Adwentowa refleksja
Adwent to początek Roku Liturgicznego. Tygodnie dzielące nas od uroczystości Bożego Narodzenia pomagają nam wejść w rytm chrześcijańskich tajemnic. Trzeba na nowo ożywić w sobie pragnienie spotkania z Bogiem na pustyni naszych serc. Trwajmy na modlitwie z sercem czuwającym przy Panu, byśmy mogli odnaleźć w każdym naszym działaniu wolę Bożą.
Pan Jezus chce wejść w nasze życie, by wszystko w nim odnowić. On usuwa z naszych serc różne lęki i niepokoje, by przywrócić nam nadzieję. Tylko Jezus przyjęty jako dar od Ojca może przemienić nasze życie, nadać mu głębszy sens i uczynić piękniejszym. Oby coraz więcej było w nas Jezusowego światła w naszym duchowym przygotowaniu do Świąt Bożego Narodzenia.
Panie, przyjdź! - taki był okrzyk pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Podobne wołanie odnajdujemy w ostatnim zdaniu Nowego Testamentu, w Księdze Apokalipsy (Ap 22, 20). Jest ono wyrazem pragnienia, by Boży czas wszedł w czas człowieka. Oczekujemy na Pana, który puka od naszych drzwi i mówi: jeśli Mi ktoś otworzy, zasiądę do stołu i będę z nim wieczerzał (Ap 3, 20; por. Pnp 5, 2; Iz 20, 5; J 14, 23). To zapewnienie Pana Jezusa napełnia nasze serca wielką radością.
Czujność serca
Powinność czuwania jest też wpisana w misję Kościoła, który nie powinien być skupiony na sobie, lecz przede wszystkim na głoszeniu Ewangelii Jezusa Chrystusa. Ożywmy zatem w sobie gorliwość apostolską, która winna się wyrażać przez nasze czyny przepojone miłością miłosierną i współczującą. Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie - zachęca nas Pan, św. Piotr zaś przestrzega w swoim liście: Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć (1 P 5, 8). Postawa chrześcijańskiej czujności obejmuje całego człowieka, z jego duchem, duszą i ciałem. Dotyczy relacji z sobą samym, z Bogiem, z innymi ludźmi, a także z otaczającym nas całym stworzeniem, o które winniśmy się troszczyć.
Według Ojców Kościoła czujność to jedna z najważniejszych cech Jezusowego ucznia: Co powinno cechować chrześcijanina? - pyta św. Ambroży, biskup Mediolanu. Przede wszystkim czuwanie w każdy dzień i w każdą godzinę, by wypełnić to, co się Bogu podoba, wiedząc, że o godzinie, której się nie spodziewamy, Pan przychodzi. Każdy z nas powinien czuwać nad sobą samym, bo został nam powierzony wielki skarb: Bóg, który stał się człowiekiem. To Bóg, który pragnie wejść w nasze życie, by objąć swoim błogosławieństwem nasz czas.
Czas jest darem Boga
Sądzimy, że czas całkowicie należy do nas. Tracenie kontroli nad nim kojarzymy z umieraniem i wtedy zaczynamy się bać. Niepokoi nas „uciekający” czas, bo nam przypomina o naszej granicy, o tym, że jesteśmy stworzeni; a zatem nasz czas jest ograniczony.
Żeby zatrzymać czas, ktoś może uciekać w rozrywki, w zbyt intensywną pracę czy studia. Dlatego także do nas Jezus kieruje słowa napomnienia: Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele (Łk 6, 14). Żeby ulżyć trudnej do przyjęcia świadomości końca życia, ludzie uciekają w gromadzenie pieniędzy, zdobywanie władzy, wiedzy czy w obsesyjne poszukiwanie przyjemności. Czynią tak, gdyż są daleko od Boga, który ma czas, ma wieczność. Brak czasu jest wołaniem o spotkanie z Bogiem, o prawdziwe życie.
Dlatego tak ważne jest upomnienie Jezusa: Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask (Łk 21, 34-35). Ociężałość serca i umysłu może przybierać różne formy: ktoś popada w melancholię czy w swoistego rodzaju narkotyczny sen zapomnienia, pozbawiając się zdolności planowania swojego życia. Wielu ludzi żyje w takim właśnie zapomnieniu. Obserwujemy we współczesnym społeczeństwie dość powszechną ucieczkę od wolności i odpowiedzialności. A wtedy trudniej jest spotkać Boga, który powołał nas do wolności i dał nam zdolność do dawania Mu wielkodusznej odpowiedzi. Człowiek nie chce uznać, że Bóg jest Panem czasu, co powoduje, że wyłącznie „ludzki czas” jest wypełniony tak wielką goryczą. Nie mam czasu jest wtedy boleśnie prawdziwe.
Co znaczy czuwać?
Popatrzmy na matkę opiekującą się niemowlęciem, na córkę troskliwie towarzyszącą swojej starej matce, na pielęgniarkę troszczącą się o chorego, na kierowcę prowadzącego autobus, na mnicha, który wstaje w nocy, by wielbić Boga. Czuwa też wspólnota Kościoła, by nie oddalić się od swojej pierwotnej gorliwości. Żeby pozostać człowiekiem czuwającym, trzeba zadbać o codzienną refleksję nad swoim życiem, np. przez praktykowanie rachunku sumienia. Jest to dobra okazja, by odczytać znaczenie naszych emocji, impulsów, wewnętrznych napięć. Jeśli tego nie czynimy podczas modlitwy, to wtedy rządzić nami będą nieuporządkowane uczucia i pragnienia. Przed nami trudna droga nabywania umiejętności duchowego rozeznawania, by na wszystko patrzeć i oceniać z Bożej perspektywy. A jest to perspektywa tajemnicy Wcielenia i Odkupienia.
Czuwać - to także umieć siebie wychowywać, to dobrze wykorzystywać czas, czynić prawdziwymi swoje rozmowy i gesty. Tyle rzeczy „puka do moich drzwi”, by się nimi zająć. Dlatego trzeba nauczyć się wybierać te, które prawdziwie służą większej chwale Boga i zbawieniu siebie oraz naszych bliskich. Przy końcu naszego życia zapuka do nas także śmierć, by zweryfikować prawdę naszego życia. Kiedy staniemy się ludźmi szczerze czuwającymi, wtedy będziemy słyszeć także pukanie Jezusa, delikatne wołanie Pana, który przychodzi do naszych domów. On przychodzi w postaci dziecka czy młodzieńca, jak przyszedł pewnego dnia do św. Faustyny Kowalskiej (Dzienniczek, 1312). Zrozumiemy wtedy, co znaczy: byłem głodny, a daliście Mi jeść…
Powierzyć swój czas Bogu
Jeśli świadomie zaproszę Jezusa, wtedy przestanę być niewolnikiem „mojego” czasu. Jezus puka do moich drzwi, by dzielić swój czas ze mną. Tak przywraca On sens i wartość mojego czasu, który został mi zadany. Gdy podtrzymam w sobie pragnienie, by Go spotkać jak Oblubieńca z Pieśni nad Pieśniami, wtedy On uwolni mnie od niepokoju z powodu mijającego czasu. Bóg ma czas, ma czas dla człowieka. On przychodzi i puka do naszych drzwi, aby spotkać się z nami pośród wszystkich codziennych wydarzeń. Przychodzi ofiarować nam swą przyjaźń. On jest zawsze pierwszy w działaniu. On chce, byśmy mieli udział w Jego „czasie” i w Jego Życiu, które jest wieczne.