Urocze miasteczko Nain
Nain, po hebrajsku Nâʿîm, znaczy miłe, urocze. To mała miejscowość w Galilei rozłożona malowniczo (stąd pewnie nazwa) na zboczu góry Giwat ha-More (515 m n.p.m.). Znana jest nam przede wszystkim z Ewangelii, bo Pan dokonał tam jednego z najważniejszych swych cudów – wskrzeszenia z martwych (por. Łk 7, 11-17). Cuda wskrzeszenia z martwych są dlatego takie ważne, ponieważ uwidaczniają już to, co w pełni objawi się w Jego własnym zmartwychwstaniu, że Jezus jest Panem życia i pokonuje śmierć. Pan dokonał trzech takich cudów. Liczba trzy w Biblii oznacza to co boskie i wskazuje na całość, jedność, na spełnienie... Kiedy ona się pojawia, znaczy, że coś dzieje się w pełni i nie ma już miejsca na dodatki i poprawki, na żadne „ale”.
Najbardziej znane jest wskrzeszenie Łazarza z Betanii, potem wskrzeszenie córeczki Jaira z Kafarnaum i niejako na końcu wskrzeszenie młodzieńca z Nain. Jednakże to ostatnie wskrzeszenie różni się od pozostałych. Przy pierwszych dwu wskrzeszeniach bliscy prosili Pana o pomoc. Prosili wprawdzie o uzdrowienie, ale Pan przybył „za późno” i dokonał cudu wskrzeszenia. W tym przypadku jest inaczej. Tu nikt Go nie prosi. Jezus idzie ze swymi uczniami przez miasta i wioski Galilei i dociera w swej wędrówce do miasteczka Nain. Kiedy zbliża się do bramy miejskiej, widzi wychodzący z niej kondukt pogrzebowy. Jak pisze Ewangelista: Właśnie wynoszono umarłego - jedynego syna matki, a ta była wdową.
W tamtych patriarchalnych czasach kobieta zawsze musiała mieć odniesienie do jakiegoś mężczyzny: ojca, męża, syna… Los kobiet samotnych był bardzo ciężki. Wdowa z Nain straciła całe swe ludzkie oparcie – jedynego syna. Być może Pan ujrzał w niej obraz swojej Matki, którą czekał podobny – choć jeszcze boleśniejszy - los. Ewangelista pisze dalej: Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz!”. Polskie „użalił się” jest tu bardzo słabym słowem. W oryginale greckim mamy bowiem słowo: esplanchnístē. Jest to to samo słowo, którego Jezus używa w przypadku ojca syna marnotrawnego, gdy ten zobaczył go powracającego. Tam zostało ono przetłumaczone jako wzruszył się głęboko. Bardziej dosłownie trzeba byłoby je przetłumaczyć: poruszyły się, zadrżały jego wnętrzności. Jezus reaguje tak jak Ojciec na nędzę człowieka. Jego odpowiedzią jest miłosierdzie. Dlatego – jak pisze Ewangelista - przystąpił, dotknął się mar - a ci, którzy je nieśli, stanęli - i rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię wstań!”. Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. Nie przypadkiem św. Łukasz podkreśla, że dotknął się mar. Ciało zmarłego i mary, na których spoczywał, były według Starego Testamentu rzeczami najbardziej nieczystymi. Jezus dotyka ich, bo jest zwycięzcą największej nieczystości – śmierci. Przywraca życie, nie tylko młodzieńcowi, ale i matce, która, owszem, żyła, ale jakby umarła…
Ten cud dokonany przez Jezusa ma jeszcze inną wymowę. Nain znajduje się w pobliżu Szunem. A to właśnie w Szunem prorok Elizeusz wskrzesił zmarłego syna kobiety, która go często gościła (2 Krl 4, 32-37). O cudzie proroka Elizeusza i jego okolicznościach zapewne bardzo dobrze pamiętano w tamtych stronach. Wystarczy jednak porównać obydwa wskrzeszenia, aby się przekonać, że Jezus ma bez porównania większą władzę niż prorok Elizeusz. Dla tamtych ludzi było to oczywiste. Stąd też ich słowa: Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg łaskawie nawiedził lud swój.
O Nain wspominają w swoich dziełach wielcy Ojcowie Kościoła z IV wieku - św. Euzebiusz z Cezarei i św. Hieronim. Obydwaj podają, że miejscowość ta znajduje się w pobliżu góry Tabor. Nain i Nazaret dzielą jedynie dwie do trzech godzin pieszej wędrówki, a więc ok. 10 km. Jak wskazują wykopaliska archeologiczne, było ono zamieszkałe już w epoce brązu, czyli ok. 3000 lat przed Chrystusem. Sławę jednak zyskało dzięki Jezusowi i Jego cudowi wskrzeszenia młodzieńca. Ze świadectw wczesnochrześcijańskich wiemy, że już w IV–V wieku było miejscem pielgrzymek i że istniał tam kościół. W jednym z takich świadectw czytamy: W domu wdowy, której syna Pan wskrzesił, jest teraz kościół. Również cmentarz, gdzie chciano go pogrzebać, zachował się do naszych czasów. W czasach panowania krzyżowców, a więc w XI i XII wieku, kościół znajdował się pod ich szczególną ochroną. Franciszkanin i podróżnik br. Mikołaj z Poggibonsi, żyjący w XIV wieku w swej relacji z pielgrzymki do Ziemi Świętej zatytułowanej Libro d'Oltramare (Księga o zamorskich krainach), odnotowuje, że istniał wtedy w Nain piękny kościół. Z późniejszych relacji wiemy, że od XVI wieku były tam już tylko jego ruiny. Pod panowaniem muzułmańskim Nain bardzo zubożało i ze starożytnego miasteczka stało się niewielką wioską. Dość powiedzieć, że w początkach wieku XX liczyło niespełna 200 mieszkańców. W roku 1881 Franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej zakupili ruiny dawnego kościoła i w tym miejscu zbudowali niewielki kościół, który stoi tam do dziś. Od czasu, kiedy Nain stało się częścią państwa Izrael, rozpoczął się jego rozwój. Obecnie liczy ok. 2000 mieszkańców. Rozwój i rozbudowa pociągnęły za sobą badania archeologiczne. Potwierdziły one skąpe dane, które podaje Ewangelista, że było to miasteczko otoczone murem, posiadało bramę i w pobliżu znajdował się miejscowy cmentarz. Tak więc możemy z dość dużym prawdopodobieństwem zlokalizować miejsce, w którym Pan Jezus dokonał cudu wskrzeszenia młodzieńca.
Dzisiejsze Nain nie ma zbyt wiele do zaoferowania w sensie światowym. Ani się mu równać z wielkimi miejscami pielgrzymkowymi Ziemi Świętej jak choćby pobliskie Nazaret. Pozostaje jednak uroczą, małą miejscowością, z pięknym widokiem na górę Tabor. To miejsce bardzo pokorne, z którego jaśnieje potęga Bożego Miłosierdzia nad bolejącą po stracie syna wdową i nad wszystkimi, którym śmierć bliskich zadaje ból. Święty Jan Paweł II powiedział w jednej ze swoich homilii: Właśnie w takich chwilach Chrystus przychodzi do każdego z was i, tak jak do młodzieńca z Nain, wypowiada słowo, które porusza i budzi: „Wstań!”. „Przyjmij wezwanie, które postawi cię na nogi!”. Nie są to tylko słowa: sam Jezus staje przed wami, Słowo Boże, które stało się Ciałem. On jest „światłością prawdziwą, która oświeca każdego człowieka” (J 1, 9), prawdą, która wyzwala (por. J 14, 6), życiem w obfitości, które daje nam Ojciec (por. J 10, 10). Chrześcijaństwo nie jest jakimś rodzajem kultury czy ideologii, systemem wartości i zasad, nawet bardzo wzniosłych. Chrześcijaństwo to Osoba, obecność, oblicze: to Jezus, który daje człowiekowi sens i pełnię życia.