Być przy nadziei - 24 XII 2023

24 gru 2023
ks. Robert Więcek SJ
 

4. Niedziela Adwentu;
Ewangelia według św. Łukasza 1, 26-38

Maryja też oczekiwała i zapewne modliła się o przyjście Mesjasza. Dużo podobieństw z tym, czego doświadczyli Elżbieta i Zachariasz. Izrael oczekiwał Pana. Różne sposoby przyjścia wymyślali uczeni, ale oczekiwanie było powszechne.

Oczekiwała. Czy się spodziewała? Skoro jest oczekiwanie, to jest nadzieja. Myślę, że nie wiedząc, jak to się ma odbyć, nikt nie był wyłączony z możliwości. Któż bowiem przewidział, że Bóg przyjmie ciało człowieka, że stanie się człowiekiem, że narodzi się z kobiety? Nikt! To po prostu nie mieści się w żadnym ludzkim systemie. I nie tylko ludzkim, bo z teologii wiemy, że i w systemach anielskich.

Nie, nie spodziewała się, do czego Ją Bóg przygotowuje. Zwykła, prosta kobieta otrzymuje wieść, która jest nie do uniesienia bez łaski Bożej. Nigdy Bóg nie daje misji bez swojej łaski, i to nie jakieś części, ale pełni łaski. Jeszcze jeden element. Myślę, że nikt ani nie usłyszy, ani nie zobaczy, ani nie doświadczy spotkania, jeśli Pana z nim nie ma. Są więc dwa nieodzowne elementy: łaska i bliskość.

Bóg działa konkretnie. Łukasz Ewangelista podaje kto, co, gdzie i kiedy. Wypełnił się czas. Nie oznacza to, że już wiadomo wszystko. Wiadomo do tego momentu. Dla Maryi okazało się już, a dokładnie ukazała się misja, perspektywa nieba i ziemi, tego co doczesne i tego co wieczne. Właśnie tam, w Jej łonie, gdzie począł się Syn Boży.

Wydaje się, iż właśnie ten konkret Boży, który wymyka się ludzkiej logice, sprawił, że zmieszała się na usłyszane słowa pozdrowienia. Zawstydziła się? Zlękła? Nie wiemy dokładnie, bo tenże czasownik ma wiele znaczeń. Lecz nie tylko zmieszała się. Czytamy, że rozważała znaczenie pozdrowienia.

Konkret zapowiedzi wymaga konkretnej odpowiedzi. Maryja zdaje sobie z tego sprawę. Anioł też. Nie sposób nie wystraszyć się, jeśli pojawia się przede mną coś niepojętego, całkowicie nieprzewidzianego. Bóg o tym wie. Stąd padają słowa: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Pięknie to brzmi. Znaleziona zostałaś. Znalazłaś. Bóg poszukuje człowieka. Potrzebuje człowieka. Do czego? Do zbawienia – do jego zbawienia i do zbawienia innych.

Winniśmy wstrzymać oddech. Po pierwsze z powodu tego, co słyszymy w orędziu Archanioła: Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca.

To wcale nie zwalnia nas z dalszych poszukiwań. Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Zaiste Bóg daje nam odpowiedzi: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Są w nich tajemnice Bożej logiki. Słyszymy, że Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. I konkret „sprawdzenia”: A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną.

Następuje najwłaściwszy moment na powtórne wstrzymanie oddechu. Bo cóż uczynić możemy na deklarację: dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego? Tudzież owo wstrzymanie dotyczy spojrzenia na Maryję w oczekiwaniu na Jej odpowiedź. Padła z Jej serca i ust: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić