Zdać (sobie) sprawę - rządca serca - refleksja na I piątek - 5 XI 2021
Jezus powiedział do swoich uczniów: Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie?
Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą. Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: Ile jesteś winien mojemu panu? Ten odpowiedział: Sto beczek oliwy. On mu rzekł: Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt. Następnie pytał drugiego: A ty ile jesteś winien? Ten odrzekł: Sto korcy pszenicy. Mówi mu: Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości.
Nie wszystko trwa wiecznie
Jakże zmienne są losy człowieka! Tu, na ziemi nie wszystko trwa wiecznie, a czasami zachowujemy się jakby rzeczy materialne wiecznością były. Kto w kim/czym pokłada nadzieję taka też jego wieczność!
Czy zarząd otrzymany trwa w nieskończoność? Czy możesz dodać choć jeden dzień do swego życia? Przecież gdy śmierć przychodzi to nie pyta cię o zdanie. Następuję spotkanie i słowa: zdaj sprawę z twego zarządu. Bo zdjęcie z urzędu nie kończy sprawy. Trzeba się z niego rozliczyć. Otrzymane talenty i ich pomnożenie. To jest pytanie o serce.
To także kwestia zostania przyjętym do domu, gdy już zarząd zostanie mi odebrany. Myślę, że jednym z głównych zarządów, które Pan złożył w nasze dłonie i z którego będziemy zdawać sprawę to dar życia. I tu padnie oskarżenie maluczkich, słabych, starszych, że trwoniliśmy ten dar w niemiłosierny sposób.
Rób co umiesz solidnie
Pojawia się rozterka, jak u rządcy z ewangelii: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Wszak niczego innego nie robił oprócz zarządzania. Sam mówi kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Prawdopodobnie był dobrym zarządcą, a oskarżenia bezpodstawne. Znał swoją pracę. Ogarniał ją.
Mamy zarząd i wykonujemy go w codzienności, dobrze czy źle, z sercem dobrym czy niemiłosiernym, jednak podejmujemy. Odpowiedzialnie czy bez odpowiedzialności, ale nikt z tego nie zwolni nas. Nie ma tu wymówek, że nie chciałem, nie miałem sił czy nie mam zdolności.
Skoro zapowiedź została dana to mam czas, by rozpatrzeć jeszcze raz i uporządkować sprawy. To nie przychodzi jak grom z jasnego nieba. Pamiętamy, że każdy dzień przybliża nas do tego zdania sprawy. Czy nie jest to okazja do zdania sobie sprawy? Uświadomienia sobie pewnych mechanizmów? Ponazywania po imieniu ekonomii życia? Spójrz w serce. Z uwagą i prostotą i z pokorą.
Skreślaj korce i beczki
Dług czyli coś do spłaty! Mądry ten rządca, bo wie, że trzeba umniejszać systematycznie zaciągnięty dług. Przywołaj przed oczy winowajców i przebaczaj tyle ile możesz. Skreślaj korce nieprzebaczenia, beczki braku pojednania?
Oto roztropne działanie zasługujące na pochwałę! Zatroszczenie się o swoją przyszłość kiedy to jeszcze jest możliwe.
Czy nie jest to forma wynagrodzenia Sercu Bożemu za zniewagi i bluźnierstwa, za grzechy swoje i innych? Składając zarząd w Jego Sercu jestem pewien, że dobrze go wypełnię, a jeśli nawet się potknę to Pan dopełni wszelkich braków.