Niszczycielski pomysł - 26 VI 2016
13. Niedziela zwykła;
Ewangelia: Łk 9, 51-62
Jezus podążał do Jerozolimy. Jego nauczanie i życie zmierzały ku końcowi. Szedł jako prorok i Mesjasz do miasta, w którym miał umrzeć. Na początku mesjańskiego posłannictwa nie został przyjęty w swym mieście.
Zły początek zapowiadał też i niedobry koniec. Ludzie z miejscowości, do której chciał wejść po opuszczeniu Galilei, także nie chcieli Go przyjąć, a tym samym zmusili do dłuższej drogi. Nie przyjęto tam uczniów i Jezusa dlatego, że byli pielgrzymami udającymi się do Jerozolimy. Każdy, kto chce iść za Jezusem, musi liczyć się z tym, że niektórzy mogą go odrzucić. Mogą być takie miasta, wioski i domy, które wieją chłodem odrzucenia.
Jezus uczył Apostołów miłości nieprzyjaciół (Łk 6, 27-30), ale oni o tym zapomnieli. Jan i Jakub chcieli zniszczyć ogniem niegościnnych Samarytan i postąpić wobec nich, jak niegdyś uczynił Eliasz, który sprowadził ogień na żołnierzy chcących go pojmać (2 Krl 1, 10-12). Uczniowie zasłużyli na Jezusową naganę, bo zapomnieli o przebaczającej miłości. Droga Mistrza jest drogą miłosierdzia, a nie zniszczenia! Uczeń Jezusa przemienia nieprzyjaciół swoim przebaczeniem i posługą. Modli się za takich ludzi, nie gorszy się ich postawą i niegościnnym zachowaniem. Synami gromu nazwał Jezus dwóch uczniów pytających Go, czy chce, aby ogień spadł z nieba i zniszczył Samarytan. Ci dwaj uczniowie należeli do najwierniejszych z grona Apostołów. Ich emocje i wzburzenie były gniewną reakcją na złe potraktowanie Jezusa. Nigdy w gorliwości o sprawy Boga nie wolno zapomnieć o miłości bliźniego, albowiem w Jego Kościele może być użyty tylko ogień Ducha Świętego, ogień miłości, a nie ogień nienawiści!
Za Jezusem przez świat idą chrześcijanie, szukając ludzi zdolnych rozgrzać się Jego nauką. Zawsze będą tacy, którzy nie przyjmą Pana i Jego uczniów. Nikomu nie wolno zapalać w świecie niszczącego ognia w imię Jezusa! Jest dość miejscowości, serc i umysłów, które chętnie Go przyjmą. Nasze serca pragną szczerze ugościć Mistrza. Jezus stale wzywa i powołuje do swej służby. Co powiemy, kiedy zatrzyma się przy nas? Czy nie będziemy się wymawiać? Pan, powołując, daje możliwość wyboru. Trzeba opuścić duchowo martwych i apostolsko bezczynnych, aby Jezusowi ofiarować swoje serce, umysł i siły.