak to uczynili Apostołowie, z obawy o swoje życie. Pozostała tam, ponieważ doświadczyła wielkiej dobroci Jezusa.
W całej Biblii spotykamy się z trybem rozkazującym: „idź!”, idźcie!”, gdy Bóg posyła ludzi. Taki nakaz był skierowany do Abrahama, Mojżesza, proroków i wreszcie Apostołów – do mężczyzn. Jest tylko jedno „idźcie!” adresowane do kobiet – to, które słyszą niewiasty niosące wonności w poranek wielkanocny. W ten sposób zostały przez Jezusa ustanowione pierwszymi świadkami Zmartwychwstania Pana. Ale też i wskazały drogę tym wszystkich, którzy chcą podążać za Jezusem. Zmartwychwstałego Pana można rozpoznać tylko sercem (tak jak Maria Magdalena, która bardzo umiłowała), kiedy się z Nim jest również pod krzyżem.