Nie sądźcie... - 30 IX 2012
26. Niedziela zwykła
Ewangelia: Mk 9, 38-48
W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi o dwóch różnych zagrożeniach, które mogą mieć wspólną przyczynę: zazdrość o sukcesy bliźnich działających w imię Jezusa oraz przyczynianie się do zgorszenia innych.
Drzemie w nas skłonność do postrzegania rzeczywistości w biało-czarnych kolorach. Dzielimy ludzi na „naszych” i „obcych”, „dobrych” i „złych”. Szczególnie wygodne jest połączenie: my–dobrzy, oni–źli. Jakże często zdarza się nam w ten sposób patrzeć na rzeczywistość społeczną i polityczną, ale także na nasze rodziny czy relacje z bliskimi nam osobami. Drzemie w nas głębokie podejrzenie, że jesteśmy z gruntu źli i tylko ogromnym wysiłkiem, z Bożą pomocą, czynimy dobro (por. rozważania św. Pawła w Rz 7, 14-25). Dlatego, gdy nie widzimy tego wysiłku u innych, zakładamy, że nie mogą kierować się dobrymi intencjami, a dobro, które czynią, jest pozorne lub ma zwieść naszą czujność. Niewygodne jest dla nas dostrzeżenie dramatycznego napięcia i zmagania występującego wewnątrz każdego człowieka.
Pełni sprzecznych pragnień i dążeń powodujących konflikty wewnętrzne nie staramy się o uporządkowanie swego życia, lecz chętniej uciekamy się do fałszujących prawdę o nas uproszczeń. Jezus uwrażliwia uczniów na większą złożoność rzeczywistości. A Jego przestroga, aby nie osądzać innych, wydaje się bardzo stosowna w tym miejscu (por. Mt 7, 1). Stąd też pewnie przestroga przed dawaniem powodów do zgorszenia. Człowiek prawy, gdy swym postępowaniem zgorszy, czyli spowoduje zachwianie w wierze, przekreśli całą swą wartość w oczach tych, którzy są skłonni dzielić ludzi na dobrych i złych. W dzisiejszej Ewangelii wybrzmiewa zachęta do większej odpowiedzialności za siebie i rezygnacji z oceniania postępowania innych.