Syn umiłowany i Sługa cierpiący - 12 I 2020

12 sty 2020
ks. Stanisław Groń SJ
 

Niedziela Chrztu Pańskiego;
Ewangelia według św. Mateusza 3, 13-17

Misja Jana Chrzciciela dopełniła się podczas chrztu Jezusa w Jordanie, a było nią przygotowanie ludzi na przyjście Mesjasza. Teraz Jan poznał, że nadchodzi koniec jego misji, a Jezus rozpoczyna swą działalność. Bóg Ojciec przemówił nad swoim Synem, który wybrał zanurzenie się w wodach Jordanu i wszedł w grono grzeszników: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. A Jezus dobrze zna ojcowską miłość i nam ją objawia. Stając pośród grzeszników, uznaje się za naszego brata i solidaryzuje się z nami. Przyjmując chrzest, chce być wierny Pismom i pragnie wypełnić wszystkie proroctwa dotyczące Jego Osoby. To o Nim Jan, widząc Go nadchodzącego, powiedział do swoich uczniów: Oto Baranek Boży!       Fragment dzisiejszej Ewangelii ujawnia ponadto najgłębszą tajemnicę Boga – Trójcę Świętą. Scena chrztu Jezusa przywołuje też Kalwarię. Tam Zbawiciel zanurzy się w śmierci, tak jak kiedyś zanurzył się w wodach Jordanu. W chwili śmierci Jezusa na Kalwarii rozdarła się zasłona w świątyni jerozolimskiej. Na Kalwarii też Jezus zwrócił się do Boga Ojca, który Go nazwał Synem. Tam również publicznie Jezus został uznany za Syna Boga, i to przez rzymskiego setnika. Na Kalwarii nasz Pan – jak w chrzcie w Jordanie – obarczył się naszymi grzechami i poniósł je na krzyż.

W chrzcie Jezusa Ojciec niebieski potwierdza spełnienie tajemnicy Wcielenia. Zebrani nad Jordanem słyszą słowa: Ten jest mój Syn umiłowany! W ten sposób spełnia się prawda, że: Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. Wtedy Bóg Ojciec daje świadectwo o Synu, zlewając na Niego swego Ducha, który jest Ich osobową miłością. Tak to w sposób obrazowy przedstawiona jest natura Boga, Jednego w Trzech Osobach. Trójca Święta towarzyszy także początkowi naszego życia duchowego. Była z nami w czasie naszego chrztu i jest obecnie, gdy rozwija się życie Boże w nas. Bóg Ojciec wypowiada i nad nami słowa, jakie wypowiedział nad swoim Synem.

Ochrzczeni są wspólnotą wiary, nadziei, miłości i żyją w Kościele, aby upodobnić się do Chrystusa. Nasz chrzest jest ponadto wyznaniem wiary w Niego. Jezus nieporównywalnie większy od nas dał nam przykład, jak mamy stawać się pokornymi i świętymi. Chrzest, którego udzielał Jan w Jordanie, był obrzędowym obmyciem duszy z grzechów. Jezusowi nie był on potrzebny, bo On nie musiał niczego zmieniać ani poprawiać w sobie, jako święty i bezgrzeszny. Chrzest Jezusa był podporządkowaniem się woli Boga. Taką samą postawę Bóg chce widzieć i w nas. W chwili chrztu otwiera nam niebo i mówi: Jesteś moim ukochanym dzieckiem. To, co działo się w chrzcie Jezusa, powtarza się i w naszym chrzcie. Bóg otwarł nad nami niebo i posłał swojego Ducha.

Jeśli - nie daj Boże - grzeszymy ciężko, niebo zamyka się nad nami i zamiast Ducha Świętego pojawia się duch ciemności. W takiej sytuacji powinniśmy dołączyć do pokutujących grzeszników. Sam Jezus ośmiela nas do tego swoim przykładem.

 

Warto odwiedzić