Świątynia w sercu
Dawid nakazał zebrać cudzoziemców przebywających w kraju izraelskim i wyznaczył kamieniarzy do obrabiania kamieni ciosowych na budowę domu Bożego. Przygotował też Dawid bardzo wiele żelaza na gwoździe, na drzwi w bramach i na spojenia oraz niezliczoną wagę brązu, drzewa też cedrowego w obfitości... (1 Krn 22, 2-4)
Od strony duchowej jest niezwykle piękne, iż Dawid nie czuje się zniechęcony ani przygnębiony faktem, że to nie on zbuduje świątynię dla Pana. Akceptuje w pokorze, że Bóg ma swoje plany i cele, że chce swemu przybytkowi nadać symboliczne znaczenie, którego Dawid i jego dokonania byłyby zaprzeczeniem. Czasy i okoliczności, w których Bóg go powołał, były takie, że nie mógł on nie prowadzić wojen, wyprawiał się więc zbrojnie przeciw swym wrogom, a Pan mu błogosławił. Jest wiele sytuacji, które są skutkiem otaczającego nas zła. Bóg dopuszcza je, ale nie po to, aby zło nas skaziło, lecz by przezwyciężyć je miłością. Dawid nie może być wspominanym przez wieki budowniczym Pańskiej świątyni, bo świątynia kojarzyłaby się z wojną i przelaną krwią. Świątynia Pana ma oznaczać pokój i objawiać naturę Boga, która w pełni zajaśnieje w Jezusie Chrystusie.
Dawid tylko w niewielkiej części rozumie ten tajemniczy plan Boga (podobnie jak to jest z każdym z nas). Całą resztę rozświetla mu wiara, w której na Bogu nigdy się nie zawiódł. Jako człowiek wiary nie traci więc animuszu. Nieustannie myśli o godnym uczczeniu Pana. Choć wie, że nie zbuduje świątyni i że chwała budowniczego przypadnie komuś innemu, nie przestaje się trudzić w gromadzeniu materiału na budowę i sprowadza go z dalekich krajów. Ściąga także rzemieślników i nie żałuje na to środków.
Jakby tego było jeszcze mało, król przygotowuje też liturgię świątynną. Zbiera muzyków, śpiewaków i poetów, którzy tworzą i wykonują utwory liturgiczne ku czci Pana. Sam w tym czynnie uczestniczy. Jest przecież artystą-muzykiem. Ta przytłumiona przez wojny i intrygi polityczne część jego duszy tu właśnie ujawnia się w całej pełni. Można by wręcz powiedzieć, że to w tej właśnie działalności Dawid jest do końca sobą. Wojownikiem być musi, psalmistą być chce (dlatego Dawid przedstawiany jest po dzień dzisiejszy nie z mieczem w ręku, lecz z harfą, Jego zaś dokonania utrwalone na wieki to nie zdobycze wojenne, ale właśnie psalmy).
Król Dawid nie może budować świątyni z kamieni i złota, ale wznosi ją za to w swoim sercu; jej zewnętrznym wyrazem są psalmy. Ten przybytek jest o wiele trwalszy i cenniejszy niż najtwardsze kamienie i drogocenny kruszec. Po psalmy jako wyraz modlitwy sięga sam Syn Boży i Kościół – Ciało Chrystusa – w swej już ponad dwutysiącletniej historii. Zdaniem wielu rabinów i ojców Kościoła utwory Dawida są także częścią liturgii niebieskiej.
Niewielu ludzi może budować świątynie zewnętrzne, ale każdy może i powinien – jak Dawid – budować świątynię Boga w swoim sercu; to o wiele ważniejsze i trwalsze niż kamienne budowle.
W Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa modlimy się wezwaniem: Serce Jezusa, świątynio Boga… Jezus Chrystus sam nie zbudował żadnej świątyni z kamienia. Co więcej, zapowiadał ostateczne zniszczenie tej, która wtedy była w Jerozolimie. Ale Jego Serce stało się najtrwalszą świątynią Boga. Do tego wzywa i nas także przez przykład swego praojca – Dawida.