Wyjaśnienie papieskich intencji AM - maj 2015
Powszechna na maj:
Abyśmy, odrzucając postawę obojętności, mogli zajmować się cierpieniami bliźnich, a szczególnie chorych i ubogich.
Papież Franciszek w jednym ze swoich przemówień, mówił ze smutkiem o „globalizacji obojętności” – o postawie społecznej odwracania się od cierpień bliźnich, którymi nikt się nie interesuje. W czasach, gdy potężne władze i gospodarka światowa odmieniają „globalizację” we wszystkich przypadkach, namiestnik Chrystusa wyraża dramatyczną prawdę: obojętność staje się niemalże powszechna, choć globalizacji przyświeca ideał postępu, a nawet solidarności. Człowiek nie może zgodzić się na taką „kulturę”, która – jak mówi Papież – nie potrafi współczuć cierpiącemu, temu, który potrzebuje autentycznej pomocy.
Różne formy ateistycznych socjalizmów przyzwyczajają nas do tego, że potrzebującymi winno zająć się państwo, specjalne instytucje, jacyś „inni”, byle nie my. Jak wygląda to w rzeczywistości, nie trzeba wiele mówić w naszym polskim kontekście – jak może „system” troszczyć się o chorych i ubogich, gdy nie szanuje się życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci?! Taka „kultura” zobojętnienia uderza w samo serce człowieczeństwa, które zakleszcza się w egoizmie grup lub jednostek, czyniąc je niezdolnymi do miłości.
Papież, diagnozując tę społeczną chorobę, wskazuje ewangeliczne lekarstwo szlachetnych czynów: bycia „oczami” niewidomego i „nogami” chromego, którzy stają się w ten sposób dla nas „drogą uświęcenia”. Na ścieżce trudnej, bezinteresownej miłości okazywanej chorym i ubogim realizujemy fundament wszystkich norm moralnych. Wsparcie bez osądzania bliźniego uwalnia także nas od fałszywej pokory, która szuka osobistego uznania w zadowoleniu z siebie Ewangeliczne podejście do krzyża niesionego przez cierpiących, sprawia, że – jak pisze Ojciec Święty – czas spędzony u boku chorego jest „czasem świętym”. Dla niosących krzyż cierpienia może być on, z Bożą łaską, szczególną pomocą w osobistym nawróceniu oraz „źródłem do uzyskania i umocnienia mądrości serca”.
Spotkanie z chorym lub ubogim niosącym pokornie swój krzyż na wzór Chrystusa staje się także momentem szczególnej łaski dla pomagających, którzy mogą zobiektywizować swe małe cele życiowe, zbliżając się – przez miłość bliźniego – do miłości Bożej.
Ewangelizacyjna na maj
Aby wstawiennictwo Maryi pomagało chrześcijanom żyjącym w zsekularyzowanych środowiskach z gotowością głosić Jezusa.
Po co odniesienie do Maryi w ewangelizacji prowadzonej w XXI wieku, jeśli w społeczeństwach nie tylko Europy „wyparowują” w ogóle przejawy wszelkiej pobożności? Być może większość dziewcząt dziś nie chce wzorować się na Maryi. Ledwo 1/3 młodych Europejek na Zachodzie, jako priorytet życiowy wskazuje macierzyństwo. Są korporacje dające pracownicom wsparcie w zamrożeniu komórek jajowych, by mogły urodzić za kilkanaście lat, a „póki co” niech dziecko nie przeszkadza w karierze i pracy.
Powyższe stwierdzenia to ukazanie absurdów, jako „typowej” drogi „rozwoju” społeczności odrzucającej swoje przesiąknięcie wiarą i pobożnością. Skutkiem osłabienia pobożności i wiary jest odejście od modlitwy Anioł Pański w codziennej pracy, zaniechanie w restauracjach modlitwy przed posiłkiem, „gimnastykowanie się” polityków, by np. preambuła Konstytucji – jeśli musi wzywać Boga – nie była zbyt jednoznaczna... Stewardessy niech nie noszą krzyżyków na szyi. Dzieciom w szkole nie wolno w jasełkach używać słów „Boże Narodzenie” i „Dzieciątko Jezus”, aby nie urazić ludzi innej wiary.
Zauważmy, Szatan musi się wściekać, gdy na horyzoncie jest Maryja (potomstwo Jej zmiażdży mu głowę). By bronić się przed Jezusem, szaleje, próbując zniszczyć Maryjność.
Choć zastraszający jest postęp odcinania się ludzi od pobożnego życia, Maryja jak w Kanie nadal prosi za nimi swego Syna.
Zwracajmy się więc do Maryi nie tylko czasami, ale zawsze, aby prosić Ją o wstawiennictwo. Gdy naprawdę znów codziennie będziemy żyć z Maryją, ożywi się i nasza gotowość niesienia Jezusa światu i doświadczymy skuteczności Jej opieki w zsekularyzowanych środowiskach.