Uczyć się na porażkach - św. Ignacy Loyola

09 sie 2015
ks. Jan Korditschke SJ
 

Na początku swego nawrócenia Inigo, który później przybrał imię Ignacy, myślał, że wszystko jest proste. Zadowolenie i radość towarzyszyły jego myśli, że odbędzie pielgrzymkę do Jerozolimy i będzie tam pędził życie w surowej pokucie.

Ten szlachcic z Loyoli był przekonany, że Bóg powołał go do swojej służby i że wolą Bożą jest pragnienie, które tkwiło w jego głowie, praktykowania ascezy w Ziemi Świętej. Gdy się utwierdził w tym przekonaniu, nic nie mogło odwieść tego nowo nawróconego człowieka od wprowadzenia w życie zamiaru udania się do ziemskiej ojczyzny Jezusa. Ale sprawy potoczyły się inaczej, niż Inigo sobie wyobrażał. Nie znaczy to, że się całkowicie pomylił. Patrząc na swoje życie, nadal stwierdzał, że Bóg go powołał do swej służby. Zanim jednak zrozumiał, na czym polega służba Panu, musiał się nauczyć odróżniać prawdziwą wolę Bożą od własnej, przybranej w pozory pobożnego ideału; a wobec jego uporu wymagało to twardej szkoły.

Na swej drodze Inigo znajdował się raz po raz w sytuacji, kiedy jego plany zawodziły. Upór i zbytnia ufność we własne siły poddawane były wielkiej próbie. Wydawało się, że załamywały się niewzruszone pewniki. Pycha młodego Baska była głęboko raniona. Jednak właśnie te sytuacje kryzysowe okazywały się momentami, w których Mistrz z nieba dopomagał ziemskiemu uczniowi lepiej poznawać wolę Bożą.

Gdy na początku swej pielgrzymiej drogi Inigo zatrzymał się w Manrezie, miał już dokładnie określony plan życia ascetycznego. Jednym z jego elementów była spowiedź z całego życia. Jednak zamiast znaleźć w tym sakramencie spokój, doznawał skrupułów, co do dokładności wyznania grzechów. Skrupuły te prowadziły go do rozpaczy tak, że był bliski samobójstwa. Zastanawiał się, czy nie zrezygnować z nowej formy życia. Widząc jednak zgubne następstwa skrupułów, zrozumiał, że one nie mogą być głosem miłosiernego Boga. Dzięki temu spostrzeżeniu Inigo nauczył się nie przywiązywać do nich wagi i właśnie przez to otwarł się na spotkanie z Panem. Pierwotny pomysł prowadzenia życia ascety okazał się nie do zrealizowania. Konieczność zrezygnowania z tego planu stanowiła ważny krok na drodze postępu w życiu duchowym młodego Baska.

Kiedy jako pielgrzym dotarł do Jerozolimy i zamierzał tam pozostać, tamtejsze władze kościelne nakazały mu powrót. Czy jednak pobyt w Ziemi Świętej nie był zgodny z wolą Bożą? Inigo doszedł do wniosku, że naśladowanie Chrystusa nie polega na przebywaniu tam, gdzie Pan kiedyś żył, ale na czynieniu tego, co On czynił – na „pomaganiu duszom”. Do tego jednak potrzebne było wykształcenie teologiczne. Pobożny włóczęga zmienił się, więc w świadomego celu żaka.

W życiu Iniga było jeszcze wiele innych „porażek”, które zmuszały go do przemyślenia na nowo swego powołania. Dzięki nim uczył się z całym wewnętrznym zaangażowaniem pytać ciągle na nowo, jaka jest wola Boża, zamiast utożsamiać z tą wolą swoje własne pragnienia i pomysły. Nie koncentrował się już na sobie samym i na ideale świętości, jaki sobie wymarzył, ale otwierał się na rzeczywiste potrzeby bliźnich, a tym samym na zbawczą wolę Pana. W miarę jak nic nie przedstawiało mu się już jako „zupełnie jasne”, wzrastała w nim wyrazistość prawdziwego poznania Boga.

 

"Jesuiten" 2014/4
z języka niemieckiego przełożył - ks. Stanisław Ziemiański SJ

 

Warto odwiedzić