Radykalizm ewangeliczny - 28 VI 2020

28 cze 2020
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

13. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Mateusza 10, 37-42

Przypuszczam, że każdy z nas spotkał się z tytułowym sformułowaniem. Niektórych może wprawiło w zakłopotanie, bo niemal wszędzie mówi się o tolerancji, otwartości, dialogu… a w Kościele jeszcze o miłosierdziu, przebaczeniu, zrozumieniu dla drugiego. Tymczasem słowo „radykalizm”, a jeszcze bardziej „radykał”, wydaje się oznaczać odwrotność takich postaw. Radykalizm wielu współczesnym kojarzy się z krzykiem, zamętem, domaganiem się swoich praw, ze stawianiem spraw na ostrzu noża. Opatrzenie kogoś etykietką radykała oznacza często eliminację z tzw. dyskursu społecznego. Tymczasem radykalizm ewangeliczny jest nie tylko postawą słuszną, ale dla prawdziwego chrześcijanina wręcz konieczną. Prawdziwy uczeń Jezusa to ewangeliczny radykał.

Niestety, żyjemy w czasach, w których dokonuje się dość podstępnej operacji na naszym języku, polegającej na podmianie znaczeń słów, które kiedyś miały z gruntu chrześcijańską i bardzo pozytywną treść. Kto z nas dziś wie, że „oświecenie” było kiedyś synonimem Chrztu św., a „asceza” - teraz synonim „umartwienia” - oznaczała kiedyś program ćwiczebny dla zapaśnika, w chrześcijaństwie to samo dla zapaśnika duchowego… i nie miała w sobie nic negatywnego. Podobnie jest z radykalizmem. Słowo „radykalizm” - pochodzi od łacińskiego słowa radix, które oznacza korzeń. Od tego słowa w języku kościelnym utworzono słowo radicalis i radicaliter, które oznaczają od korzenia, pierwotny(ie), dogłębny (ie). Stąd też w swej istocie „radykalizm” oznacza zakorzenienie, pierwotność, dogłębność. Wszystko to naturalnie w sensie duchowym. Jakże to więc różne znacznie od tego, z którym spotykamy się na co dzień. Ileż w nim pokoju, stałości i pewności. Pełny jego obraz odkryjemy, gdy sięgniemy do miejsca w Piśmie Świętym, z którego chrześcijaństwo zaczerpnęło to słowo. Otóż jest nim List św. Pawła Apostoła do Efezjan. Apostoł modli się w nim za Efezjan: Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni (in caritate radicati) i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i  Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą (Ef 3, 17-19). To jest treść radykalizmu ewangelicznego. Nie chodzi o to, że mamy w jakikolwiek sposób odsunąć od siebie naszych najbliższych, choć były takie czasy, gdy i tak to rozumiano, ale o to, żeby się zakorzenić w miłości Boga, objawionej w Jezusie Chrystusie, żeby się zatracić w Nim, aby tych najbliższych kochać już inną miłością, nie tylko tą wynikającą z wdzięczności czy z więzów krwi, ale tą o wiele piękniejszą i potężniejszą, która czerpie siłę z samego źródła – korzenia, a jest nim Bóg w Trójcy Świętej Jedyny, czyli Ojciec, Syn i Duch Święty.

Na koniec mówi Pan o nagrodzie czekającej tych, którzy Mu się powierzą. Moglibyśmy mieć wrażenie, że chodzi tu jakiś rodzaj handlu. Nic podobnego, bo nagrodą nie są jakieś rzeczy czy stany ducha. Nagrodą jest On sam… Przepięknie ujął to św. Augustyn w pierwszym zdaniu swoich Wyznań: Stworzyłeś nas Boże nakierowanych na Ciebie i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie. To szczyt radykalizmu ewangelicznego – tak zakorzenić się w miłości, by spocząć w Bogu.

 

Warto odwiedzić