Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających
Naszą ufną nadzieję pokładamy w Sercu Jezusa, bo Ono jest źródłem miłości. W Chrystusie ukrzyżowanym objawiła się miłość sięgająca poza śmierć. Mówi do nas Pan: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki (J 11, 25-26).
Starajmy się zawsze patrzeć na tajemnicę śmierci człowieka z perspektywy śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela. Jezus w tajemnicy swojej Paschy – przejścia ze śmierci do życia, doświadczył całej goryczy śmierci. Przeżył ją w opuszczeniu na drzewie krzyża. I dopiero Bóg Ojciec wyrwał Go z jej wyniszczającej siły i bolesnej bierności.
Tajemnicę paschalną, tajemnicę przejścia, przeżył albo będzie jej doświadczał w przyszłości każdy człowiek. Jest ona zawsze bolesna, niezrozumiała. Trzeba bowiem opuścić wszystko, co jest naszym życiem, ludzkimi planami, marzeniami. W tym też wyraża się cały tragizm śmierci, który jest wołaniem o Wybawiciela. Większość z nas boi się śmierci, dlatego tak kurczowo trzymamy się życia. Gdy czegoś się wyrzekamy, wydaje się nam to być zapowiedzią śmierci, dlatego tak bardzo chcemy posiadać jak najwięcej, używać jak najwięcej. To nienasycone dążenie człowieka jest jednym wielkim krzykiem duszy: nie chcę umierać!
Trzy paschy ucznia Jezusa
Śmierć chrześcijanina została oświetlona zmartwychwstaniem Jezusa. To On przeprowadza i podtrzymuje człowieka w najcięższych chwilach jego życia. Chrześcijanin przeżywa w swoim życiu trzy paschy. Posłuchajmy, jak mówi o nich kard. Carlo Maria Martini w książce Życie Mojżesza, życie Jezusa. Paschalne życie chrześcijanina:
Pierwsza z nich to chrzcielna pascha chrześcijanina, która powinna być odnawiana przez wierzącego w Jezusa Chrystusa każdego dnia. Każdy dzień jest bowiem darem Boga danym człowiekowi do pełnienia dobrych czynów, które Bóg dla nas przygotował (Ef 2, 10). Dzięki Jezusowej łasce już przeszliśmy ze śmierci do życia, od chęci posiadania do gotowości dzielenia się z innymi naszym życiem, wiedzą i duchowym bogactwem.
Jest też w naszym życiu druga pascha: przejście od aktywności do bierności. Każdy z nas tego przejścia będzie musiał w przyszłości doświadczyć. Wszyscy chcemy działać, jesteśmy stworzeni do tworzenia, robimy plany, marzymy. Ale przychodzi czas, w którym my sami stajemy się przedmiotem działania innych: to czas choroby. Pascha choroby jest niewątpliwie zapowiedzią paschy śmierci. Trzeba wtedy zgodzić się, że to nie my pomagamy, lecz sami potrzebujemy pomocy. To przejście od aktywności do bierności jest procesem bolesnym i oczyszczającym. Właśnie w tej bierności wyraża się też nasze otwarcie na działanie samego Boga w nas. Nie bez trudu w czasie próby przygotowujemy się, by jak Jezus na krzyżu oddać naszego ducha Bogu Ojcu. Przejście od aktywności do bierności oznacza bycie przybitym do krzyża i niezdolność, by samemu sobie poradzić. Trzeba zgodzić się na pomoc innych ludzi. A to wymaga od nas pokory.
Trzecią paschą jest nasza śmierć, której momentu nie możemy przewidzieć, nie wiemy też, w jaki sposób będziemy ją przeżywać. Być może doświadczymy wtedy wielkiego zwątpienia i rozczarowania, a nawet goryczy. A wtedy tylko łaska Boża, Boże miłosierdzie, Jego pomoc, śmierć Jezusa za nas pomogą nam przezwyciężyć lęk przed śmiercią i staną się dla nas pewnym oparciem. Dlatego tak ważna jest modlitwa do Niepokalanej: Módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej.
Czuwajmy i bądźmy gotowi na spotkanie z Panem
Prośmy nieustannie Boga, byśmy byli ludźmi czuwającymi. Niech będą przepasane wasze biodra i zapalone pochodnie (Łk 12, 35). Mamy być gotowi, by wyruszyć w najdalszą drogę. Nie mamy tu na ziemi stałej ojczyzny ani domu. Jesteśmy ubogimi pielgrzymami… Prośmy Maryję, Pocieszycielkę naszą, by wprowadziła nas kiedyś do chwały zmartwychwstałego Jezusa, by i nam Bóg otarł kiedyś z naszych oczu wszelką łzę.
Nasza pamięć o tych, którzy poprzedzili nas w pielgrzymce do wieczności, to pamięć o naszych bliskich zmarłych. Benedykt XVI przypomniał nam: Nasza miłość może dotrzeć aż na tamten świat, bo jest możliwe wzajemne obdarowanie, w którym jesteśmy połączeni więzami uczucia poza granice śmierci. Nikt nie żyje sam, nikt nie grzeszy sam. Nikt nie będzie zbawiony sam. W splocie istnień moje podziękowanie, moja modlitwa w intencji zmarłej osoby może się przyczynić do jej oczyszczenia, jakiego potrzebuje. Nigdy nie jest za późno, by poruszyć serce drugiego, nawet gdy już przekroczył granice czasu i żyje już w wiecznym „teraz”. Nasza nadzieja zawsze jest w istocie również nadzieją dla innych i tylko wtedy jest ona prawdziwie nadzieją dla mnie samego (por. Benedykt XVI, Spe salvi, n. 48).
Świadomy swej znikomości człowiek woła: Jezu, ufam Tobie! Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających, całym sercem pragniemy Ci ufać, gdy będą słabnąć nasze siły fizyczne i gdy spotykają nas różnego rodzaju krzyże i przeciwności. Kto powierza się Bogu, nigdy nie będzie czuł się sam. Będzie się w nim tlił – choćby najmniejszy – płomień nadziei, światło, które będzie go prowadzić.
To Bóg przeprowadza i podtrzymuje człowieka w najcięższych chwilach jego życia. Każdego dnia jesteśmy zaproszeni przez Pana Jezusa, byśmy z Nim umierali sobie. Każdy nasz dzień może być dla nas zaproszeniem do pełnienia dobrych czynów. Dzięki Jezusowej łasce odkupienia już przeszliśmy ze śmierci do życia, od zachłannej chęci posiadania do gotowości dzielenia się z innymi naszym życiem, wypełniając uczynki miłości. Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi (Rz 14, 7-3).
Śmierć, której momentu nie możemy przewidzieć, pozostaje dla nas wielką tajemnicą. Trudno ją zrozumieć. Wszystko w nas się buntuje na myśl o niej, bo jest w nas wielkie pragnienie życia! Nie wiemy, w jaki sposób będziemy ją my sami przeżywać. A wtedy jedynym naszym wsparciem będzie Boże Miłosierdzie. Pan Jezus pomoże nam przezwyciężyć lęk przed śmiercią i udzieli nam pociechy.
Prośmy miłosiernego Boga, byśmy w naszym życiu byli ludźmi czuwającymi. Niech będą przepasane wasze biodra i zapalone pochodnie... Mamy być gotowi, by wyruszyć w najdalszą drogę do domu Ojca. Nie mamy tu na ziemi stałej ojczyzny ani domu. Jesteśmy ubogimi pielgrzymami…