Uczniowie Jezusa - 3 VII 2022

04 lip 2022
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

14. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Łukasza 10, 1-12.17-20

Dzisiejsza  Ewangelia to swoisty instruktaż ewangelizacji, skierowany nie tylko do „zawodowych” ewangelizatorów, ale do każdego z nas.

Należą do niego nie tylko słowa Pana Jezusa, choć one są najważniejsze, ale także wprowadzenie, jakie czyni do nich Ewangelista Łukasz. Skupmy się więc na nim, bo o słowach Pana powiedziano i napisano już bardzo dużo, a dla nas i to wprowadzenie jest słowem Bożym. Otóż, czytamy w nim, iż Jezus wyznacza jeszcze innych 72 i wysyła ich po dwóch… Jeśli pierwszych 12 można uznać właśnie za owych „zawodowych” ewangelizatorów, a więc w naszym kontekście historycznym biskupów, księży, zakonników i siostry zakonne, to owi 72 oznaczają wszystkich innych ochrzczonych. Wszyscy chrześcijanie są powołani do głoszenia Ewangelii. Tak to rozumiał Kościół pierwszych wieków, który ściągał na siebie i taką krytykę: A cóż to za religia, którą głoszą przekupki na targu? O to chodzi i dziś, żeby Ewangelię głosiły i dzisiejsze przekupki na współczesnych targach, czyli wszędzie, gdzie się da… Nastały czasy kryzysu oficjalnych ewangelizatorów, ale sytuacja ta ma też swoją pozytywną stronę. Jest wezwaniem do odkrycia misji ewangelizacyjnej, którą ma każdy z nas na mocy Chrztu św.  i Bierzmowania.

Jezus wysyła owych 72 po dwóch… To też bardzo ważne, a to nie tylko dlatego, żeby się wspólnie modlili i nawzajem wspierali. Chodzi również o coś innego, nie mniej istotnego, aby ujawniały się w nich te znaki, które sam Jezus nazywa znakami rozpoznawczymi swoich uczniów, a są nimi miłość i jedność. Te dwie zaś nie mogą się ujawniać, gdy działa się w pojedynkę. Ewangelię bowiem głosi się nie tylko słowem, ale przede wszystkim życiem. A są i takie sytuacje, kiedy można ją głosić wyłącznie życiem.

Jezus wysyła owych 72 do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierza. Oznacza to, że uczniowie, my wszyscy, mamy misję przygotowania ludzi na przyjście Jezusa i na ich spotkanie z Nim. Jest to zatem misja podobna do misji Jana Chrzciciela. Nie wolno nam skupiać uwagi na samych sobie i na naszych słowach. Ani my sami, ani nasze głoszenie czy nawet nasze najpiękniejsze świadectwo nikogo nie zbawi. Jedynym Zbawicielem jest Jezus, i naszym zadaniem jest przygotować ludzi i doprowadzić ich do Jezusa – uczynić ich Jego uczniami; nie naszymi uczniami. Tak zresztą powie sam Pan Jezus tuż przed swoim wniebowstąpieniem: Idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody… Słowo „nauczajcie”, które najczęściej spotykamy w polskich tłumaczeniach, nie oddaje w pełni oryginalnego μαθητεύσατε (mathēteúsate), które dosłownie oznacza właśnie „czynić uczniami”.

W tym kontekście należy rozumieć często powtarzane ostatnio powiedzenie: Kto opuszcza Kościół z powodu księdza, znaczy to, że nigdy nie spotkał Jezusa, że nie był Jego uczniem.

Kolejne zalecenia to te, że misja ta ma się odbywać w pełnym zawierzeniu Jezusowi, a wyrażać ma się ono w ubóstwie i bezbronności wobec wrogiego świata. To ewangeliczne szaleństwo ma pokazać, że to Pan jest mocny w naszej słabości. Nie wolno nam Go zasłaniać. Całe zaś głoszenie ma być maksymalnie proste. Ma zapowiadać bliskość Królestwa Bożego, a więc tego królestwa, które przychodzi wraz z Jezusem Chrystusem.

I jeszcze jedno na koniec: sukcesów w ewangelizacji nie należy przypisywać sobie i to nie one mają być źródłem radości. Cieszcie się z tego – powie Pan – że wasze imiona zapisane są w niebie, czyli z tego, że Bóg was kocha i że staliście się przekazicielami Jego miłości.

 

Warto odwiedzić