Porządek miłości - 2 VII 2023

02 lip 2023
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

13. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Mateusza 10, 37-42

W chrześcijaństwie chodzi o miłość. To wiemy wszyscy, ale słowo to ma w naszym języku tyle znaczeń, że od razu trzeba zapytać: o jaką miłość?

Otóż miłość, którą objawia Jezus i o której mówi w dzisiejszej Ewangelii, to nie uczucie, choć oczywiście uczucia są ważne, ale nie najważniejsze… Obrazem i wzorem tej miłości jest On sam. Ewangelie niewiele mówią o uczuciach Jezusa. Mówią natomiast przede wszystkim o Jego słowach, czynach i faktach z Jego życia. Gdy chodzi o słowa, to miłość najwyraźniej opisuje Jezus: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13). A ponieważ u Jezusa słowa i czyny stanowią jedność, więc On rzeczywiście oddaje swoje życie za swoich przyjaciół, czego najwyższym wyrazem jest Jego śmierć krzyżowa za nasze grzechy. A fakty to całe Jego życie, które jest pełnieniem woli Ojca.

A zatem miłość chrześcijańska to właśnie oddawanie życia, czyli stawanie się darem dla innych w najróżniejszych tego formach. Owszem, najbardziej wyrazistą jego formą jest męczeństwo. Nie jest to jednak forma jedyna ani najczęstsza. Zwykle jest to życie dla kogoś i stawanie się darem z dnia na dzień. To treść wszystkich powołań chrześcijańskich. Miłość chrześcijańska nie jest miłością do rzeczy, idei czy instytucji. Zawsze – tak jak w Trójcy Przenajświętszej – jest ona miłością do osób. Dlatego w chrześcijaństwie nigdy nie wolno poświęcać osoby dla jakiejś – tak zwanej wyższej – idei czy sprawy.

Jest jeszcze inna cecha tej miłości, którą wyczytujemy z dzisiejszej Ewangelii. Nazywa się ją po łacinie ordo caritatis, czyli „porządek miłości”, co moglibyśmy też przetłumaczyć jakohierarchia miłości”. Jezus mówi bardzo wyraźnie: Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Miłość chrześcijańska nie jest bezładem. Jest daleka od chaosu, w który na różne sposoby próbuje wtrącić ją zły duch. Ma swój porządek czy hierarchię. Tak było też w życiu samego Pana Jezusa. Najpierw radykalnie na pierwszym miejscu stała/stoi miłość do Ojca. Z niej płynie Jego bosko-ludzka miłość do każdego z nas. Tak ma być i z nami. Najpierw – radykalnie na pierwszym miejscu – ma stać miłość do Jezusa, i to z niej ma płynąć miłość do innych ludzi – tych, których Bóg nam powierzył – zgodnie z naszym powołaniem. Jeśli ten porządek jest zaburzony, wpadamy w bałwochwalstwo, które może się prezentować bardzo pięknie, wzniośle i romantycznie, ale nie wytrzymuje próby krzyża, która na każdą miłość przychodzi. Niezwykle celnie wyraził to św. Jan Paweł II: Miłości bez Krzyża nie znajdziecie, a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie.

Dlatego Jezus dodaje: Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Nie jest godzien Jezusa, bo w sercu jest bałwochwalcą samego siebie i nie akceptuje woli Boga w swoim życiu. Chce je ukształtować na własną modłę… Problem w tym, że chcąc je tak ukształtować, nie tylko straci swoje życie fizyczne – najpóźniej poprzez śmierć, ale i życie wieczne. Gdy tymczasem ten, kto powierzy swe życie Jezusowi, czyli będzie żył dla Niego i dla tych, których On mu powierzy, spełni swe życie tu, na ziemi, i osiągnie życie wieczne.

 

Warto odwiedzić