Za Jezusem w ramionach Ojca - 25 VII 2021
17. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Jana 6, 1-15
Zrobić krok naprzód – nie w ciemność, ale dlatego, że oglądamy znaki, jakie czyni Pan dla tych, co chorowali. Rozglądaj się wokół, a zobaczysz owe „znaki”. Idą za Jezusem – robią krok ku Jezusowi. Bez tego nie będzie naśladowania Pana. On podnosi oczy i widzi nas wszystkich i patrzy nam w oczy.
Bóg szuka mojej i twojej twarzy. Jest głodny! Bóg jest głodny ciebie. Możesz zaspokoić głód Pana Boga. Obecnością – ukazując Bogu swoją twarz. By to się stało, trzeba nam być blisko, czyli pójść-za-Nim w praktyce.
Idą za Jezusem. Są głodni. Pan Jezus to widzi. Ich obecność syci Serce Boże i On reaguje, by zaspokoić nasz głód. Ci, co idą za Nim, są głodni Boga. Dokonuje się spotkanie niepojęte: Bóg głodny człowieka i człowiek głodny Boga spotykają się i sycą.
Człowiek jest w stanie nasycić się tylko i wyłącznie Bogiem. Wszystko inne nie tylko nie zaspokoi głodu, ale go zwiększy. Jak syci? Pyta: Gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli? Czy nie dlatego ludzie nie chcą być za blisko Pana Jezusa? Boimy się tego pytania! Lękamy się, że będzie chciał coś nam zabrać.
Ewangelia daje wskazówkę: … mówił to, wystawiając go na próbę. Próbę wiary, a nie kontrolę zasobów. To zaproszenie do tego, by zobaczyć, co mamy do dyspozycji. Filip ogłasza (szybko liczy): …za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać. Andrzej, brat Szymona Piotra, powiada: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?
Mamy konkret i konkretne ale. Obaj patrzą na siebie i swoje możliwości, a te wiadomo są mocno okrojone. Idą za Panem Jezusem, lecz są jeszcze daleko od Jego sposobu myślenia. Są blisko, jednak nie wystarczająco na tyle, by rzucić się całkowicie w ramiona Ojca niebieskiego. To ode mnie zależy, czy zrobię ten krok wiary, by znaleźć się w Jego ramionach.
Jezus uczy nas trwania w ramionach Ojca. Każcie ludziom usiąść. Porządkuje stan rzeczy: wiem, co jest, i wiem, co mam. Takie uporządkowanie może wywołać ból głowy. Nie widzi pięć tysięcy gąb do wykarmienia, a pięć tysięcy osób, ich twarze, historie ich życia i to, że idą za Nim. Widzi to, co ma pod ręką: pięć chlebów jęczmiennych. Nie marudzi, nie rozkłada bezradnie rąk. I… wyobraź sobie ów ruch: bierze i podnosi do Ojca jak dziecko, które wyciąga swoje rączki w kierunku ramion taty. To akt zawierzenia Bogu.
To właśnie z wiary (zawierzenia) Pan Jezus rozdaje siedzącym. Jest porządek. Nie ma rozpychania się łokciami. Rozdaje tyle, ile kto chciał. To niemożliwe! Chodzi nie o robienie zapasów na zaś. Chodzi o dziś. Bogiem nie da się nasyć na zapas.
Trwanie w ramionach Ojca to radość i sytość. To także dbałość o to, by nic się nie zmarnowało. Nie rozrzucajmy wokół siebie chleba. Ważnym słowem jest zbieranie. Nie kumulacja, a podnoszenie z szacunkiem każdego ułomka. Ojciec zadziwia, bo dla każdego starczyło i jeszcze napełnili dwanaście koszów. Czy widzimy ten cud? Ludzie idący za Jezusem spostrzegli ów cud. Najważniejsze jest, aby dostrzec Jezusa, Syna Bożego, i obwołać Go Panem i Królem swego życia.