Katedra w Monreale
Kościół katedralny Matki Boskiej w Monreale to szczególny i zachwycający przykład stylu arabsko-bizantyńsko-normandzkiego, dominującego w XII wieku w architekturze sycylijskich budowli.
Jak skutecznie przekazywać światu orędzie Ewangelii? Można to robić na różne sposoby, o czym dowodnie świadczą dzieje chrześcijaństwa. Specyficznym środkiem w upowszechnianiu Ewangelii była przez stulecia i pozostaje sztuka. A ta ma do dyspozycji różne narzędzia: architekturę, rzeźbę, malarstwo. Również mozaikarstwo – umiejętność układania obrazów z drobin kolorowego kamienia – to wspaniała sztuka, która przez stulecia nie traci barwy ani blasku – jest więc świetnym środkiem perswazji religijnej, który uskrzydla duszę, ale porusza też najwyższe struny naszej estetycznej wrażliwości.
Takie myśli nachodziły mnie, gdy w zachwycie wpatrywałem się w pokryte mozaikami ściany wspaniałej katedry w Monreale. Niewiarygodne – 6340 m2 mozaiki! Nawet mozaiki kościołów Rawenny nie mogą pochwalić się podobną powierzchnią, jakkolwiek wirtuozerią wykonania przewyższają tutejsze. Wnętrze tej bazylikowej świątyni może przypominać wypełnioną po sklepienie galerię obrazów. Wykreowała je wrażliwość kulturowego pomostu, jakim stała się Sycylia w stuleciach od X do XII. To wtedy,
na tej palonej słońcem wyspie, której bliżej do Afryki aniżeli do Europy,- krzyżowały się różnorakie prądy: arabskie, normańskie, bizantyńskie, łacińskie. Czy mogło coś sensownego powstać z takiego przekładańca kultur? Mogło! I powstało.
Przekraczającego próg katedry poraża swym ogromem półpostać Chrystusa na krzywiźnie czaszy apsydy środkowej. Jako Pantokrator, Stwórca Wszechświata i Pan Historii, demonstruje Chrystus w układzie palców prawej dłoni dogmat o podwójnej swej naturze, ludzkiej i boskiej, oraz dogmat o Trójcy Świętej. W lewej ręce dzierży księgę Ewangelii otwartą na stronicy z sentencją: Ja jestem światłością świata. W zgodzie z niebiańską hierarchią pas niższy przypisany został Maryi z Dzieciątkiem na kolanach, siedzącej na cesarskim tronie – Pani nieba i ziemi. Adorują Ją archaniołowie, Gabriel i Michał, nieco dalej apostołowie Piotr i Paweł. Jeszcze niżej widzimy na ścianie apsydy rząd świętych.
Wszystko tu zostało przemyślane w najdrobniejszym szczególe – pełny wykład prawd wiary. Z najważniejszymi epizodami Księgi Rodzaju – począwszy od stworzenia świata, przez sceny ilustrujące nieudaną przygodę korzystania przez człowieka z rajskich słodyczy – zaznajomili nas mozaicyści w pasie między oknami górnego rzędu nawy głównej. Ale żeby ów nie popadł w beznadzieję, ci sami twórcy ukazali potęgę wiary na przykładach sprawiedliwego Noego i patriarchów: Abrahama, Izaaka i Jakuba. To dopiero początek szansy, jaką dał człowiekowi Bóg, który wkroczył w dzieje, dla ratunku ludzi zstępując w Osobie Jezusa na ziemię. Sceny tej przygody Boga z człowiekiem umieścili artyści w transepcie (nawie poprzecznej). Na ścianach naw bocznych ukazali w mozaikowych obrazach ważniejsze cuda Jezusa. Bieg naw bocznych także wieńczą dwie apsydy, z których jedna została poświęcona Piotrowi, a druga Pawłowi. Podobizny pozostałych uczniów Jezusa i wybranych świętych zamknięto w medalionach w łukach między kolumnami oddzielającymi nawy boczne od centralnej.
Mozaiki położyli w latach 1179-1182 artyści sprowadzeni najprawdopodobniej z Konstantynopola, są bowiem wykonane w duchu bizantyńskim i zdradzają najlepsze warsztaty znad Bosforu. Marmurowe posadzki świątyni musieli układać artyści arabscy, co widać w charakterystycznym dla sztuki islamu wzornictwie geometrycznym. Łacińskie jest natomiast samo założenie architektoniczne kościoła, jego zamysł i bryła. Normańskie są wszystkie inne dekoracje, głównie te z zewnętrznych ścian trzech apsyd oraz z frontonu kościoła, brzydko obudowanego w XVIII wieku neoklasycystycznym portykiem.
Skąd tu, na Sycylii, wzięli się Normanowie, potomkowie groźnych i dzikich Wikingów, będących przez dwieście lat postrachem Europy, zanim i ich barbarzyńskie zapędy nie obezwładniło chrześcijaństwo,
wszczepiając te ludy Północy do rodziny krajów cywilizowanych? Powracająca z Ziemi Świętej do swych domostw w Normandii grupa czterdziestu rycerzy przepędziła arabskich piratów spod murów Salerno. Wdzięczni mieszkańcy zaprosili ich do siebie, a ci już tam pozostali na stałe, sprowadzając z czasem kolejne grupy Normanów na pogrążone w chaosie i wojnach ziemie włoskie. Do połowy XI wieku pogodzili zwaśnionych, zajmując dla siebie całe południe Włoch. To ci rośli wojownicy o błękitnych oczach i blond włosach, wywodzący się od dziesięciu braci Hauteville’ów, stworzyli silne państwo w Italii. I z tego rodu wyszli sławni rycerze – książę Apulii i Kalabrii Robert Guiscard, który w 1084 r. zdobył Rzym i oswobodził papieża Grzegorza VII oblężonego przez cesarza Henryka IV; nieustraszony krzyżowiec Boemund, książę Antiochii; władcy odebranej Arabom Sycylii; niemiecki cesarz Fryderyk II, przez ciotkę spokrewniony z Wilhelmem II Dobrym.
Poszedłem pokłonić się prochom tego ostatniego, złożonym w sarkofagu nawy poprzecznej, i podziękować za to, że choć zmarł młodo w 1189 r., dorósł do grona geniuszy, fundując i ozdabiając tę bazylikę. Zresztą naśladował w tym dziele swych przodków, którzy w pobliskim Palermo budowali wspaniałe kościoły ozdabiane mozaikami.
Nie można pozostawić katedry w Monreale chociażby bez wspomnienia najpiękniejszego na Sycylii wirydarza, należącego do klasztoru benedyktynów, dołączonego do jej murów od strony południowej. Krużganki chiostro to arcydzieło łączenia tego, co z ducha chrześcijańskie – idei stworzenia wewnętrznego ogrodu do kontemplacji Piękna i Dobra – z tym, co chrześcijaństwu obce, czyli islamu, który odkrył urodę ogrodów, powab szemrzących fontann i delikatność architektury, jakże przewspaniałej w owych ażurowych krużgankach z fantazyjnymi kolumienkami! Doprawdy, normańscy władcy Sycylii musieli mieć w sobie coś z geniuszy, skoro pojmowali, że można ożywić łacińską surowość wieków średnich islamskim upodobaniem do zmysłowego pojmowania piękna przyrody. A przy tym nie przeoczyli wypracowanej przez grecki bizantynizm potrzeby wpatrywania się w przestworza niebiańskie.