To Ja jestem, nie bójcie się

09 kwi 2014
Jan Gać
 

Słowa Jezusa wypowiedziane do przerażonych Apostołów na widok Mistrza kroczącego nocą po powierzchni Jeziora Galilejskiego (zob. J 6, 20) obecnie można odnieść do tych wszystkich, którzy mają problem z Całunem Turyńskim: jest to pogrzebowe płótno Jezusa, czy też falsyfikat wyprodukowany w średniowieczu, jak to sugerowały analizy przeprowadzone w 1988 roku metodą węgla radioaktywnego w trzech różnych laboratoriach?

Dziś powoływanie się na ich prawdziwość zakrawa na brak rozeznania w temacie, bo żaden szanujący się naukowiec już nie podnosi tej problematyki. Co innego, gdy to czynią ci, którym nie o prawdę chodzi, lecz o robienie zamieszania wśród ludzi mniej zorientowanych. Napisano mnóstwo rozpraw naukowych podważających wiarygodność wyników badań, które były przeprowadzone w warunkach zakrawających na kompromitację profesjonalizmu badawczego, tak w odniesieniu do metodologii badań, jak i zwykłej uczciwości badawczej. A nuż wynik badań metodą C14 wskazałby wiek płótna na okres przełomu er, starożytnej i chrześcijańskiej? Co wtedy? Jaki spowodowałoby to konflikt sumienia i jakie zamieszanie mentalne wśród tych wszystkich, którzy nie uznają Jezusa za postać historyczną, a relacje ewangelistów wkładają do katalogu egzaltowanych opowieści autorów o bujnej fantazji. A tak ogromna rzesza sceptyków i walczących z chrześcijaństwem aktywistów posiada swego rodzaju koło ratunkowe w postaci radiowęglowych wyników, do których, ignorując ich wiarygodność, można zawsze się odwołać i podważyć otrzymaną wszystkimi innymi metodami badawczymi starożytną datację Całunu Turyńskiego.

Nie ma na świecie innego przedmiotu starożytnego, który byłby badany przez tak wielu uczonych, z tylu różnych dziedzin wiedzy, z podobną wnikliwością i determinacją, jak się to dzieje w przypadku Całunu Turyńskiego. Na temat tego niezwykłego płótna powstały nie półki, ale biblioteki opracowań. Wyłoniło się przy tym wiele organizacji międzynarodowych, skupiających najwybitniejszych naukowców i badaczy, niekoniecznie sympatyków relikwii, którzy nie są w stanie wyjaśnić fenomenu powstania wizerunku Człowieka na płótnie z Turynu. Wyodrębniła się gałąź wiedzy, syndonologia, zajmująca się wyłącznie badaniem Całunu. W jego badanie zaangażowali się liczni naukowcy z różnych dziedzin wiedzy.

Historycy śledzą wędrówkę Całunu z Palestyny czasów Chrystusa, poprzez różne miejsca jego postoju, aż do obecnego, a jest nim kaplica w katedrze turyńskiej. Historycy sztuki prowadzą studia porównawcze Człowieka z Całunu ze znanymi wyobrażeniami Chrystusa w malarstwie ikonowym na Wschodzie i pochodnym mu malarstwie z kręgu chrześcijaństwa zachodniego.

Archeolodzy i bibliści skupiają się na badaniach w zakresie zwyczajów pochówkowych u Żydów w okresie Drugiej Świątyni, jak w archeologii izraelskiej nazywa się okres przypadający na panowanie Heroda Wielkiego i życie Jezusa. Nie brakuje antropologów, etnologów i kryminologów zaangażowanych w badanie Człowieka z Całunu. Specjaliści od starożytnych tkanin dokonali wprost rewelacyjnych odkryć, potwierdzających wiek płótna na czasy starożytne i Palestynę jako miejsce jego wykonania. Bardzo ciekawych spostrzeżeń dokonali specjaliści od pyłków roślinnych, którzy zidentyfikowali ich pochodzenie i przypisali je do gatunków rosnących w rejonie Jerozolimy.

Fotograficy, od legendarnego już fotografika amatora, Secundo Pia, który w 1898 roku wykonał pierwsze zdjęcie Całunu, nie odstawiają swych coraz bardziej precyzyjnych instrumentów fotografujących, jakimi posługują się laboratoria kosmiczne, cyfrowe, trójwymiarowe, spektralne. I każda nowa metoda fotografowania okazuje się rewelacją, bo ujawnia nowe, nieznane dotąd szczegóły zawarte w turyńskim płótnie.

Lekarze wielu specjalności, każdy w swoim zakresie, poddają oględzinom i analizom widoczne na Całunie ślady krwi, potu i innych płynów fizjologicznych ludzkiego organizmu. Ich wyniki weryfikują chemicy i biolodzy. Badania anatomiczne i medyczne są tak precyzyjne, iż opierając się na analizie śladów tortur i pozycji pośmiertnego ułożenia ciała Człowieka widocznego na płótnie turyńskim, pozwalają na w miarę szczegółowe odtworzenie etapów męki i śmierci torturowanego.

Co metodami naukowymi można na dzień dzisiejszy ustalić ponad wszelką wątpliwość? Całun Turyński nie jest malowidłem. Wizerunek na nim powstał w sposób nieznany nauce. Wiek płótna jest starożytny. Ani w średniowieczu, ani współcześnie nikt w żadnym laboratorium nie byłby w stanie wykonać podobnego wizerunku przy uwzględnieniu wszystkich jego elementów. Wizerunek człowieka na płótnie odpowiada ewangelicznym opisom śmierci przez ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa i Jego pochówku.

Z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że turyńska relikwia jest autentycznym płótnem pogrzebowym Jezusa z Nazaretu. To pewność matematyczna. Zbyt dużo danych zbiega się w jednym punkcie. Prawdopodobieństwo, by Całun należał do kogoś innego, jest takie, jak 1 do 30 miliardów. Jest to najnowsza opinia lekarza kryminologa, od lat badacza Całunu Turyńskiego, profesora Pierluigiego Baima Bollona, udzielona w wywiadzie redaktorowi Grzegorzowi Górnemu („W Sieci”, nr 31/32, 5-18 sierpnia 2013).

 

Przeczytaj także

ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
Mikołaj Świerad
ks. Dariusz Wiśniewski SJ
ks. Stanisław Groń SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Stanisław Biel SJ
ks. Stanisław Biel SJ

Warto odwiedzić