Dzieje obrazu Matki Boskiej Tatiszczewskiej

17 lis 2019
Katarzyna Sawicka
 

W Muzeum Podlaskim w Białymstoku do początku września można było obejrzeć wyjątkowy obraz będący kopią obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej, który przez wiele lat towarzyszył naszym historycznym wydarzeniom i modlitwie za Ojczyznę. Syn autora obrazu, Piotr Sawicki junior, z córką opowiedzieli o historii jego powstania, nawiązując do opowieści ich ojca, do zapisków z jego pamiętnika i dokumentów na ten temat, które odnaleźli w Instytucie Sikorskiego w Londynie.

Wizerunek Madonny powstał jesienią 1941 roku w Tatiszczewie (ZSRR), gdy stało się jasne, że w grudniu tego roku gen. Władysław Sikorski odwiedzi żołnierzy nowo powstałej Armii Polskiej, której dowództwo objął gen. Władysław Anders. Oddziały 5. Dywizji Piechoty stacjonowały wtedy w Tatiszczewie, a w ich skład wchodził m.in. 13., 14., i 15. Pułk Piechoty. W pobliskim Tockoje rozlokowano oddziały 6. Dywizji Piechoty. W trakcie wizyty Naczelnego Wodza miały być odprawione Msze polowe, co wymagało przygotowania ołtarzy. To właśnie na tę podniosłą okazję, na prośbę kapelana 15. Pułku Piechoty o. Tadeusza Walczaka SJ, kapral Piotr Sawicki namalował obraz Matki Bożej.

Będąc w niewoli, o. Tadeusz Walczak przechowywał mały obrazek Matki Boskiej Ostrobramskiej w bucie. Podczas brutalnego śledztwa prowadzonego przez NKWD, przesłuchujący go funkcjonariusz znalazł obrazek i z pogardą zmiął, rzucając w kąt. Jezuita jednak zdołał podnieść go, gdy wywlekano go z celi. Zaszyty pod podszewką płaszcza obrazek przetrwał sowieckie łagry na Syberii i w 1941 roku posłużył Piotrowi Sawickiemu za wzór. Chociaż koledzy żartowali, że podobieństwo nie zostało oddane zbyt wiernie, obraz na stałe wpisał się w historię II Korpusu i wraz z o. Walczakiem, Piotrem Sawickim i żołnierzami 3. Dywizji Strzelców Karpackich, do której jezuita i malarz zostali przeniesieni, przebył cały szlak bojowy od Tatiszczewa przez Dżałał-Abad w Kirgizji, Krasnowodzk w Turkmenistanie, Morze Kaspijskie, Iran, Irak, Palestynę, Egipt aż po Włochy, gdzie wraz z Armią Polską gen. Andersa stał się świadkiem kampanii włoskiej, w tym słynnych bitew o Monte Cassino, Anconę i Bolonię.

Nie wiadomo dokładnie, kiedy obraz Matki Boskiej Tatiszczewskiej zyskał pięknie rzeźbioną ramę wykonaną przez starszego strzelca Władysława Żołdaka, ale nastąpiło to prawdopodobnie tuż po jego namalowaniu, jeszcze w 1941 lub na początku 1942 roku. Drugą, znaną do dzisiaj, wykonał prawdopodobnie sławny polski rzeźbiarz Feliks Berdyszak, żołnierz II Korpusu. Uwidocznił on w czterech rogach ramy fundatorów obrazu: 5 DP: 13 PP, 14 PP, 15 PP. Centralnie umieścił napis: „Bóg 1939 – 1941 Ojczyzna”, a u dołu: „Matko, ratuj nas”. Podobnie nie znamy dokładnych okoliczności, w których uległ on zniszczeniu przez wilgoć. Wiemy natomiast, że już we Włoszech o. Walczak zlecił renowację miejscowemu malarzowi, w wyniku której wizerunek poddany został nieznacznym zmianom, co potwierdziły badania przeprowadzone podczas konserwacji. Zniknął bolesny i matczyny wygląd Madonny, ale Piotr Sawicki zaakceptował zmianę, kładąc w prawym rogu swój podpis.

Po zakończeniu II wojny światowej obraz trafił wraz z o. Walczakiem do misji katolickiej w Rodezji. Gdy w latach siedemdziesiątych XX wieku nad Rodezją zawisło widmo wojny domowej, o. Walczak zdecydował się wywieźć obraz w bezpieczne miejsce. Tak trafił on do Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie. Gdy okazało się, że nieznani sprawcy zrabowali obraz znajdujący się w Kaplicy Matki Bożej Miłosierdzia przy Walm Lane, należącej do Ośrodka Katolickiego, już od 1955 roku zrzeszającego polską społeczność w stolicy Wielkiej Brytanii, Instytut zdecydował się przekazać wizerunek Matki Boskiej z Tatiszczewa do parafii, w której mieszkali zarówno gen. Władysław Anders, jak i Prezydent Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent Rzeczpospolitej Polskiej na uchodźstwie.

Od tego czasu obraz namalowany blisko osiemdziesiąt lat temu w ZSRR otaczany jest niezwykłą czcią i szacunkiem, stojąc na straży tożsamości narodowej i kulturowej kolejnych pokoleń angielskiej Polonii.

 

Warto odwiedzić