Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki

27 lut 2021
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Przez całe życie ks. Franciszek Blachnicki (1921-1987), zwłaszcza podczas corocznych rekolekcji, powracał do momentu swojego nawrócenia, jakie przeżył w więzieniu w Katowicach, gdzie został uwięziony przez Niemców za działalność patriotyczną, która zdaniem okupantów zagrażała interesom III Rzeszy. Więziony był w latach 1942-1945, przebywał 14 miesięcy w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu pod numerem 1201. Skazany został na karę śmierci przez ścięcie. Wyrok, na który czekał 135 dni, nie został z niewyjaśnionych przyczyn wykonany. Ale zanim doświadczył tej duchowej udręki przed czekającą go śmiercią, przeżył głębokie nawrócenie, dzięki niespodziewanej łasce Boga. Niespodziewanej, bo do czasu tego mistycznego momentu spotkania z Bogiem żywym raczej ufał własnym zdolnościom i sile charakteru. Marzył o budowaniu lepszego, bardziej sprawiedliwego świata, dzięki swoim umiejętnościom i przedsiębiorczości oraz chęci działania dla innych. Po wielu latach opowiadał, że pewnego dnia przyszły mu na myśl słowa Jezusa z Góry Błogosławieństw. Nagle doświadczył takiego olśnienia, że zaczął głośno wołać w swojej więziennej celi: wierzę, wierzę, wierzę! Od tej chwili doświadczał stałej obecności Jezusa zmartwychwstałego. Jego wiara na nowo ożyła i przestał lękać się śmierci. Zrozumiał też, że budowanie lepszego świata jest możliwe jedynie z pomocą Pana Boga. Również w więzieniu odkrył swoje powołanie i postanowił, że jeśli zostanie ocalony, poświęci swoje życie na służbę Bogu i ludziom.

 

 

Drugie nawrócenie

Po uwolnieniu z więzienia w styczniu 1945 roku Franciszek, mając 24 lata, wstąpił do Seminarium Śląskiego w Krakowie i po 5 latach, w 1950 roku, przyjął święcenia prezbiteratu. Pragnął być gorliwym kapłanem na wzór św. Maksymiliana Kolbe, którego duchowość, zwłaszcza pobożność maryjna, była dla niego inspiracją. Podziwiał apostolski rozmach dzieł założonych i rozwijanych przez tego franciszkańskiego męczennika. To dlatego ks. Franciszek przez rok przebywał w Niepokalanowie. W Katowicach starał się rozwijać działalność duszpasterską wśród ministrantów. Dbał o ich formację liturgiczną, potajemnie organizował dla nich wyjazdy wakacyjne, z obawy przed szykanami ze strony komunistycznych władz.

Ksiądz Franciszek nie bał się prześladowań, a one gwałtownie nastąpiły, gdy na terenie diecezji katowickiej organizował ruch trzeźwościowy, widząc dramatyczne skutki alkoholizmu w polskich rodzinach. Za tę „nielegalną” działalność został aresztowany w 1961 roku, i przebywał 4 miesiące w tym samym katowickim więzieniu, w którym był podczas niemieckiej okupacji. Potraktował ten czas jako przedłużone rekolekcje, sposobność do refleksji, wyciszenia i pewnego podsumowania dotychczasowej posługi duszpasterskiej. Świadczą o tym jego zapiski duchowe, które zostały wydane (Spojrzenia w świetle łaski, Lublin 1996). Ten czas nazwał „drugim nawróceniem”; postanowił już więcej nie skupiać się na sobie, ale całkowicie powierzyć się Bogu, o co starał się przez kolejne lata, tak bardzo owocujące dla Kościoła w Polsce dzięki jego bogatej działalności.

Światło-Życie

Po uwolnieniu z więzienia ks. Franciszek rozpoczął studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Interesowała go głównie teologia pastoralna, odnowa liturgii, zwłaszcza w okresie po Soborze Watykańskim II, a także żywy przekaz wiary w katechezie. Kiedy w 1972 roku Ministerstwo Oświaty odrzuciło jego pracę habilitacyjną z zakresu eklezjologii, postanowił oddać się całkowicie duszpasterskiej pracy z młodzieżą, która w roku 1976 zaowocowała powstaniem ruchu oazowego Światło-Życie. Sama nazwa nawiązywała do jego doświadczenia mistycznego światła Jezusa zmartwychwstałego, które powinno przemieniać całe życie chrześcijanina. I tak w różnych diecezjach organizowano oazy dla dzieci, młodzieży i studentów.

W sierpniu 1977 roku uczestniczyłem w 15-dniowych rekolekcjach dla studentów na Pardałówce w Zakopanem. Była z nami spora grupa moich rówieśników ze Słowacji. Podczas dwóch tygodni rozważaliśmy słowo Boże z kapłanem oraz z braćmi protestantami ze Stanów Zjednoczonych. Był to dla mnie żywy ekumenizm, tak drogi ks. Blachnickiemu, którego spotkałem kilka razy osobiście na Kopiej Górce. Zrobił na mnie wrażenie człowieka dość surowego i wymagającego. Za to słowa jego homilii, spokojne i głębokie, bardzo do mnie przemówiły. Podczas oazy mieliśmy codziennie Eucharystię. Bardzo poruszający dla mnie był Dzień Wspólnoty w Murzasichle. Trzeba podkreślić, że to głównie górale nie bali się przyjmować do swoich domów oazowiczów, choć byli za to szykanowani przez władzę ludową.

Przyjaciele

Wielkim wsparciem dla oazowej działalności założyciela była duchowa przyjaźń z Metropolitą krakowskim Karolem Wojtyłą, który co roku starał się przybyć do Krościenka nad Dunajcem na „Dzień Wspólnoty”. Razem też chodzili w Pieniny i rozmawiali o przyszłości oaz, które owocowały licznymi powołaniami. To w nich kształtowały się postawy młodzieży, które wydały owoc w 1980 roku w powstaniu NSZZ „Solidarność”. Wcześniej, 8 czerwca w 1979 roku, odbyło się niezwykłe spotkanie oazowiczów z Janem Pawłem II na lotnisku w Nowym Targu, gdzie rozbrzmiewała oazowa pieśń Zwiastunom z gór. Owocem papieskiej pielgrzymki było powstanie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, polegającej na podejmowaniu całkowitej abstynencji od alkoholu przez młodzież.

Ksiądz Blachnicki odbywał ewangelizacyjne wyjazdy do kolejnych krajów Europy. Coraz bardziej zdawał sobie sprawę z potrzeby formowania w Kościele ludzi świeckich do pełnienia zadań społecznych i politycznych. Stan wojenny, ogłoszony 13 grudnia 1981 roku, zastał ks. Blachnickiego w Rzymie. Postanowił nie wracać do Polski, udał się do Niemiec, gdzie w Carlsbergu utworzył prężny ośrodek oazowy, który miał promieniować na całą Europę. Nie był to dla niego łatwy czas z powodu inwigilowania przez komunistyczne służby. Byli pośród nich jego najbliżsi współpracownicy! Tymczasem pojawiało się w tych latach coraz więcej problemów z utrzymaniem płynności finansowej Wydawnictwa. To były jego nowe „ciemne noce”, jakie przeżywał, zawierzając wszystko Panu Jezusowi i Jego Matce. Ostatni zapis w jego dzienniku duchowym brzmi: Krzyż można znieść tylko wtedy, gdy można cierpienie zaakceptować pozytywnie, napełnić miłością! Tak, jak cierpiał Jezus. A to musi być dane! To jest największa łaska!

Ksiądz Franciszek Blachnicki zmarł nagle w Carlsbergu 27 lutego 1987 roku. Jego relikwie są w kościele w Krościenku, nieopodal Kopiej Górki, centrum oazowego, które nadal owocuje ewangeliczną świeżością wiary. Z jego duchowości zrodziły się dwa Instytuty Świeckie: żeński – Instytut Niepokalanej – Matki Kościoła i męski: Wspólnota Chrystusa Sługi. W 2015 roku papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót ks. Franciszka Blachnickiego; po oczekiwanym cudzie za jego wstawiennictwem, otworzy się droga do jego beatyfikacji. Módlmy się za pośrednictwem Sługi Bożego o łaskę wiary wytrwałej, o nowe pokolenie młodych, którzy wybierać będą Jezusa na Przyjaciela, uznając w Nim jedynego Zbawiciela człowieka. Oby czynili to we wspólnocie Kościoła, który jest naszą Matką i Nauczycielką.

 

Warto odwiedzić