Niedziela Palmowa - 25 III 2018
Męka Pana;
Ewangelia według św. Marka 14, 1 - 15, 47
Święty Marek, prawdopodobnie ów „młodzieniec”, który szedł za Jezusem w ogrodzie Getsemani „odziany prześcieradłem na gołym ciele”, a gdy chciano go chwycić, „zostawił prześcieradło i nago uciekł” (por. Mk 14, 51-52), przekazuje nam opis Męki Pana: największego wydarzenia w historii zbawienia. Jak ono przebiega w świetle jego relacji: jak zachowują się uczestniczący w nim ludzie, a wreszcie co robi sam Jezus?
Ludzie przeważnie nie mogą się odnaleźć w obliczu tego, co się dzieje. Postępują nieadekwatnie, a dokonujące się zdarzenia ich przerastają. Niektórzy oburzają się na proroczy gest przedpogrzebowego namaszczenia – hojny czyn miłości kobiety względem Jezusa w Betanii (14, 4 – równowartość rocznej pracy), najbliżsi uczniowie składają życzeniowe deklaracje wierności Jezusowi (14, 29-31), potem zasypiają (14, 37.40-41), a następnie opuszczają Go i uciekają (14, 50); Judasz Go wydaje (14, 10.44-45), Piotr zaś zapiera się Go trzykrotnie (14, 68-72). Fałszywi świadkowie składają przeciw Jezusowi kłamliwe i sprzeczne zeznania (14, 56-59), które przerodzą się w oszczercze urągania i szydzenie pod krzyżem (15, 29-30.35-36). Natomiast arcykapłani, starszyzna żydowska i nauczyciele Pisma pod osłoną nocy aresztują jak rozbójnika Tego, który zawsze działał jawnie (14, 43.46-49), dokładają wszelkich starań, aby Go skazać (14, 55.60-64), aż po współpracę z okupancką władzą (15, 1-3) oraz uproszenie ułaskawienia dla przestępcy (15, 11), aby w końcu pod krzyżem drwić z Tego, który nie spełnił ich mesjańskich oczekiwań (15, 31-32). Są i tacy, którzy poniekąd bezmyślnie stają się narzędziem kuszenia i podszeptów Złego, jak dobywający miecza w czasie Jezusowego aresztowania (15, 47), służąca wraz z obecnymi na dziedzińcu arcykapłana (15, 66-70), tłum domagający się uwolnienia Barabasza (15, 8-14), świadkowie przesłuchania (14, 65), rzymscy żołnierze (15, 16-24) czy też ukrzyżowani obok Jezusa (15, 32).
Tymczasem najtrafniej zachowują się ci, po których najmniej można by się tego spodziewać: kobieta w Betanii (14, 3.9) i te pod krzyżem (15, 40-41.47), nieświadomy swej roli człowiek z dzbanem wody (14, 13), przymuszony Szymon z Cyreny (15, 21), rzymski setnik nieliczący na Jezusowe zejście z krzyża, lecz widzący, jak On umiera (15, 39), a także – paradoksalnie – Józef z Arymatei, szacowny żydowski dostojnik, zapewne członek Sanhedrynu.
A Jezus? Można powiedzieć, za św. Ignacym z Loyoli, że Jego Bóstwo ukrywa się, pozwalając człowieczej naturze cierpieć za mnie (ĆD 196-197). Jezus głównie milczy wobec oskarżycieli (Mk 14, 60-61; 15, 4-5), choć również wyjawia swoją mesjańską tożsamość (14, 62; 15,2) – teraz już to czyni, mimo iż wcześniej nie pozwalał ujawniać, kim jest. Teraz to robi, bo w męce wychodzi na jaw cała prawda o Jego godności: jest Mesjaszem ukrytej Boskości. Ukrytej w cieniu cierpiącego człowieczeństwa, w którym Jezus lęka się, drży, trapi i niepokoi (14, 33), a które nawet wymaga w pewnym momencie, aby Go niesiono na Golgotę (15, 22 – tak dosłownie tłumaczy się greckie ferousin). W ten sposób Jego krew już w czasie wieczerzy, potem na „Miejscu Czaszki” (od topografii wzgórza) i w każdej Eucharystii „wylewająca się za wielu” (14, 24 – gr. ekchynnomenon) – hojniej niż nard kobiety z Betanii – przemienia ludzkie nikczemności i zdrady względem Boga w Jego miłosne oddanie siebie.