Wyjaśnienie papieskich intencji AM - styczeń 2012
Ogólna na styczeń:
Aby ofiary katastrof naturalnych otrzymywały pomoc duchową i materialną, potrzebną do odbudowania życia.
Ludzkość od początku jej istnienia jest dręczona przez różnego rodzaju katastrofy naturalne. Najbardziej niszczące są powodzie, susze, trzęsienia ziemi, cyklony i tsunami. Przyroda nieożywiona jest nieprzewidywalna, zwłaszcza że – mimo wielu sygnałów ostrzegawczych – równowagę jej działania zakłóca sam człowiek. Nowością jest jedynie to, że w naszych czasach radio, telewizja, gazety, Internet pozwalają uczestniczyć na bieżąco w tych wydarzeniach – a nawet z bezpiecznej odległości oglądać kataklizmy.
Wstrząśnięci patrzymy na filmy czy zdjęcia, słuchamy relacji, powierzamy Bogu ludzi zabitych i dotkniętych cierpieniem. Wkrótce jednak zapominamy, pochłonięci sprawami, które dotyczą nas osobiście. Wydaje się to całkiem zrozumiałe. Pamięć o tym, co się stało, trwa całymi latami, ale tylko u tych, którzy w katastrofie stracili wszystko.
W intencji ogólnej, która rozpoczyna rok 2012, ojciec święty Benedykt XVI nalega, by nie zapominać o ofiarach. A jest ich wiele: mieszkańcy Haiti, Japonii, Sycylii, wybrzeży Pacyfiku, Azji Południowo-Wschodniej (Filipin, Laosu, Kambodży, Wietnamu) ... i terenów zniszczonych powodzią w Polsce. Nie wolno o nich zapomnieć! Mamy trwać w codzienności, zachowując pamięć o tych, którzy nadal cierpią. Chodzi o wspieranie długofalowego procesu, o pomaganie w „odbudowie życia” tym, którzy przeżyli, ale utracili wszystko. Ojciec w niebie chce się posłużyć naszym sercem, naszym umysłem i naszymi rękami – w śpieszeniu z pomocą, nie tylko doraźną i nie tylko duchową, ale także materialną, a przede wszystkim trwającą dłużej niż akcje podejmowane pod wpływem emocji może nawet i dużych, ale niestety ulotnych.
Oby Bóg się zmiłował nad cierpiącymi, wysłuchał ich wołania i posłał przez ludzi wrażliwych pomoc, na którą czekają.
Misyjna na styczeń:
Aby zaangażowanie chrześcijan na rzecz pokoju było okazją do dawania świadectwa o Chrystusie wszystkim ludziom dobrej woli.
Społeczność ludzką nieustannie rozdzierają konflikty wywołane niesprawiedliwością, egoizmem i nienawiścią. O przemocy dowiadujemy się z mediów i z najbliższego otoczenia: zniszczone życie, rozbite rodziny, podzielona społeczność, zatrute środowisko. Czy pokój, którego wszyscy łakną, jest w ogóle możliwy? Czy jego brak nie jest głównym zaprzeczeniem Odkupienia? Patrząc na to, co się dzieje, można stracić nadzieję. Ale przecież Bóg-Człowiek nie był w lepszej sytuacji. Rozpoczął działanie w społeczności podzielonej na biednych i bogatych, „sprawiedliwych” i „grzesznych”, wśród Narodu Wybranego i rzymskich okupantów, Żydów, Samarytan i pogan, niewolników i wolnych. Ludziom Jego czasu mogło się wydawać, że Dobra Nowina, tak jak On ją rozumiał, nie miała szans, by doprowadzić do jakichkolwiek zmian. Jednak Jego śmierć i zmartwychwstanie okazały się zwycięstwem – przyniosły pokój, ale najpierw w relacjach Boga z człowiekiem.
Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa. On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei (1 P 1, 3). „Żywą nadzieję” trzeba wypraszać dla siebie, ale po to, by ją nieść innym. Zgnębionym uczniom wracającym do życia, które opuścili, by iść za Jezusem, nadzieję przywrócił sam Zbawiciel. Dzięki Niemu droga do Emaus stała się dla nich objawieniem. Rozpoznali Pana podczas Łamania Chleba i zawrócili, by opowiadać o Zmartwychwstałym. Potem Duch Święty dał należącym do Chrystusa odwagę, mądrość i zaangażowanie w dziele misyjnym. Każdy i każda z nas jest na końcu tego łańcucha. Trzeba budować więzi z ludźmi tęskniącymi za pokojem. Zaangażowanie na rzecz pokoju już jest dawaniem świadectwa ludziom dobrej woli o Jezusie Chrystusie. Mamy się stać świadkami Księcia Pokoju.