Błogosławiona Sancja Janina Szymkowiak

17 lut 2019
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Błogosławiona Sancja Janina Szymkowiak (1910-1942) urodziła się w Możdżanowie koło Ostrowa Wielkopolskiego. Na chrzcie św. otrzymała imię Janina. Jej ojciec był leśniczym, mama zajmowała się domem i wychowaniem dzieci w duchu katolickim, ucząc ich modlitwy, solidności w wypełnianiu codziennych obowiązków oraz dobroci wobec potrzebujących.

Janina była niezwykle pilna i lubiana przez swoje szkolne koleżanki. Bardzo kochała otaczającą ją przyrodę, pachnący las, zwierzęta i ptaki. Rodzice przekazali jej żywą wiarę w Bożą Opatrzność i ukochanie Ojczyzny pragnącej odzyskania wolności. Ich patriotyzm był przyczyną prześladowań ze strony niemieckich zaborców do tego stopnia, że pewnego dnia musieli uciekać z leśniczówki.

Janina po ukończeniu liceum w Ostrowie Wielkopolskim w 1929 r. zaczęła studiować romanistykę na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Włączyła się też w działalność Sodalicji Mariańskiej, stowarzyszenia, którego celem było naśladowanie Jezusa i Maryi w życiu świeckim. Starała się w tym czasie upodobnić do Jezusa ubogiego, posłusznego i pokornego. Codziennie uczestniczyła we Mszy św., przyjmując Jezusa do swego serca. Gorliwie włączała się też w działalność charytatywną.

Wcześnie odkryła swoje powołanie i była stała w swych postanowieniach. Decyzję, by całkowicie należeć do Jezusa, podjęła podczas pobytu we Francji w celach naukowych. Odbyła wtedy pielgrzymki do Lourdes i Lisieux. Jej duchowość była na wskroś eucharystyczna; długo adorowała Jezusa, a przeniknięta Jego Obecnością pragnęła wielbić Go także pośród codziennych zajęć. Przez krótki czas przebywała we Francji u sióstr oblatek, gdzie rozpoczęła postulat. Rodzice zachęcili ją, by raczej wybrała zgromadzenie w Polsce, dlatego zdecydowała się na powrót do kraju. W 1936 r. wstąpiła do zakonu Sióstr Serafitek. W tym zgromadzeniu otrzymała nowe imię: Sancja.

Na początku II wojny światowej s. Sancja zachorowała na gruźlicę gardła. Mimo to, będąc sama bardzo osłabioną, starała się pomagać francuskim więźniom pracującym w ogrodzie, który wraz z domem sióstr został zabrany przez Niemców. Francuzi i inni jeńcy wojenni nazywali ją „świętą Sancją”, „aniołem dobroci”.

Dotkliwe cierpienia spowodowane chorobą znosiła z wielką cierpliwością, ofiarując je wszystkie w intencji nawrócenia grzeszników. Za św. Pawłem mogła powtórzyć: Dla mnie żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk (Flp 1, 21). Niedługo przed śmiercią powiedziała: Umieram z miłości, a Miłość miłości niczego odmówić nie może.  Siostra Sancja pozostawiła nam bardzo piękne modlitwy, które wyrażają jej głębokie poznanie tajemnicy zbawienia. Oto niektóre z nich:

Wielki Piątek

 

Patrz Droga Matuś w krzyż, a on Ci powie,

Więcej niż znajdziesz w mędrców zdaniu -

Na nim Chrystusa poznasz - poznasz w jednym słowie,

Jak Magdalena po Zmartwychwstaniu

 

Kiedy Twą duszę taki ból ogarnie -

Iż zda się, że go serce chore nie pomieści

Patrz na krzyż, na Jezusa męczarnie,

A w ranach Jego zatop Swe boleści

 

Gdy Cię niesława jak głaz przygniecie,

I tylko widzieć będziesz grób otwarty

Patrz na krzyż Matuś, i wspomnij, że Bóg przecie -

Umarł za nas z wszystkiego odarty

 

A gdy Ci ludzie ciężko zranią serce -

I za ofiary zapłacą Ci złością,

Wspomnij jak Jezus za swe morderce

Na krzyżu modli się z wielką miłością!!!

 

Ukochaj tedy jeszcze więcej słodkie drzewo krzyża,

Całuj Go często z wielką rozkoszą -

A wnet poczujesz, jak do Boga zbliża,

I jak On nosi tych, co Go chętnie noszą!

 

A kiedy umrzesz na krzyżu i z dłoni -

Wyjmą Ci ten krzyż coś łzami rosiła

To na sąd weźmiesz z tej ziemskiej ustroni,

Tylko Twe czyny i krzyż coś nosiła.

 

Z palmą męczeństwa i wieńcem na skroni,

Pójdziesz z weselem przed sądu zebranie -

I powiesz - jasny krzyż podnosząc w dłoni -

Jezu daj niebo - to mój dyplom za nie!

 

Przemienienie Pańskie

Dla Jezusa! Cicho serce,-

Ideały w duszy pieść!...

Choćby w męce poniewierce -

Dla Jezusa krzyż swój nieść!

Cicho serce!... Panu w dani

Trzeba całą duszę nieść

I co boli i co rani...

Dla Jezusa mężnie znieść -

Cicho serce!... gdyś w niedoli

Do Jezusa wznieś swą dłoń -

Niech dla Niego co zaboli -

W niepamięci wpadnie toń...

Dla Jezusa!... cicho serce

Wszystko przetrwać - wszystko znieść

Z cnót przecudnych tkać kobierce

Ideały w duszy pieść.

 

Siostra Sancja cicho odeszła do Pana 29 sierpnia 1942 r., mając nadzieję, że także z nieba, podobnie jak przed nią św. Teresa z Lisieux, będzie pomagać duszom. Swój duchowy testament zawarła w prostym zdaniu: Jak się oddać Bogu, to oddać się na przepadłe. Została beatyfikowana na krakowskich Błoniach przez św. Jana Pawła II 18 sierpnia 2002 r. Ojciec Święty powiedział wtedy do dwumilionowej rzeszy pielgrzymów:

Dzieło miłosierdzia wyznaczało drogę powołania zakonnego błogosławionej Sancji Janiny Szymkowiak, serafitki. Już z domu rodzinnego wyniosła gorącą miłość do Najświętszego Serca Jezusowego i w tym duchu była pełna dobroci dla wszystkich ludzi, a szczególnie dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Przynależąc do Sodalicji Mariańskiej i Kółka Miłosierdzia św. Wincentego, niosła im konkretną pomoc zanim jeszcze wstąpiła na drogę życia zakonnego, by potem jeszcze pełniej oddać się na służbę innym. Ciężkie czasy hitlerowskiej okupacji przyjęła jako okazję do całkowitego oddania siebie potrzebującym. Swoje powołanie zakonne zawsze uznawała za dar Bożego miłosierdzia.

 

Warto odwiedzić