Spirala grzechu
Dawid napisał list do Joaba (dowódcy wojska) i posłał go za pośrednictwem Uriasza. W liście napisał: „Postawcie Uriasza tam, gdzie walka będzie najbardziej zażarta, potem odstąpicie go, aby został ugodzony i zginął”. Sm 11, 14-15
Słowa te są wyrokiem śmierci na męża kobiety, z którą Dawid dopuścił się cudzołóstwa. Jakby tego było mało, wyrok ten, zapieczętowany w liście, wiózł sam skazany do swojego kata. Samo cudzołóstwo i jego bezpośrednie konsekwencje były tylko początkiem dalszych, coraz cięższych grzechów Dawida. Lecz to tylko zewnętrzna strona grzechu. Prawdziwym problemem jest bowiem serce człowieka, które zaplątało się w sieć grzechu. Dawid mógł przecież upokorzyć się, uznać swój grzech, prosić o przebaczenie męża owej kobiety i wynagrodzić jakoś krzywdę, którą mu wyrządził. Stać go było na to, był przecież królem. To jednak nawet nie przyszło mu na myśl. Obce stały mu się proste drogi Pana. Wchodząc w grzech, wybrał kręte drogi Szatana, ojca kłamstwa. Także potem, gdy rękoma innych uśmiercił Uriasza, udawał dobrego, troskliwego króla. Przygarnął owdowiałą żonę Uriasza i zachowywał się, jakby wszystko było w porządku. Wygląda na to, że oszukiwał nie tylko innych, ale i samego siebie. Tekst objawiony zupełnie nie wspomina o tym, że miał z tego powodu jakiekolwiek wyrzuty sumienia. Co za przewrotność i zafałszowanie sumienia, a przecież Dawid to jedna z najpiękniejszych postaci historii zbawienia.
Lecz także ten upadek Dawida jest dla nas Bożym pouczeniem. Nie ma w życiu ludzkim takiej sytuacji, takiego poziomu świętości, żeby nie był możliwy upadek. Można powiedzieć, że jest wręcz odwrotnie. Im dalej, im wyżej, tym większe niebezpieczeństwo upadku i tym poważniejsze jego skutki. Wynika to z prostego faktu, że im bardziej człowiek postępuje w drodze do Boga, im bardziej doskonali się w miłości, bardziej jest wolny. Niewolnik żyje ograniczony lękiem. Lecz człowiek, którego Pan Bóg stopniowo uwalnia do miłości, może tę wolność wykorzystać także przeciw Bogu i przeciw miłości. I tak bywa.
Historia zbawienia i historia Kościoła zna wiele takich przykładów. Nie brak ich i w naszych czasach. Jest rzeczą paradoksalną, że Bożemu planowi i posłannictwu Kościoła nieporównanie więcej zaszkodzili ludzie, którzy kiedyś w swoim życiu osiągnęli wysoki poziom duchowy, a potem stali się odstępcami, niż tak zwane „typy spod ciemnej gwiazdy”. Wielki pisarz kościelny z przełomu II i III w. – Orygenes – pisał, że na uprawianej roli chwasty rosną tym bujniej. Dawid jest tego przykładem i ostrzeżeniem zarazem.
Dlatego tak ważne jest, by takim przypadkom się nie dziwić ani się nimi nie gorszyć. A z drugiej strony, by tym bardziej być czujnym i pokornym, im bardziej mamy poczucie, że Pan przybliża nas do Siebie, obdarzając szczególnymi łaskami i powierzając swoje sprawy.
Za upadających winniśmy się modlić, gdyż Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale żeby się nawrócił i żył. Dlatego też stwarza im możliwości nawrócenia. Czy z tych łask nawrócenia skorzystają, zależy nie tylko od nich samych, gdyż Bóg posługuje się ludźmi. W przypadku Dawida takim człowiekiem okazał się prorok Natan. Ileż męstwa i ducha Bożego musiało w nim być, by stanąć przed potężnym królem i wezwać go umiejętnie do nawrócenia! Może i dla nas Bóg przewidział misję Natana wobec naszych upadłych braci i sióstr…