Pasterze przy żłóbku
Pierwszymi świadkami narodzenia Jezusa są miejscowi pasterze. W czasach Jezusa byli ludźmi, których lekceważono. Znajdowali się na najniższym szczeblu drabiny społecznej i religijnej.
Wraz z rolnikami i rybakami uważani byli przez elitę religijną za „lud nieznający Prawa”. Betlejemscy pasterze to ludzie prości, prostolinijni, szczerzy, na swój sposób pobożni, a przy tym bardzo ubodzy. Czuwają przy stadach, wywiązują się ze swych obowiązków
w przeciwieństwie do mieszkańców Betlejem. Betlejemczycy „przespali” swoje człowieczeństwo, przegapili czas łaski Boga (por. Tt 2, 11) i nie zobaczyli chwały narodzin Mesjasza.
Pasterze byli wierni swoim obowiązkom, dlatego Bóg sam zatroszczył się o nich. Zobaczyli anioła i towarzyszącą mu światłość, chwałę Pańską, która jest blaskiem wielkości i transcendencji Boga. Anioł przekazał pasterzom dobrą nowinę o zbawieniu i zapowiedział znak rozpoznawczy. Jest nim Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie (Łk 2, 12). Wcześniej Zachariasz i Maryja pytali o sens zapowiadanych wydarzeń. Pasterze otrzymali wyjaśnienie, zanim poprosili.
Jednakże zapowiadany znak zapewne ich zaskoczył. Wskazywał bowiem na jeszcze niższy status Mesjasza, niż mieli oni, plasujący się na ostatnim szczeblu ówczesnej drabiny społecznej.
Po ogłoszeniu radosnej nowiny pasterzom aniołowie odeszli od nich do nieba. Jednak w tradycyjnych szopkach (chyba nie bez przyczyny) umieszcza się ich, gdy adorują, muzykują i śpiewają nowo narodzonemu Dziecku. Z kolei pasterze mówili między sobą: „Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił”.
Pasterze są ludźmi wiary (podobnie jak Maryja). Uwierzyli, nim zdążyli zobaczyć. Pobiegli do Betlejem z pośpiechem, podobnie jak Maryja z Jezusem do Elżbiety. Zapewne towarzyszyła im ludzka ciekawość, ale także podekscytowanie i radość z usłyszanej nowiny oraz świadomość, że pierwsi ujrzą Zbawiciela. Po odnalezieniu groty betlejemskiej ujrzeli to, co wcześniej przepowiedział im anioł. Znak, który zobaczyli, potwierdził wcześniejszą zapowiedź. Jednakże wymagał od nich wiary. Był bowiem równocześnie, jak stwierdził Benedykt XVI, nie-
-znakiem: Ubóstwo Boga jest Jego rzeczywistym znakiem. Jednakże dla pasterzy, którzy na swych pastwiskach ujrzel. blask światła Bożego, ten znak jest wystarczający. Ich widzenie ma źródło wewnątrz.
Pasterze pierwsi adorowali Nowonarodzonego, ale również byli Jego świadkami i wysłannikami, w pewnym sensie byli więc pierwszymi „chrześcijanami” i misjonarzami. Ich
świadectwo jest proste, a zarazem pełne dynamizmu i wiary. Takie świadectwo wywołuje oddźwięk. Wszyscy, do których dociera, dziwią się. Dobra nowina zaczyna krążyć po okolicy i obejmować szersze kręgi zgodnie ze starożytną maksymą: właściwością dobra jest to, że samo się rozprzestrzenia.
Inaczej w adoracji uczestniczy Maryja. Malarze przedstawiają ją zazwyczaj pogrążoną w modlitwie na klęczkach, w pokorze, milczeniu, skupieniu, kontemplacji. Podobnie sugeruje św. Łukasz. Maryja kontemplowała w sercu i strzegła wszystkich spraw, których była świadkiem, strzegła słowa, które stało się faktem. Strzegła swego skarbu w sercu, czyli w centralnym miejscu swego jestestwa, ale angażowała również umysł, medytowała nad nim. Wiele spraw było jeszcze dla Niej zakrytych, ale nie odrzucała ich, „kołysała” je w sobie, przepracowywała. Starała się zrozumieć paradoks: z jednej strony wielkość, chwałę Boga (por. J 1, 14), a z drugiej prostotę, ubóstwo, zwyczajność Jego narodzin na ziemi.
***
Pasterze mówili między sobą: „Pójdźmy do Bet lejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił”. Udali się też pośpiesznie i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. Łk 2, 15b–19