Łzy Piotra
Piotr bolał i płakał, bo zgrzeszył jako człowiek. Nie wiem, co mówił, ale wiem, że płakał. Czytam o jego łzach, nie czytam, jak zadośćuczynił. Lecz to, czego nie da się obronić, można obmyć.
Łzy obmywają winę, do której wstyd jest głosem się przyznać. Płacz zaradza winie i wstydowi. Łzy bez strachu mówią o winie, łzy wyznają występek bez naruszania skromności, łzy nie proszą o przebaczenie, ale je otrzymują. Zrozumiałem, dlaczego Piotr milczał, aby więcej nie zawinił, zbyt szybko prosząc o darowanie. Najpierw należy płakać, a potem prosić.
Dobre są łzy, które obmywają winę. Zresztą ci płaczą, na których Jezus spogląda. Gdy po raz pierwszy Piotr się zaparł, nie płakał, ponieważ Pan na niego nie spojrzał. Zaparł się powtórnie, nie płakał, bo Pan jeszcze nie popatrzył na niego; i zaparł się po raz trzeci: Jezus spojrzał i ów gorzko zapłakał. Spójrz, Panie Jezu, abyśmy się nauczyli swój grzech opłakiwać. Stąd widać, iż upadek świętych jest pożyteczny. Nic mi nie przeszkodziło, iż Piotr się zaparł, a pomogło mi, że się poprawił. Nauczyłem się unikać słów przeniewierców. Piotr zaparł się, będąc wśród Żydów, Salomona uwiodło przestawanie z poganami.
Płakał więc Piotr i to gorzko; płakał, by łzami obmyć swoją winę. I ty, jeśli chcesz zasłużyć sobie na przebaczenie, obmyj łzami twą winę. W tymże czasie, w tejże chwili Chrystus spogląda na ciebie. Jeśli może w czymś upadniesz, jest obecny świadek twych tajemnic, abyś to wziął sobie do serca i błąd wyznał. Naśladuj Piotra, który kiedy indziej powiedział: Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję (J 21, 15).