Łagodność i gniew u Jezusa
Kontynuując rozważania o Sercu Jezusa, proponuję na początek zapomnieć o obrazie fizycznego serca i stanąć przed Jezusem człowiekiem. Usłyszmy, jak wypowiada: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11, 28-30).
Nie był to kluczowy biblijny tekst dla rozwoju kultu Najświętszego Serca. Główną inspiracją było odniesienie do Ewangelii Janowej i przebitego boku ukrzyżowanego Chrystusa, z którego – jak czytamy – wypłynęła krew i woda (J 19, 34). Encyklika, która wsparła kult Serca Jezusa, zaczyna się od wyrażenia Haurietis aquas (będziecie czerpać wodę). Jest to aluzja do wersetów z Ewangelii św. Jana 19, 34 i 7, 37-40, gdzie woda, która wypływa z wnętrza Jezusa, Jego wewnętrznej istoty (gr. koilia – wnętrzności) jest utożsamiana z Duchem.
Łagodny i pokorny
Zatrzymajmy się na wersecie z Ewangelii św. Mateusza 11, 29. Jest to jedyny fragment, w którym Jezus używa słowa „serce” w odniesieniu do swojego własnego ja, objawiając w ten sposób coś ze swojej wewnętrznej istoty. Zaprasza nas jednocześnie, byśmy dzielili Jego jarzmo i brzemię, które są skojarzone ze stawaniem się łagodnymi i pokornymi sercem, właśnie tak jak On.
Słowa „łagodność” i „pokora” łatwo mogą zostać niewłaściwie zinterpretowane, prowadząc do zafałszowania obrazu Osoby, do której naśladowania zostaliśmy wezwani! Może się wtedy zdarzyć, że praktykując nabożeństwo do Serca Jezusa, w rzeczywistości nie będziemy naśladowali Jezusa Ewangelii. Mianowicie, słowa „łagodny” i „pokorny” w użyciu Nowego Testamentu rezonują w szczególny sposób. Wychodzą one z ust Jezusa jedynie u św. Mateusza. Przypuszczalnie jest to część Mateuszowego nacisku na mikroi (gr. Bożych maluczkich). Podobnie jak w innym Mateuszowym wyrażeniu „ubodzy w duchu”, także tutaj osoba jest nazywana łagodną i pokorną sercem, tj. łagodną i pokorną z głębi jej bytu.
Łagodność a gniew
Łagodność należy widzieć jako profetyczny gniew i zdyscyplinowaną siłę w służbie Boga i najmniejszych. Egzegeta William Barclay mówi, że w klasycznej grece słowo „łagodność” (gr. praotes) jest „uroczym słowem”, które znaczy delikatność, np. w wyrażeniu „delikatny powiew”. Dla Arystotelesa była to cnota, a więc zawsze znajdowała się pomiędzy dwoma ekstremami: in medio stat Vitus (łac. cnota stoi pośrodku). Stąd łagodność jest uważana za środek pomiędzy dwoma skrajnościami: orgilotes (gr. niekontrolowany gniew) i aorgesia (gr. niezdolność do jakiegokolwiek gniewu). Łagodna osoba nie jest więc ani „bestią”, którą łatwo sprowokować do napadów niszczycielskiego szału, ani „rośliną” niezdolną do przejawienia nawet pozorów wzburzonej reakcji!
Być łagodnym (gr. prays) to ukazywać gniew w stosownej mierze, dla słusznej racji, we właściwym czasie. Zakładam, że w Nowym Testamencie słowo to musi odnosić się do „profetycznego gniewu”, który jest gniewem Boga reagującego na niesprawiedliwość.
Święty Paweł, przyjmując zasadność i konieczność niegrzesznego gniewu, doradza: Gniewajcie się, a nie grzeszcie (Ef 4, 26). Gniew nie jest nienawiścią; gniew może być również wyrazem miłości. Jezus kontrolował swój gniew, kiedy sam był zdradzony i złorzeczono Mu, kiedy został pojmany i torturowany, a ostatecznie zabity z zimną krwią; niemniej pozwolił sobie na świętą gwałtowność,- kiedy Bóg został zamieniony na boga Mamonę w jerozolimskiej świątyni i kiedy maluczcy (ubodzy i grzesznicy) doznawali dyskryminacji i byli krzywdzeni. To jest profetyczny gniew na służbie Boga i ubogich, ponieważ Bóg i ubodzy (maluczcy) są dwoma partnerami Przymierza, dla którego obrony wzbudzeni zostali prorocy. Kiedy grzeszono przeciw jednemu z owych partnerów, prorok żarliwie protestował. W Księdze Liczb (por. 12, 3) późniejsi jej redaktorzy nazywają Mojżesza najłagodniejszym ze wszystkich ludzi! Był on pierwszym „prorokiem” (także według późniejszych redaktorów). Skojarzenie łagodności z powołaniem prorockim jest zrozumiałe. Nie jest dziwne, że prorockie zadanie „rządzenia w sprawiedliwości, uczenia Bożej drogi” (por. Ps 25, 9) jest powierzone łagodnym. Jezus, wypełniając proroctwo z Księgi Zachariasza (9, 9), wjechał do miasta Jeruzalem łagodny, siedzący na osiołku (Mt 21, 5), ale bezpośrednio po tym, wpadłszy w święty gniew na widok handlujących w świątyni, oczyścił ją, wyrzucając z niej przekupniów.
Łagodność nie jest nieśmiałością. Jest raczej kierowaniem ludzką odwagą w celu wzbudzenia pełnego litości Bożego gniewu przeciw niesprawiedliwości, by bronić jej ofiar. Taki właśnie był Jezus głęboko w swoim sercu!
Łagodność a siła
Barclay zauważa także drugie, pokrewne znaczenie greckiego słowa prays (łac. mitis), które dodatkowo rozjaśnia to, co przedstawiłem wyżej. Przywodzi ono na myśl kogoś, kto zdyscyplinował swoją brutalną siłę. W klasycznej literaturze słowo to jest np. używane w odniesieniu do dzikiego konia, który został ujarzmiony czy wytresowany, by pracować i być posłusznym wędzidłu i uździe. Stając się łagodną, brutalna siła nie jest wcale eliminowana, lecz jedynie zaprzęgnięta do realizacji szczytnego celu, staje się dyspozycyjna dla służby. Barclay zauważa, że za delikatnością łagodnego znajduje się siła stali. Delikatnymi są w istocie silni, których siła jest oddana na służbę tych, którzy nie są silni! To jest druga cecha łagodności, która współgra z pierwszą, mianowicie z ukazywaniem profetycznego gniewu w imieniu Boga i maluczkich. Łagodny jest delikatny w stosunku do maluczkich, uruchamia swoją psychofizyczną energię dla ich dobra raczej niż dla własnej korzyści i odważnie wyraża swój gniewny protest przeciwko tym, którzy nie są ani łagodni, ani pokorni. To jest modus agendi bardzo typowy dla łagodnego Jezusa, którego spotykamy w Ewangeliach.
The Heart of Jesus spirituality and the prophetic mission to the poor: a scriptural meditation, cz. 3.
tłum. ks. Jacek Poznański SJ