Mowa Boża utrwalona na piśmie

20 gru 2011
ks. Jan Ożóg SJ
 

Czytamy w naszym Katechizmie1, że "Tradycja i Pismo święte uobecniają i ożywiają w Kościele misterium Chrystusa, który obiecał pozostać ze swoimi przez wszystkie dni aż do skończenia świata2". A konstytucja dogmatyczna Dei Verbum Soboru Watykańskiego II dodaje, że "tradycja ta, wywodząca się od Apostołów, rozwija się w Kościele pod opieką Ducha Świętego”3.

Z biegiem lat bowiem „wzrasta zrozumienie tak rzeczy, jak słów przekazanych”4, a dzieje się to dlatego, że te słowa wierni rozważają w swoim sercu, głęboko i doświadczalnie pojmują spraw duchowe, a nad poprawnjością nauczania tych prawd czuwają ci, „którzy wraz z sukcesją biskupią otrzymali niezawodny charyzmat prawdy5. Albowiem Kościół z biegiem wieków dąży stale do pełni prawdy Bożej, aż się wypełnią w nim słowa Boże"6. Właśnie ta Tradycja sprawia, że "Kościół rozpoznaje cały kanon Ksiąg świętych, a i samo Pismo święte w jej obrębie głębiej jest rozumiane i nieustannie w czyn wprowadzane"7.

Pismo święte! Z grecka nazywamy je Biblią, pobożniejsi nazywają je nawet Biblią świętą, liturgia współczesna w Polsce najchętniej Księgą albo Księgą świętą je nazywa. Niby znamy je od dzieciństwa, a zawsze jest nowe i nigdy do końca zgłębić go nie można. Poeta francuski, Paul Claudel, już po swoim nawróceniu napisał niewielką broszurkę, której dał tytuł znamienny: J’aime la Bible – Kocham Biblię. Książeczka ta ukazała się w języku polskim w roku 1958 i w tamtych czasach zrobiła w naszym kraju zawrotną karierę. Zaraz na wstępie pisze Claudel tak: "Pismo święte kojarzy się u mnie z pierwszym przebudzeniem serca i wyobraźni. W czasach najwcześniejszego dzieciństwa, kiedy się uczyłem czytać... z jakim zainteresowaniem oglądałem wielkie... kartony przedstawiające sceny z życia Pana Jezusa. Później w liceum... upajałem się Historią świętą. Ofiara Abrahama, potop, zaręczyny Rebeki, Jakub, Mojżesz, Tobiasz, ukaranie Heliodora, Samarytanka – tyle wspaniałych obrazów, o których mogę powiedzieć jedno: że nasycały moją wrażliwość... Jakaś protestancka przyjaciółka podarowała mojej siostrze, Kamili, Biblię, która się znalazła na moim stole. Otworzyłem ją — czego nie robiłem nigdy przedtem — i wzrok mój padł na dwa ustępy. Pierwszy – to opis Emaus u św. Łukasza, kiedy Chrystus, mimo nadchodzącej nocy, odsłania przed swymi drżącymi towarzyszami tajemnice Starego Testamentu. Drugi – to wspaniały ósmy rozdział z Księgi Przypowieści... Poznałem natychmiast w opisywanej tam promiennej postaci rysy Matki Boga, a jednocześnie nierozłączne rysy Kościoła i Mądrości stworzonej. W moich późniejszych dramatach nie ma ani jednej twarzy kobiecej, która by nie zachowała śladu tamtego olśnienia"8.

Pismo święte na każdego z nas wpłynęło w jakiś sposób, czy tego chcemy, czy nie chcemy. Jest nim od dzieciństwa ogarnięty zarówno człowiek głęboko wierzący, jak agnostyk, czy nawet wróg zdecydowany Pana Boga. Człowiek wychowany w kulturze, którą nazywamy zachodnią albo europejską, nie może się spod jego wpływu wyzwolić, bo weszło ono w obyczaje, zwyczaje, a nawet w język do tego stopnia, że wyrazem Biblia nie tylko "zbiór ksiąg religijnych uznanych przez chrześcijan za święte" oznaczamy, ale także książkę, która dla bardzo wielu ludzi jest autorytetem, wyrocznią, i z której się czerpie wzory postępowania9. Obecnie ponadto – w dobie niewątpliwego upadku poszanowania dla języka polskiego – rozmaici niedouczeni mędrcy nadużywają tego wyrazu już do wszystkiego tak, że oznaczają nim nawet wszelkiego rodzaju podręczniki do nauki zawodu.

Na Pismo święte można w rozmaity sposób spoglądać i rozmaicie podchodzić do niego. Człowiek niewierzący i niechrześcijanin najczęściej spoglądnie na nie jako na dzieło literackie  i jeżeli patrzy trzeźwo, to uzna jego zalety literackie, a także literackie braki rozpozna. W czasach komunistycznych w Polsce Pismem świętym często się zajmowali ludzie pseudouczeni, a chociaż nie mieli ani językowego przygotowania ani historycznego, ani tym bardziej archeologicznego, cieszyli się szerokim uznaniem, bo mieli poparcie z góry. Z takich to książek mogliśmy się dowiedzieć, że Pismo święte to zbiór mniej lub więcej niebezpiecznych mitów, które trzeba jak najbardziej zdecydowanie odrzucić. Teraz poparcie z góry zastępuje rynek i zysk, a ponieważ ludzi naiwnych u nas nie brak, książki ogłupiające o Piśmie świętym idą jak woda, a dobre i solidne opracowania leżą sobie najspokojniej w wielkich magazynach wydawniczych. Bo istnieją także dobre i rzetelne opracowania naukowe, których autorami są uczeni z prawdziwego zdarzenia, chociaż czasem także niewierzący albo niechrześcijanie, którzy wszystkie księgi biblijne badają rzetelnie, tak jak się bada każdy utwór literacki lub źródło historyczne.

Chrześcijanin bowiem z natury rzeczy nie może spoglądać na Pismo święte tak, jakby to było czysto ludzkie dzieło, i to nawet wtedy, gdyby mu przypisywał rangę większą od Homerowej Iliady czy Odysei. Chrześcijanin musi na nie spoglądnąć jako na księgę świętą. Oczywiście, może się z jakiegoś powodu zdarzyć, że także katolik nie wie albo sobie zapomniał, że jest to księga przez Pana Boga objawiona i przez Ducha Świętego natchniona, że zatem zawiera prawdy nieomylne. O tym jednak, że to jest księga naprawdę święta, wiedzieć musi. I z tego przekonania powinien każdy chrześcijanin taki przynajmniej wyprowadzić wniosek, jaki Marcin Luter wyprowadził przed paru wiekami: "Całe Pismo święte kładzie nacisk na to, że Bóg nam okazuje czułe przywiązanie, a w Synu swoim przywraca nas do niewinności i do życia natury, która popełniła grzech i została potępiona"10.

Jest to spojrzenie teologiczne na Pismo święte. Inaczej mówiąc, kto teologicznie spogląda na księgi natchnione, może zwracać uwagę na ich kuszt literacki, a nawet go uznawać, może się zachwycać niewątpliwą poezją psalmów lub częstym dramatyzmem ksiąg historycznych, ale musi przede wszystkim zwracać uwagę na to, jaką rolę odgrywa w tych wszystkich wydarzeniach i wypowiedziach główny autor tych ksiąg, czyli Pan Bóg.

Tak spoglądają na Pismo święte uczeni chrześcijańscy różnych odmian: katolicy, którzy w intepretacji wypowiedzi Bożych opierają się także na wyjaśnieniach Urzędu Nauczycielskiego Kościoła; prawosławni, którzy nawiązują do greckich Ojców Kościoła przede wszystkim i na księgi święte spoglądają z jakimś niezupełnie dla nas zrozumiałym uniesieniem mistycznym; wreszcie uczeni protestanccy, którzy chociaż bez wątpienia popełnili wiele błędów, to jednak w niesłychany wprost sposób się przyczynili do solidnych badań nad tekstami biblijnymi i nad ich nauką.

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jeden sposób podejścia do Pisma świętego, dostępny dla wszystkich bez wyjątku: to sposób modlitewny. Powodów jest tak wiele, że nie sposób je wszystkie wymienić. W Piśmie świętym wiele modlitw, wśród których najważniejsza jest powszechnie znana Modlitwa Pańska, czyli Ojcze nasz, którą kiedyś  jeżeli nam Pan Bóg na to pozwoli  szczegółowo wyjaśnimy. Modlitwy uczą nas psalmy, jest w nich bowiem miejsce "dla życia wspólnotowego i przebywania razem z innymi, ale także dla samotności i odosobnienia; dla żywiołowej radości z osiągniętego powodzenia i zdobytego szczęścia, ale także dla udręki prowadzącej do rozpaczy; dla zachwytu, jaki wywołuje zdrowe ciało człowieka, ale także dla smutku spowodowanego przez śmierć; dla wiary i uwielbienia, ale także dla zwątpienia i ciemności; dla uczucia wdzięczności i dla gorzkiej skargi... Nie ma w nich niczego przytłumionego"11. To dlatego właśnie psalmy stały się oficjalną modlitwą Kościoła.

Wspaniałym przykładem modlitwy – także na dzisiejsze czasy – jako bezpośredniej rozmowy z Bogiem, którego obecność niemal namacalnie się odczuwa, jest targowanie się Abrahama z Panem Bogiem o los Sodomy i Gomorry, kiedy to pod sam koniec Pan Bóg obiecuje: Nie zniszczę Sodomy i Gomory ze względu na tych dziesięciu12 sprawiedliwych. Aż żal bierze, że Abraham poprzestał na tych dziesięciu, bo może by i tak było, że Pan Bóg ulitowałby się nad Sodomą i Gomorą, gdyby się w tych miastach znalazł jeden tylko sprawiedliwy. Może rzeczywiście i nasz świat mimo zbrodni, jakie się w nim dokonują, tylko dlatego jeszcze istnieje, że Pan Bóg widzi wśród nas tych dziesięciu sprawiedliwych, którzy się modlą i pełnią dobre uczynki.

Wreszcie Pismo święte jest dla nas źródłem przepięknej modlitwy myślnej. Zresztą zawsze dla świętych takim źródłem było. Żeby daleko nie szukać, wystarczy wspomnieć założyciela mojego zakonu, świętego Ignacego Loyolę, który w Ćwiczeniach duchownych zaleca, żeby na każde wydarzenie ewangeliczne patrzeć nie tylko tak, jakby się ono na oczach rekolektanta rozwijało, ale tak przede wszystkim, jakby sam rekolektant był jednym z uczestników tego wydarzenia  i z tego właśnie czerpać odpowiednie korzyści i zrywać owoce jak z cudownego rajskiego drzewa.

A na zakończenie krótka wypowiedź ze znanej złotej książeczki Tomasza a Kempis O naśladowaniu Chrystusa, na której się wychowało wielu świętych: „W Piśmie świętym prawdy szukać trzeba, nie wymowy. Każdą księgę Pisma świętego w tym duchu czytać należy, w jakim ją napisano. W księgach Pisma świętego pożytku raczej szukać nam trzeba niż smakowania wymowy. Nie o to pytaj, kto to powiedział, lecz na to zwracaj uwagę, co się mówi. Nasza ciekawość często nam przeszkadza w czytaniu Pisma Świętego, ilekroć chcemy zrozumieć to i nad tym podyskutować, co po prostu pominąć by trzeba”13.

 

1 KKK 80.

2 Mt 28,20.

3 Por. Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna o wierze katolickiej Dei Filius, rozdz. 4 (D 1800 [3020]).

4 Por. Łk 2,19.51.

5 Por. DV 8.

6 DV 8.

7 Tamże.

8 Paul Claudel: Umiłowanie Pisma świętego. Przeł. Piotr Lubicz. Warszawa 1958, str. 6-7.

9 Słownik języka polskiego. Tom pierwszy A-K. Warszawa 1978, str. 156, s.v. biblia.

10 Por. Jared Wicks: Wprowadzenie do metody teologicznej. Kraków 1995, str. 19 (zob. także przypis 11 na tej samej stronie).

11 Piotr van Bremen: Jak Ojciec Mnie posłał. Kraków 1992, str. 9.

12 Rdz 18,20-33.

13 I 5, 2-3. 9-10 [Przekład mój].

 

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić