Wstała więc Maryja… - 23 XII 2018
4. Niedziela Adwentu;
Ewangelia według św. Łukasza 1, 39-45
Ewangelia tej ostatniej niedzieli adwentu rozpoczyna się od niezwykłego słowa, którego jednak nie znajdziemy w żadnym polskim tłumaczeniu ani też w innych dostępnych mi tłumaczeniach.
Występuje ono jedynie w greckim oryginale. Ewangelia ta zaczyna się tam od słów: Anastãsa dè Mariàm… Dosłownie tłumacząc, trzeba by to oddać w słowach: Wstała więc Maryja… Jednakże i to dosłowne tłumaczenie nie jest w stanie oddać ładunku treści, jaka kryje się w pierwszym słowie tego tekstu, a który od razu wyczuwali pierwsi chrześcijanie mówiący po grecku, gdy czytali ten fragment Ewangelii. Otóż, od razusłowo to przywoływało im najpiękniejsze słowo chrześcijaństwa: Anástasis, które oznacza Zmartwychwstanie. Było ono dla nich tak ważne, że wielu ówczesnych chrześcijan nosiło je jako imię: Anastazy, Anastazja.
Święty Łukasz, umieszczając na początku Ewangelii to wyjątkowe słowo, chce nam powiedzieć rzecz niezwykle ważną. Maryja po przyjęciu słów archanioła Gabriela w czasie zwiastowania, po swoim niech mi się stanie według słowa twego i po poczęciu Jezusa znalazła się w cieniu śmierci. Któż by Jej uwierzył w dziewicze poczęcie, a była przecież już poślubiona Józefowi. W tamtych czasach cudzołożne żony karano śmiercią przez ukamienowanie. Mogła więc żyć w lęku przed śmiercią własną i Dziecka, które nosiła pod sercem. Używając tego słowa, Ewangelista zaznacza, że było inaczej, że Maryja nie tylko nie martwiła się o siebie, że obcy był Jej jakże oczywisty dla nas lęk przed niepewną, a patrząc czysto po ludzku, w zasadzie pewną, złowrogą przyszłością. Co więcej, Ona była pełna energii i radości, bo niosła w sobie wiarę w zmartwychwstanie, niosła w sobie Jezusa, przyszłe Zmartwychwstanie.
Niesiona tą wiarą Maryja biegnie do Elżbiety, gdzie czeka na Nią potwierdzenie słów archanioła: A oto również krewna twoja Elżbieta poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną, dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Elżbieta zaś przy spotkaniu z Maryją nie dziękuje Jej najpierw za przybycie i gotowość pomocy, której na pewno potrzebowała, lecz wysławia Jej wiarę: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.
Ten czas, na parę dni przed Bożym Narodzeniem, jest i dla nas wezwaniem do takiej właśnie wiary. W przeciwnym razie nie pocznie się i nie narodzi się w nas Chrystus. I spełni się w nas przepowiednia wieszcza: Wierzysz, że Chrystus narodził się w betlejemskim żłobie, lecz biada ci, jeśli nie narodził się w tobie”. A Święta nam miną i pozostanie po nich tylko blade wspomnienie. Oby tak nie było…