Czy nie lepiej samemu? - 3 VII 2016
14. Niedziela zwykła;
Ewangelia: Łk 10, 1-12. 17-20
Zostaliśmy stworzeni przez Boga z miłości na Jego obraz i podobieństwo. Otrzymaliśmy od Niego wszystko, co mogło otrzymać stworzenie. Wpatrując się w naszego Stwórcę, odkrywamy w Nim, że jest relacyjny, objawił się nam Jeden w Trzech Osobach.
Jednak od samego początku, po grzechu pierworodnym, pierwsi rodzice Adam i Ewa doświadczają trudności w relacjach. Uciekają od Boga, wzajemnie się oskarżają, szukają winy poza sobą.
Ewangelia św. Łukasza opisuje, jak Jezus wysyła po dwóch uczniów, aby poprzedzali Go do miejsc, dokąd sam pójść zamierzał. Wydaje się, że nie jest to tylko polecenie organizacyjne. Jezus wysyła uczniów po dwóch, aby uczyli się przebywać z sobą. Wielokrotnie szli za Jezusem, słuchali Go, budowali relację z Bogiem, teraz mają rozwijać relacje między sobą, aby głoszone słowo potwierdzało świadectwo życia. Mają iść również bez ludzkich zabezpieczeń i całą ufność złożyć w Bogu.
Zastanawiamy się, jak towarzyszyć i pomagać bliźnim. Szczególnie często to pytanie pojawia się u rodziców. Powszechnie stosujemy pouczanie, mówienie jak powinno być. I równie często dziwimy się, dlaczego inni nie przyjmują naszego słowa, naszej dobrej rady. Ten fragment Ewangelii bardzo mocno podkreśla wagę własnego życia i świadectwa.
Trudno jest mówić o swoim doświadczeniu Boga, o swoich trudnościach. Jednak gdy rozpoczynamy towarzyszenie ludziom w takiej formie, to często, w perspektywie czasu, okazuje się ona zdecydowanie bardziej owocna i skuteczna. Posłani uczniowie swoim świadectwem pomagali rozpalać serce, zatrzymywali ludzi na sprawach istotnych, pobudzali ich do refleksji, przygotowywali, aby gdy przyjdzie Jezus, mogli Go przyjąć w pełni. Faktycznie, gdy Pan później odwiedzał te miejsca, wielkie tłumy podążały za Nim.