Ja jestem Pan i nie ma innego
Tak mówi Pan, Stworzyciel nieba, On Bóg, który ukształtował i wykończył ziemię, który ją mocno osadził, który nie stworzył jej bezładną, lecz przysposobił na mieszkanie: „Ja jestem Pan i nie ma innego… Przysięgam na Siebie samego, z moich ust wychodzi sprawiedliwość, słowo nieodwołalne. Tak, przede Mną się zegnie wszelkie kolano, wszelki język na Mnie przysięgać będzie”. Iz 45, 18.23
Są w życiu wydarzenia, które wyglądają na katastrofy, a potem okazują się łaskami. Tak było w życiu świętych, jak choćby w życiu św. Pawła czy św. Ignacego Loyoli i bardzo wielu innych. Takim doświadczeniem dla Izraela była też niewola babilońska. Na początku Izrael przeżywał ją jako przerażającą klęskę i tragedię narodową. Wszystko wydawało się stracone i przy tym jeszcze okupione niewyobrażalną ilością dramatów osobistych. Dotknęła ona także w sposób wstrząsający religię Izraela, i to nie tylko dlatego, że Babilończycy spalili świątynię jerozolimską i zrabowali wszystkiej jej kosztowności. Sięgnęła bowiem samej jej istoty. W tamtym czasie Izraelici jeszcze wierzyli, że oprócz ich Boga, istnieją także bogowie innych narodów, ale że ich Bogiem jest Jahwe. To On ich chroni i Jemu oddają kult. W terminologii naukowej takie przekonania określa się mianem henoteizmu i monolatryzmu. Lecz kiedy zostali pokonani przez Babilończyków, a świątynia zburzona i kult uniemożliwiony, wniosek był prosty, że to bogowie babilońscy okazali się zwycięzcami. Tak więc zachwiały się same podstawy religii Izraela. I w tej właśnie sytuacji skrajnego kryzysu religijnego rozbrzmiewa głos proroka Izajasza, przez którego Bóg kieruje do Izraela słowa: Ja jestem Pan i nie ma innego, poza Mną inny bóg nie istnieje… Nawróćcie się do Mnie, by się zbawić, wszystkie krańce świata, bo Ja jestem Bogiem, i nikt inny!
To kopernikański przewrót religijny, zmieniający kompletnie myślenie religijne Izraelitów. Potrzeba było tej niewoli, która, owszem, z jednej strony jest „karą” – konsekwencją niewierności Izraela, ale z drugiej strony stwarza sytuację, w której rozbłyska prawda, że jest tylko jeden Bóg, i nie ma żadnego innego, że wszystkie bożki pogańskie są tylko ułudą. To absolutny, czysty monoteizm, objawienie i wydarzenie na skalę światową. Do tej pory bowiem wszędzie panował politeizm (wiara w wielu bogów), a w najlepszym wypadku, jak w Izraelu, henoteizm (wiara w jednego – naszego – Boga, niewykluczająca, a nawet uznająca istnienie innych, cudzych bogów). Dla Izraelitów jest to niesamowite umocnienie i pocieszenie. Owszem, niewola jest straszna i przykra… Z jednej strony Izrael cierpi i płacze, czego bodaj najmocniejszym dowodem jest napisany właśnie w tym czasie Psalm 137:
Nad rzekami Babilonu – tam myśmy siedzieli i płakali, na wspomnienie Syjonu.
Na topolach tamtej krainy zawiesiliśmy nasze harfy.
Bo tam żądali od nas pieśni ci, którzy nas uprowadzili, pieśni radości ci, którzy nas uciskali:
„Zaśpiewajcie nam jakąś z pieśni syjońskich!”.
Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, niech o mnie zapomni moja prawica!
Niech język mi przyschnie do podniebienia, jeśli nie będę pamiętał o tobie,
jeśli nie będę przedkładał Jeruzalem ponad największą moją radość.
Przypomnij, Panie, synom Edomu dzień Jeruzalem,
kiedy oni mówili: „Burzcie, burzcie - aż do samych fundamentów!”.
Córo Babilonu, niszczycielko, szczęśliwy, kto ci odpłaci za zło, jakie nam wyrządziłaś!
Szczęśliwy, kto schwyci i roztrzaska o skałę twoje dzieci.
Widać w tych słowach owo dojmujące cierpienie, które rodzi w sercach wygnańców pragnienie zemsty. Z drugiej jednak strony przychodzą słowa, które budzą nową nadzieję, bo to nie jest tak, że Bóg Izraela przegrał, że mocniejsi są bogowie Babilonu, gdyż Bóg Izraela jest jedynym Bogiem, Bogiem całej ziemi i wszystkich narodów, także Babilończyków. Wprawdzie w niewoli, pod obcym niebem, ale to niebo nad Izraelem się rozjaśnia.
Księga proroka Izajasza z księgi gróźb przemienia się w księgę pocieszenia, i to nie jakiegoś taniego pocieszenia, lecz sięgającego samych fundamentów. Po raz kolejny w sytuacji skrajnego kryzysu i zagrożenia, w mroczną noc niewoli rozbłyska jedna z najpiękniejszych prawd Starego Testamentu. Tak było w życiu Abrahama i Izaaka, Jakuba, Józefa egipskiego, Mojżesza, przy wyjściu Izraela z niewoli egipskiej i na pustyni… tak było w życiu Dawida i tak jest też w czasie niewoli babilońskiej. Jeszcze zewnętrznie nic się nie zmieniło, ale już jest nowa nadzieja. Tę nadzieję Bóg będzie umacniał przez słowa proroków, ale i przez konkretne wydarzenia historyczne. Swoistym przełomem stanie się pokonanie Babilonii przez Persów i nastanie ich panowania. Większość z nas zapewne postrzega starożytnych Persów negatywnie, jako wrogów Greków, ale jest tak dlatego, że postrzegamy ich poprzez historiografię grecką. Dla znajdujących się w niewoli babilońskiej Izraelitów Persowie i ich królowie okażą się narzędziem Opatrzności.
Oto co prorok Izajasz napisze o jednym z nich: Tak mówi Pan o swym pomazańcu Cyrusie: „Ja mocno ująłem go za prawicę, aby ujarzmić przed nim narody i królom odpiąć broń od pasa, aby otworzyć przed nim podwoje, żeby się bramy nie zatrzasnęły. Ja pójdę przed tobą i nierówności wygładzę. Skruszę miedziane podwoje i połamię żelazne zawory. Przekażę ci skarby schowane i bogactwa głęboko ukryte, ażebyś wiedział, że Ja jestem Pan, który cię wołam po imieniu, Bóg Izraela. Z powodu sługi mego Jakuba, Izraela, mojego wybrańca, nazwałem ciebie twoim imieniem, pełnym zaszczytu, chociaż Mnie nie znałeś. Ja jestem Pan, i nie ma innego. Poza Mną nie ma Boga. Przypaszę ci broń, chociaż Mnie nie znałeś, aby wiedziano od wschodu słońca aż do zachodu, że beze Mnie nie ma niczego. Ja jestem Pan, i nie ma innego” (Iz 45, 1-6).
Cyrus był Persem i politeistą, miał swoich perskich bogów, ale dla Izraelitów było już jasne, że ci bogowie nie istnieją, że Bóg Izraela jest także Bogiem króla perskiego, choć on Go nie znał i o tym nie wiedział. Bóg jednak wybrał go i działał przez niego, bo to Bóg Izraela jest Panem historii. Proroctwa Izajasza niebawem się potwierdzą. Dzięki Cyrusowi Izrael wróci do swej ziemi, ale zanim się to stanie, niewola babilońska przyniesie jeszcze inne owoce i obietnice Boga.
Wspomniany na początku św. Paweł otrzymał w objawieniu słowa Pana: W słabości moc się dokonali (2 Kor 12, 9b). To nasza ludzka słabość staje się tłem dla objawiania się Bożej mocy. Tak więc paradoksalnie nasza słabość nie jest klęską, a szansą – szansą dla Boga.