Zdziwienie
Zdziwienie. Cóż to jest takiego i co właściwie na ten temat można napisać ciekawego? Czy jest ono aż tak ważne, żeby się nad nim w ogóle zastanawiać?
Wedle bowiem słownika „dziwić się” oznacza m.in. „nie rozumieć czegoś”, i pewnie dlatego właśnie w potocznym pojęciu zdziwienie jest cechą charakterystyczną dla istot mało rozgarniętych albo też niewiedzących zbyt wiele o świecie (dodam – co bardzo istotne – o „świecie” w potocznym również pojęciu, a więc o kryjącym się pod tym określeniem szeregu spraw i zjawisk, o których wiedzieć należy – cokolwiek to znaczy…). Tym samym zdziwienie kojarzy się raczej negatywnie, jako coś wstydliwego i świadczącego o naiwności i niewiedzy.
Obecnie jest w modzie, aby człowiek dorosły i rozumny nie dziwił się niczemu. Zdziwienie zarezerwowane jest co najwyżej dla dzieci, które z racji swego młodego wieku mają jeszcze prawo do wyżej wymienionej niewiedzy i naiwności, lecz w miarę ich dorastania tak zwany świat czyni wszystko, aby jak najszybciej przestały się dziwić.
Lecz przecież Jezus stawia za przykład właśnie dzieci, a więc owe istoty niemądre, naiwne i wiecznie zdziwione. Jak to możliwe?
Cóż, moim osobistym zdaniem, jedną z cech, która się do tego przyczynia, jest właśnie umiejętność dziwienia się temu, co jest dziwne – a to, że coś jest dziwne lub nie, nie zawsze jest takie oczywiste. „Dziwny” bowiem – pozwolę sobie znów posłużyć się słownikiem – to „odznaczający się czymś osobliwym, niezrozumiałym”.
A więc cała kwestia zasadza się na tym, co dla kogo jest osobliwe i niezrozumiałe. I tutaj już niewiele pomoże drążenie znaczenia słów „osobliwe” i „niezrozumiałe” – tutaj trzeba się odwołać do czegoś, co określiłabym jako własne poczucie osobliwości (analogicznie do poczucia humoru czy poczucia smaku). Cóż bowiem zazwyczaj wydaje się ludziom dziwne? Na pewno nie jest to żadna z rzeczy, z którymi stykają się na co dzień. Dziwne może być coś, co jest rzadko spotykane i czego nie da się pojąć za pomocą rozumu, co jest tajemnicze i niemożliwe z racjonalnego punktu widzenia. Ludzie dziwią się więc cudom, tajemnicom i baśniom; i tutaj właśnie uaktywnia się zazwyczaj wspomniane poczucie osobliwości.
Dzieci natomiast czynią coś absolutnie przeciwnego. Cuda i baśnie przyjmują do wiadomości bez żadnych zastrzeżeń w rodzaju: „jak to możliwe?”, „jak to się mogło stać?” czy też: „to zupełnie nieprawdopodobne!”. Małe dziecko po prostu wierzy w Świętego Mikołaja, który mieszka w niebie i czyta listy od dzieci z całego świata. A potem przychodzi nocą, niepostrzeżenie, i wkłada pod poduchę prezenty…
Wierzy w gadające ludzkim głosem w Wigilię zwierzęta i czasem stara się nie zasnąć aż do północy, żeby porozmawiać ze swoim kotkiem. I wierzy w bajki o czarodziejskich krainach, zaklętych królewnach i błędnych rycerzach. Wierzy, że za siedmioma górami i za siedmioma lasami naprawdę istnieje kraina, w której wszystko jest możliwe. I jeżeli w życiu zdarzy się coś, co jest niezwykłe, przyjmuje to z zadziwiającą naturalnością, jakby nic niezwykłego się nie zdarzyło. A kiedy się modli, to z rozbrajającą prostotą potrafi prosić o największy cud, o który często dorosły nie poprosi, bo… tak naprawdę w głębi serca nie wierzy, że może się zdarzyć.
Dziecko za to dziwi się codzienności. Na widok płatka śniegu otwiera szeroko oczy. Zdumiewa się, patrząc na księżyc, który jest co noc inny, i na gwiazdy. Dziwią je budzące się na wiosnę życie i bure ziarenka, z których kiełkują rośliny, a czasem nawet ogromne drzewa. Przypatruje się z zainteresowaniem ogniowi trzaskającemu w kominku w zimowy wieczór, a każdy nowy kształt, smak czy zapach jest odkryciem i pretekstem do niezliczonych pytań, które tak naprawdę wcale nie są głupie, tylko dorośli nie umieją na nie odpowiedzieć (pragnę jednak zwrócić uwagę, że gdyby nie pewna grupa dorosłych, którzy do znudzenia zadawali pytanie „dlaczego?”, bylibyśmy ubożsi o wielki kawałek wiedzy – tych dorosłych nazywa się filozofami).
A więc dzieci dziwią się rzeczom, które dorosłym wydają się naturalne. Za zwyczajne zaś przyjmują to, co dorosłym wydaje się często niepojęte.
Amoże mają rację? Bo jeżeli może istnieć świat, jeżeli z kropli wody może powstać coś tak pięknego i misternego jak płatek śniegu, jeżeli w małym żołędziu może się znajdować potężny dąb, który przetrwa setki lat, a zwykłe polne chwasty mają tak bajeczne kolory, że nic doskonalszego człowiek jeszcze nie wymyślił, to czyż nie może – równie po prostu – istnieć Święty Mikołaj, a za siedmioma górami kraina, w której wszystko może się zdarzyć?
Myślę, że dzieci mają bardzo dobrze ukierunkowane poczucie osobliwości i dziwią się rzeczom jak najbardziej właściwym.