Pokora Boga - 7 I 2024
Niedziela Chrztu Pańskiego
Ewangelia według św. Marka 1, 7-11
To niedziela pokory Jezusa i Jego poprzednika. Widać to szczególnie wyraźnie w Ewangelii według św. Marka.
Inni Ewangeliści oferują nam bogatsze relacje na temat Chrztu Pańskiego, św. Marek natomiast ogranicza się do absolutnego minimum. To na dziś ma nam wystarczyć. Czasami tak trzeba, żebyśmy skupili się na tym, co najistotniejsze, a najistotniejsza jest właśnie pokora, czyli prawda.
Święty Jan Chrzciciel żyje prawdą o sobie. Nie przydaje sobie nic poza tym co konieczne. Widać to już po jego odzieniu i pożywieniu. Ale najważniejsza jest jego wewnętrzna prawda. Wszystko, co otrzymał od Boga, wszystko, co go stanowi, jest po to, aby służyć i wypełnić powierzoną mu misję: przygotować drogę Mesjaszowi i wskazać Go. Niczego z tych darów nie używa dla siebie. Wręcz przeciwnie. Jak powie gdzie indziej: On ma wzrastać, ja zaś się uniżać (por. J 3 ,30). W dzisiejszej Ewangelii wyraża to w nieco innych słowach: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym. Mimo tej postawy chrzci Jezusa, a to przecież o wiele więcej niż rozwiązywanie rzemyka u sandałów. I znów wiemy z innych Ewangelii, że Jan się wzbraniał przed tym, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? Ale Jezus mu odpowiedział: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe (Mt 3, 14-15). A co tu sprawiedliwego? Żeby niższy był nad wyższym? Jednak taka właśnie jest miłosierna sprawiedliwość Boża. Dla nas to prawie sprzeczność, ale w Bogu wszystko jest jednością: i sprawiedliwość, i miłosierdzie…
W Jezusie natomiast objawia się święta pokora Boga. Schodzi z Galilei prawie od źródeł Jordanu, które są przy górze Hermon, najwyższej w Izraelu, w największą depresję na ziemi – do jego ujścia do Morza Martwego. Co więcej, wstępuje tam do wód tej rzeki, aby przyjąć od Jana chrzest na odpuszczenie grzechów, których przecież nie popełnił. On uniża się bez porównania bardziej niż Jan. W tym chrzcie jest już zapowiedź, a raczej początek tego, co się dokona na krzyżu, kiedy weźmie na siebie grzech świata. Nie przypadkiem przecież Jan, wskazując na Jezusa, powie tam: Oto baranek Boży, który bierze na siebie i gładzi grzech świata (J 1, 29). Nie przypadkiem też powie Jezus: Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie (Łk 12 ,50). W chwili, gdy Jezus wychodzi z wody, otwiera się niebo i Duch Święty w postaci gołębicy zstępuje na Niego, a z nieba rozlega się głos Ojca: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie. Tu objawia się natura Boga: i zewnętrznie w postaci Trójcy, i duchowo przez miłosierną miłość i pokorę Syna. Tu mówi Bóg: taki właśnie jestem: i Bóg Synaju – z wysokiej grzmiącej góry, i Bóg z największej depresji na ziemi. Nie ma miejsca, gdzie nie byłbym Panem, ale też nie ma takiego miejsca, gdzie nie byłbym miłosierdziem.
Także nasz chrzest w imię Trójcy Przenajświętszej jest wprowadzeniem nas w naturę Boga. Stajemy się przezeń dziećmi Bożymi. Ale w tej naturze nic nie dzieje się automatycznie. Wszystko jest wolnością, bo wszystko jest miłością. Dlatego – jak to napisał jeden z naszych poetów – Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę (J. Liebert). Oby te nasze wybory dokonywały się na drodze, którą jest Jezus, i upodabniały nas coraz bardziej do Niego, który jest prawdziwym, bo zmartwychwstałym i zarazem wiecznym, życiem.