Tajemnica ziarna
Gdyby tak człowiek zrodzony i wychowany na morzu został przeniesiony w środek lądu, a nie mając żadnego pojęcia o uprawie ziemi, ujrzał, że zboże wpierw złożone za silnie zamkniętymi bramami i pilnie strzeżone od wilgoci, potem zostaje wyniesione przez wieśniaka, rozsiane i rozrzucone – i to na oczach wszystkich przechodzących – tak że leży na ziemi i nie tylko nie strzeże się go od wilgoci, ale wrzuca się w błoto i w kałuże bez jakiejkolwiek ochrony, czyż taki człowiek nie sądziłby, że zboże się marnuje i nie uważałby za głupca wieśniaka, który to czyni?
Ale ta nagana nie dotyczyłaby istoty rzeczy, świadczyłaby tylko o braku uświadomienia i głupocie niesłusznie sądzącego i wydającego przedwczesny wyrok. Jeśliby bowiem doczekał się letniego skwaru, ujrzałby kołyszące się łany, wyostrzone kłosy, a zboże rozrzucone bez opieki, zgniłe, rozsypane i pozostawione w błocie – powstałe do życia i rozmnożone. Ujrzałby je – po zrzuceniu tego, co było stare – w pełni rozkwitu, wznoszące się w pełni siły, jakoby pośród strażników i towarzyszy, pnące swą łodygę ku górze. Ono nie tylko cieszy oczy, ale ponadto żywi i przynosi znaczny zysk. Zdumiałby się wtedy wielce, że mimo tylu trudności ziarno doszło do takiej bujności, piękna i takich owoców.
Przeto, o człowieku… oczekuj na koniec wydarzeń. Jeśli bowiem wieśniak oczekuje całą zimę, nie bacząc na to, co ziarno wycierpi w czasie mrozów, ale na zyski, które go czekają w przyszłości, to tym więcej ty powinieneś oczekiwać wypełnienia wobec Tego, który sprawiedliwie uprawia cały świat i nasze dusze. Nie mówię tu tylko o wypełnieniu w życiu doczesnym, choć i ono już się realizuje w tym życiu, ale w tym co nadejdzie. Ku jednemu bowiem celowi zmierza Boski plan jednego i drugiego życia: ku naszemu zbawieniu i szczęściu. A choć jest on rozrywany przez czas, to cel jednoczy wszystko: raz jest wiosna, a raz zima, lecz obydwie pory zmierzają ku jednemu: ku dojrzałości owoców. Podobnie rzecz ma się i z naszymi sprawami.