Zapatrzeni w Serce - refleksja na I piątek - 3 IX 2021

31 sie 2021
o. Robert Więcek SJ
 

„Faryzeusze i uczeni w piśmie rzekli do Jezusa: Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, tak samo uczniowie faryzeuszów; Twoi zaś jedzą i piją. Jezus rzekł do nich: Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi?

Lecz przyjdzie czas kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli. Opowiedział im też przypowieść: Nikt nie przyszywa do starego ubrania jako łaty tego, co oderwie od nowego; w przeciwnym razie i nowe podrze, i łata z nowego nie nada się do starego. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków; w przeciwnym razie młode wino rozerwie bukłaki i samo wycieknie, i bukłaki się zepsują. Lecz młode wino należy wlewać do nowych bukłaków. Kto się napił starego wina, nie chce potem młodego – mówi bowiem: Stare jest lepsze.” (Łk 5,33-39)

Wpatrujący się!

Dlaczego nie jesteś tacy jak my? Takie pytanie stawiają faryzeusze i uczeni w Piśmie. Oto odwrotność tego, co było na początku. Kiedy człowiek zapomina, że jest taki jak Bóg, że jest stworzony na Boży obraz i podobieństwo to zaczyna się jego dramat. Zamiast wpatrywać się w Boga, Pierwowzór to patrzy się w siebie czy też drugiego i czyni sobie bożka.

Jest w nas wpisane owo wpatrywanie się. Wiemy, że nie jesteśmy od siebie, że sami z siebie i w sobie nie mamy istnienia. Uporczywe wpatrywanie się w siebie (egoizm, egocentryzm, narcyzm to niektóre formy) nigdy nie przynosi ukojenia czy doświadczenia pełni. Także zawieszania oka na drugim (ze szczególną formą porównywania się) okazuje się być złudną nadzieją spełnienia.

Człowiek jest bytem zapatrzonym. To, w co się wpatruję przemienia mnie. Wystarczy podać banalny, a jakże smutny wymiar świata reklam, które uderzają w nas i to tak perfidnie, że nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Mamią nas jak błędne ogniki na bagnach. Przecież widzimy jak na dłoni ludzi zapatrzonych w Boga, zasłuchanych w Jego słowo i w tętno Bożego Serca, żyjących Jego miłością.

Skromność wzroku i spojrzenie wiary

Faryzeusze i uczeni w piśmie są zapatrzeni w siebie i formuły mniej czy bardziej historyczne. Zgubili istotę i skoncentrowali się na drugorzędnych sprawach. W takiej sytuacji następuje skostnienie. Utkwili oczy w jednym punkcie – i nie jest to serce – i nie widzą już niczego naokoło. Trochę jak konie, które ciągną dorożki w miastach, a którym zakłada się klapki na oczy. Dla nich czyni się to w tym celu, aby się nie płoszyły. Człowiek nie jest koniem i nie musi takich zabiegów czynić. Chrześcijanin nie boi się! Nie poddaje się lękowi. Skarb ma w sercu, a nie poza nim.

To, co winno być inne w sposobie patrzenia to skromność wzroku. Nie muszę na wszystko patrzeć i nie trzeba na wszystko spoglądać, jakby chciało się to mieć czy zjeść. Tutaj trzeba zachować równowagę między chorobliwą nieśmiałością, a wyzywającym spojrzeniem. Żyjący Bogiem wie kiedy spuścić wzrok i kiedy dumnie podnieś głowę.

To, co odróżnia chrześcijanina to fakt, że uczy się nie patrzeć swoimi oczyma, że stara się spoglądać na rzeczywistość oczyma Pana Boga. Bóg będąc nieogarnionym dzieli się nami tym przymiotem. Zawsze znajdzie się wyjście, a jeśli trzeba trwać w danej sytuacji to znajdują się siły, by ogarnąć ją i wyciągnąć korzyść dla siebie – nauczyć się czegoś. Oto spojrzenie wiary. Tak o nim pisze papież Franciszek: W wierze Chrystus nie jest tylko Tym, w którego wierzymy, najwyższym objawieniem miłości Bożej, ale także Tym, z którym się jednoczymy, aby móc wierzyć. Wiara nie tylko patrzy na Jezusa, ale patrzy z punktu widzenia Jezusa, Jego oczami: jest uczestnictwem w Jego sposobie patrzenia (LF, 18). Bóg patrzy Sercem. Widzi to, co dla oczu jest niewidzialne.

Ślepi na oczywistość

Uczestnictwo w Bożym sposobie patrzenia pozwala nam widzieć oczywistość jako taką. I tak, czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Przecież to absurd! Pan nie czyni tego. Dalej, Bóg pokazuje, że na ziemi przychodzą chwile trudne (zabiorą im pana młodego) i to jest odpowiedni moment, by pościć. Noc jest do spania. Pokarm do jedzenia, by siły dodawał. Kiedy się modlę to jest to modlitwa, a nie planowanie dnia.

W nurt Bożego spojrzenia wpisuje się przypowieść o ubraniach i łatach, o winie i bukłakach. To takie oczywiste sprawy! Czemuż to nie chcemy uwierzyć w te oczywiste rzeczy?! Myślę, że wspomniana na początku skleroza serca jest źródłem tej niewiary. Skoro odrzucam fakt bycia na Boży obraz to wtedy wszystko się miesza i deformuje.

Żyjemy jakby w sali z krzywymi lustrami i z tej perspektywy patrzymy. Wchodzi banalizowanie z jednej strony, a z drugiej dramatyzowanie. Nie ma uporządkowania. Brakuje równowagi. Drzemy nowe (klapki na oczach, bo się lękamy) i starym pogardzamy (bo się wstydzimy, że staroświeccy, średniowieczni czy nie trendy). Wlewamy młode wino do starych bukłaków i dziwimy się, że ani wina ani bukłaków nie mamy. Chrześcijanin napił się starego wina, jest nasycony Krwią Pana Jezusa – czy potrzebuje czegoś więcej? Zresztą nic ani nikt nie może mu dać więcej, bo nie ma lepszego Napoju. A ten tryska z Serca przebitego na Krzyżu. To punkt, w który się wpatrujemy.

 

Warto odwiedzić