Smutek zamieniony w radość - 4 IV 2021

02 kwi 2021
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Zmartwychwstanie Pańskie;
Ewangelia według św. Jana 20, 1-9

Ów „pierwszy dzień po szabacie”, jak go nazywa św. Jan Ewangelista, zapowiadał się bardzo smutno. Pana Jezusa pogrzebano naprędce, bo już zaczynał się szabat, i nie dopełniono wszystkich obrzędów związanych z pogrzebem. Kobiety wybierały się, by wczesnym rankiem dopełnić tego, co należało jeszcze zrobić, a więc, aby namaścić pogrzebane ciało. Miały tylko jeden problem: kto im odsunie ciężki kamień, który zamykał wejście do grobu.

Pierwsza szła Maria Magdalena. Ona bodaj najwięcej z wszystkich nich doświadczyła Jezusowego miłosierdzia. Była przegrana jako człowiek i jako kobieta. A Mistrz z Nazaretu przywrócił ją do pełnego życia. Wszystko Mu zawdzięczała. Teraz znów straciła wszystko. Pozostała jej tylko troska o Jego martwe ciało. Gdy przyszła do grobu, przeraziła się. Kamień był odsunięty, a grób pusty. Przez głowę przemknęła jej straszna myśl: zabrano Pana i nie wiadomo, gdzie Go położono. Jakby tego było mało, nawet po straszliwej męce i śmierci krzyżowej nie dają Mu spokoju. Pobiegła więc do Szymona Piotra, najważniejszego z uczniów Jezusa, żeby podzielić się tą straszną wiadomością.

Dla Apostołów było to tak nie do wiary, że dwaj z nich, właśnie Piotr i Jan, pobiegli, aby to sprawdzić. Jan – młodzieniaszek – przybiegł pierwszy, zobaczył odsunięty kamień, ale nie wszedł do grobu. Może się bał, a może chciał, żeby to Piotr jako straszy i wiekiem, i godnością przeprowadził ten rodzaj przykrej inspekcji.

Kiedy przyszedł Piotr i wszedł do grobu, zobaczył leżące płótna i chustę, która była na głowie Jezusa, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do grobu i Jan… Te szczegóły, które przytacza, są bardzo ważne, bo były dla nich znakiem, że nikt Jezusa nie zabrał. Zabrano by Go przecież z płótnami i chustą, tym bardziej, że musiano by to robić w pośpiechu, a ten pusty grób z leżącymi płótnami i zwiniętą chustą był znakiem, że dokonało się coś innego… Właśnie co?

Teraz wszystko im się poukładało: i słowa Pisma, że On miał powstać z martwych, i zapowiedzi Jezusa, który kilkakrotnie o tym mówił. Zapewne się dziwili sami sobie, że do tego momentu ich nie rozumieli, że pozostawały dla nich ciągle abstrakcją. I oni bowiem, i my rozumiemy wszystko w świetle naszych dotychczasowych doświadczeń, a przed Jezusem nikt przecież nie zmartwychwstał. To była absolutna nowość, przekraczająca wszelkie wyobrażenia.

I nas Pan Bóg prowadzi tą samą drogą. Jak niegdyś nad swoimi pierwszymi uczniami, tak i teraz Pan pracuje nad nami, abyśmy uwierzyli w to, czego nie potrafimy sobie wyobrazić, w absolutną nowość zmartwychwstania w naszym życiu. I nie chodzi tu tylko o wiarę w zmartwychwstanie Jezusa jako fakt historyczny. Chodzi o to, że i my w Nim zmartwychwstaniemy, że On jest Panem życia i śmierci, także naszej śmierci, że żadne wydarzenia w naszym życiu, z tymi najtrudniejszymi włącznie, nie wymykają się spod Jego pełnej miłości Boskiej władzy. Po to po raz kolejny świętujemy ów pamiętny „pierwszy dzień po szabacie”, który zaczął się smutnie, wręcz beznadziejnie, ale smutek zamienił się w radość, a beznadzieja w nadzieję życia wiecznego. Oby tak było i z nami, bo Pan wszystko przygotował, abyśmy i my ujrzeli i uwierzyli.

 

Warto odwiedzić