Prorok jak ogień
Następnie powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia. On głód na nich sprowadził, a swoją gorliwością zmniejszył ich liczbę. Słowem Pańskim zamknął niebo, z niego również trzy razy sprowadził ogień. Syr 48, 1-3.
Bóg nie opuszcza Izraela, choć Izrael opuszcza Boga i pogrąża się w pogaństwie. Tak dzieje się od samego początku. Pan Bóg bowiem nie opuścił pierwszych rodziców, gdy oni przez grzech pierworodny Go opuścili i popadli w moc złego ducha. Tak działo się i potem w historii Izraela, od patriarchów począwszy. Co ważne, pierwszym doświadczeniem troski Boga o zagubionego człowieka czy naród jest doświadczenie pozornego opuszczenia przez Boga. „Pozornego”, bo Bóg nigdy nie opuszcza człowieka – nigdy nie przestaje go kochać. Owszem, pozbawia go niekiedy szczególnych darów i łask, którymi go obsypał, ale – jak to podkreślają mistrzowie duchowi, a wśród nich i św. Ignacy Loyola – nigdy nie pozbawia człowieka łaski wystarczającej do zbawienia (por. CD 320). Dając mu doznać owego pozornego opuszczenia, jednocześnie daje mu doświadczyć niektórych gorzkich owoców jego grzechów, aby mógł odczuć na sposób fizyczny czy psychiczny, w jakiej sytuacji się znalazł, opuszczając Boga.
Tak dzieje się z Izraelem pogrążającym się w pogaństwie. Bóg zsyła na niego potężną klęskę suszy. Ziemia Obiecana, która miała być mlekiem i miodem płynąca, zamienia się w pustynię. Naród Wybrany, który do tej pory korzystał z obfitości jej owoców, zapomniał, że ona sama oraz jej owoce są darem Boga. Przyzwyczaili się i wydawało im się, że już tak zawsze będzie, a tymczasem przed Izraelem pojawia się widmo śmierci z głodu i pragnienia, jak niegdyś na pustyni podczas drogi z niewoli egipskiej. Przypominają się tu słowa Mojżesza: Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana (Pwt 8, 2-3).
W życiu duchowym jest jednak tak, że same fakty nie wystarczają. Można je bowiem różnie rozumieć i interpretować. To jeden z głównych frontów walki duchowej. Jeśli człowiek przyjmie interpretację, jaką podsuwa mu zły duch, wtedy doświadczenie, które ma służyć jego nawróceniu, staje się dodatkową przyczyną jego odejścia od Boga, albo wręcz przysłowiowym „ostatnim gwoździem do trumny”. Dlatego Pan Bóg pomaga człowiekowi czy narodowi znajdującemu się w takim kryzysie pozornego opuszczenia znaleźć jego prawdziwą, Bożą interpretację. Czyni to najczęściej poprzez wybranych przez siebie ludzi.
Takim człowiekiem w tamtej sytuacji Izraela okazuje się prorok Eliasz. Na Górze Karmel, głównym miejscu działalności Eliasza, znajduje się potężny jego pomnik z napisem w trzech językach: łacińskim, arabskim i hebrajskim: Powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia. Eliasz to pierwszy z wielkich proroków Starego Testamentu. Dotychczasowi prorocy byli doradcami królów, owszem, czasami ich korygowali, ale Eliasz spełnia zupełnie inną rolę. Staje się przeciwnikiem spoganiałego króla Achaba i przejmuje jego zasadnicze zadanie, a głównym zadaniem króla Izraela było prowadzić naród zgodnie z wolą Boga. Temu zadaniu Achab się sprzeniewierzył, i to w sposób ekstremalny.
Już samo imię proroka jest prowokacją i wezwaniem do nawrócenia dla króla i narodu, hebrajskie Elijahu oznacza bowiem: „Bogiem moim jest Jahwe”. Także słowa Eliasza są jak pochodnia, która oświetla ciemności Izraela. Jego misja prorocka rozpoczyna się bowiem od konfrontacji z królem Achabem i od słów, które całemu Izraelowi pokazują sens straszliwego doświadczenia suszy i widma śmierci głodowej: Prorok Eliasz (…) rzekł do Achaba: „Na życie Pana, Boga Izraela, któremu służę! Nie będzie w tych latach ani rosy, ani deszczu, dopóki nie powiem” (1 Krl 17, 1). Prorok mówi po pierwsze, że doświadczenie to przychodzi od Boga, po drugie, że będzie bardzo dotkliwe, gdyż trwać będzie lata całe, a po trzecie, że zakończy je słowo Boga wypowiedziane przez niego. Izrael otrzymuje więc zapowiedź klęski, ale i nadzieję, że ona przeminie i że nad tym wszystkim czuwa Bóg.
Eliasz opuszcza jednak ziemię Izraela i udaje się do Sarepety Sydońskiej, a więc do pogan, i tam zatrzymuje się u pewnej wdowy. To też znak: na czas próby Izrael pozostaje bez proroka, żeby jeszcze mocniej doświadczył skutków opuszczenia Boga. Tymczasem prorok dokonuje cudów wśród pogan, i to nie tylko cudownego rozmnożenia mąki i oliwy w domu wdowy, u której się zatrzymał, ale cudu wskrzeszenia jej zmarłego syna. Pan Bóg objawia swą zbawczą obecność poprzez proroka raczej wśród szczerych pogan niż wśród swego ludu, który Go zdradził.
Zapewne u wielu z nich rodzą się pytania: Co to się stało, że Bóg i Jego prorok pomagają teraz poganom, a nie Izraelitom, cierpiącym głód i pragnienie? Powoli Izrael dojrzewa do tego przekonania, które w sposób jednoznaczny sformułuje św. Jan w Apokalipsie: Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust (Ap 3, 15b-16).
W życiu duchowym nie ma kompromisów: albo służy się Bogu jedynemu, albo bożkom, czyli demonowi, który za nim się ukrywa. Zresztą w dalszej swej działalności Eliasz sam postawi Izraela przez tym wyborem, podobnie jak kilkaset lat wcześniej, po powrocie z niewoli egipskiej, uczynił Jozue: Zdecydujcie dziś, komu chcecie służyć: Panu, który Was wywiódł niewoli egipskiej, czy innym bogom? (por. Joz 24, 15).
Do tego duchowego radykalizmu jesteśmy wzywani zawsze, ilekroć grzęźniemy w kompromisach i stajemy się letni. Pan Bóg domaga się wtedy i od nas, podobnie jak wtedy od Izraela, konkretnych faktów, które świadczą o powrocie do Niego. Dobra wola i słowne deklaracje, choć są ważne, nie wystarczą. Potrzebna jest odpowiedź wyrażona w konkrecie życia, jak to zobaczymy w dalszej historii proroka Eliasza.